Zewsząd dochodzą do nas wiadomości o zimie dekady, drogowcy wysypali już pół zapasu soli. Hanna Gronkiewicz-Waltz w ramach oszczędności od tygodnia nie soli wody na makaron i ziemniaki. Samochody pozamieniały się w zaspy a Chomik zasypał sąsiadów śniegiem przy użyciu
„fajnego sprzęta”, tylko dumna „Biała Dama Szczęśliwicka” wciąż jest Zieloną Kurwą.
12 stycznia – trenerski notesik Czomiego nie mógł się mylić, dziś czas na slalom przed Wintercupem. Po wcześniejszych ustaleniach z Dyrektorem stołecznego kompleksu nastawiliśmy się na:
1. Trzy czwarte zaśnieżonego stoku
2. Możliwość rozstawienia slalomu
W tym momencie część sekcji nieobecna w Kaprun na pierwszym treningu tego sezonu zapewne pomyślała ze nie ma czego żałować Warszawiacy nie gęsi swój Crveni Spust mają i to jest miejsce na którym powinienem skończyć mój wpis, bo dzisiejszy trening opisać można jednym zdaniem – A miało być tak pięknie. Miało miało ale kolokwialnie rzecz ujmując się zesrało. Pomijając fakt rozstawienia „giganta” przez instruktora ze Sporteum na miejscu zarezerwowanym jednocześnie dla PW i Sporteum (małe niedopatrzenie Dyrektora), te trzy czwarte górki nie było zaśnieżone tylko zasmarkane śniegiem, a jedyne co można było tam wkręcić to 2 pinezki i 5 wykałaczek. Zniesmaczenie może byłoby mniejsze gdyby nie wtorkowy trening na sali który po prostu przepadł, cała zabawa z tyczkami i wiertarkami oraz niepotrzebne i niepoważne deklaracje właścicieli górki.
Na koniec klasycznie czas na podsumowanie. Piątka należy się Chomikowi i Szymkowi za przeprowadzenie ładnej napinki przedtreningowej przy użyciu gumy od Giorgio Rocci (Chomik) oraz od Boba Marleya (Szymek). Plus dla Captaina Jacka za zacięcie motocrossowca i prezentacje pięknego kasku Travisa Pastrany. Dzisiejsze plusy ograniczam do ubioru bo treningowi bliżej było do rewii mody niż wysiłku fizycznego.
Czas minusów to oczywiście sowita trójka racicą dla Szczęśliwic ogólnie pojętych. Minusa nie ustrzegł się również Chomik. Informacja o stoku zaśnieżonym „w trzech czwartych” powinna wzbudzić podejrzenia u sekcyjnego gryzonia. Sam sobie będąc katem powiem minus dla Tygrysa. Zobowiązując się do przywiezienia sprzętu powinienem pamiętać o dużym opakowaniu Ludwika „just in case”. Koniec końców trójeczka dla całej sekcji bo zamiast robić zaległe serie czyta pierdoły na skifightersach.
7 komentarzy do “Smutowice, czyli Mont Vert”
kurde zapomnialem w plusach ując warszawskiego frirajdowca a minusach pana który z partyzanta wbił sie na tyczki wyrwał jedną i nie chciał sie przyznać :D ale chłopaki pamietam o was!!
Obrazowa relacja:-) Dowcip, zgrabnie wpleciony wątek polityczny i rozczarowania narodu, no no… Podoba mi się ten Tiger!
Hehe :D Przyznam się, że rozważaliśmy trening na tym cudnym polskim Łistlerze, ale z tego co widzę, to na szczęście na rozważaniach się zakończyło ;)
Do zobaczeniu na piątkowym laniu waszego dupska dziewczyny ;) huehue >:D
Miller wygrał, kiedy relacja na skifighters.pl?
niestety nie jechał w Wisle tylko w Wengen wiec to pytanie nie do mnie :D