Rzadko bywamy osobiście na Pucharach Świata. Nad czym ubolewamy, ale skrupulatnie korzystamy z takich okazji jak zaproszenie od Południowego Tyrolu tutaj do Alta Badia. Niezbyt często bywają też na zawodach tej rangi reprezentanci Polski, nad czym ubolewa znacznie więcej osób. Musimy znać swoje miejsce w szyku i czekać aż narodzi się gwiazda pokroju Kowalczykówny, Małysza czy Stocha, aby zainteresowanie narciarstwem alpejskim eksplodowało na miarę sportów, w których PZN bryluje na salonach światowych.
Narciarstwo alpejskie w polskim wydaniu, a więc my, wy, zawodnicy, trenerzy, kibice…, czeka na swoją kolej. Zapomniałem o działaczach, ale im zawsze jest dobrze. Pod Gran Risą spotkaliśmy się z Adamem Chrapkiem. Nie byliśmy umówieni, po prawdzie, ale Adam zgodził się z nami porozmawiać na gorąco, po swoim przejeździe w Pucharze Świata w gigancie. To był jego drugi start w Alta Badia. Tamtego nie ukończył, wczoraj uzyskał 54. czas. Adam podzielił się wrażeniami nie tylko na temat trasy i samego startu. Zahacza o kilka tematów poza. Przy okazji dowiecie się co słychać u Karoliny Chrapek, do niedawna naszej czołowej zawodniczki w konkurencjach szybkościowych.