Dzisiejsze zawody okazały się niestety niewypałem – miało być wielkie święto z okazji jubileuszowego 50. wyścigu „Saslong Classic”, a po przejeździe osiemnastu zawodników Günter Hujara kazał wszystkim pozbierać zabawki i udać się do domu. W związku z tym wróćmy do wydarzeń z piątku. Obszerną relację z części sportowej wczorajszego supergiganta mogliście przeczytać w artykule Darka. Ja natomiast chciałem przedstawić atmosferę panującą w ogródku mety oraz na wieczornej uroczystości. Dlatego specjalnie dla Was foto-story.
Zawodami narciarskimi w krajach alpejskich interesuje się znacznie więcej osób niż w Polsce – trybuny zapełniają się fanami. Do czasu, kiedy nie pojawi się u nas zawodnik osiągający wyniki podobne do Małysza i Kowalczyk, nadal nasz ulubiony sport będzie niszowy.
Kjetil Jansrud (jadący z numerem 5.) po dotarciu na metę jeszcze nie był pewien, czy jego przejazd był dobry. Jak się później okazało był naprawdę świetny – dał Norwegowi trzecie miejsce.
Atakuje Bode Miller. To może być jedno z ostatnich zdjęć, jakie zrobiłem Amerykaninowi na trasie. Chyba, że zawodnik jednak nie zakończy kariery po sezonie 2011/2012…
Ana Jelušić, która ze względu na astmę musiała przerwać karierę zawodniczki, cały czas kręci się w strefie dla zawodników. Chorwatka pisze reportaże dla FISu, więc jest w ciągłym kontakcie z alpejczykami. Mimo, że sama nie startuje bardzo profesjonalnie traktuje swojego sponsora – często można ją zobaczyć z nartami Elana w wersji dla kobiet.
Grucha razem z dziennikarzem z Anglii wypytują Kjetila Jansruda o wrażenia z trasy.
Bode Miller z niecierpliwością wyczekuje kolejnych zawodników. Czy uda mu się pozostać na prowadzeniu?
Janica Kostelić, odkąd zakończyła karierę, kibicuje bratu. Nie mogło jej zabraknąć na mecie trasy Saslong.
Tymczasem na tablicy rezultatów niewiele się zmieniało. I kiedy wszyscy myśleli, że za kilkadziesiąt minut rozbrzmiewać będzie amerykański hymn do mety zbliżał się Beat Feuz…
Ostatnie metry, walka o każdą setną sekundy.
Szczęśliwy Szwajcar całuje swoje Salomony przed kamerą.
Łamistrajk nie błyszczał, być może jego narty miały zbyt mały promień skrętu…
Grucha cały czas aktywny w strefie dla dziennikarzy – tym razem Aksel Lund Svindal opowiada o swoim przejeździe.
Hans Olsson – zwycięzca dwóch treningów w zjeździe – był jednym z ostatnich zawodników, którzy mogli namieszać w czołówce. Niestety czas uzyskany przez Szweda wystarczył zaledwie na 13. pozycję.
Mimo, że Olsson był nieco zawiedziony, chętnie udzielał wywiadów i rozdawał fanom autografy.
Uśmiechnięty Bode Miller – to prawie tak, jak zobczyć Muńka Staszczyka bez okularów.
Bohater dnia. To już czwarte podium Beata Feuza w tym sezonie.
Trójka najszybszych w supergigancie na Saslongu – Beat Feuz, Bode Miller i Kjetil Jansrud.
Oprócz udekorowania zawodników tuż po zakończeniu przejazdu, wieczorem odbyła się uroczysta ceremonia w miasteczku Ortisei. Miało to swój niepowtarzalny urok i magiczną oprawę. Oprócz uhonorowania najlepszych, na scenie odbyło się losowanie numerów. Każdy zawodnik (udział brało dwunastu najlepszych w rankingu) podpisywał swoją „śnieżną kulę” i rzucał w tłum fanów zgromadzonych wokół. Poniżej kilka zdjęć z tej uroczystości.