Tina Maze przeniosła się z Ushuaia do Portillo w Chile. Mistrzyni świata w slalomie gigancie odbyła dwutygodniową sesję treningową z nastawieniem na konkurencje techniczne. Część treningów odbyła się indywidualnie pod okiem trenera Adrei Massiego. Tina trenowała także z Austriakami i Francuzkami. Na początku zgrupowania przytrafiła się śnieżyca, a potem warunki śniegowe były miękkie, ale trener Massi twierdzi, że były wystarczające jak na początek. – Tina radziła sobie świetnie z obciążeniami, mimo że obciążenia były dwukrotnie większe w porównaniu do ubiegłego roku z Nowej Zelandii. Zwiększyliśmy także dawkę przygotowania fizycznego wiosną i latem, zarówno pod względem jakości jak i ilości. Mieliśmy trochę problemów, ale wszystko udało się pospinać – mówił Ski Race Magazinowi Massi.
W Portillo odbędzie się druga z zaplanowanych sesji treningowych. Tutaj z kolei akcent zostanie postawiony na konkurencje szybkościowe, choć Maze również będzie jeździć i slalom, i gigant. – W Chile nie w zasadzie nie ma możliwości indywidualnego treningu. Bardzo gościnnie przyjęła nas szybkościowa męska ekipa Austrii. Wielkie dzięki dla Mathiasa Bertholda i jego grupy trenerów za przyjemne potraktowanie Tiny i całego naszego zespołu. Ich organizacja działań robi niesamowite wrażenie. Szczególnie w porównaniu z naszą, gdzie musimy szarpać się między super-G a slalomem, często nawet bez przerwy na posiłek. Czapki z głów przed Austriakami, ale także przed moim mini zespołem: Livio Magonim i Alberto Corbellinim, którzy stanowią nierozłączne elementy teamu. Dzięki za ich motywację i zrozumienie naszej pracy przy zawodniczce takiego kalibru, co Tina.