zubcic

Biedny Zubčić

Sezon panów wreszcie rozpoczął się w pełnej krasie i to na dodatek w najpiękniejszych górach, czyli we włoskich Dolomitach.

Po wielu odwołanych zawodach (głównie z powodu zbyt dużych opadów śniegu lub zbyt silnego wiatru), panowie mieli przed sobą mamuci program w Val Gardenie/Gröden. Pięć wyścigów w pięć dni: dwa zjazdy i supergigant na trudnej trasie Saslong oraz dwa giganty w Alta Badia na trasie Gran Risa uważanej za najbardziej wymagającą do tej konkurencji. Trzeba mieć zdrowie… Wszystkie z pięciu startów miały całkiem dramatyczny przebieg, ale niedzielny gigant przebił pozostałe. Po pierwszym przejeździe prowadził Marco Odermatt z przewagą 0,31 sekundy nad Filipem Zubčiciem. Jak się później okazało pozostali, w końcu wspaniali narciarze, mieli być tylko tłem dla rywalizacji tych dwóch panów. W drugim przejeździe Zubčić pojechał przejazd życia: szybko, odważnie, przepięknie… Dość powiedzieć, że zdystansował prowadzącego do tego momentu kolegę, czyli Słoweńca Žana Kranjeca o ponad dwie sekundy. Filip na mecie czuł się zwycięzcą. Trudno się było spodziewać, że Marco, zmęczony już trochę trzydniową rywalizacją w konkurencjach szybkościowych, takie tempo wytrzyma. A jednak! Ciągle jeszcze bardzo młody Szwajcar potrafił odeprzeć atak i dowiózł do mety 0,19 sekundy przewagi. Zubčić mógł tylko kręcić głową z niedowierzaniem. Jeśli ktoś z was nie widział tych zawodów, poszukajcie na YouTubie i obejrzyjcie oba te przejazdy. To doprawdy coś niebywałego. Zawodnik sklasyfikowany na 21. miejscu stracił do zwycięzcy 5 sekund (słownie pięć). Ostatni na liście oficjalnych wyników, nie byle kto, bo Victor Muffat-Jeandet tracił już tych sekund ponad osiem!

W poniedziałek Marco Odermatt pojechał swoje i wygrał wyprzedzając Marco Schwarza „zaledwie” o nieco ponad sekundę. Na miejscu trzecim zameldował się ponownie Žan Kranjec. Filip Zubčić, chciał rzucić wyzwanie szwajcarskiemu talentowi, ale atakując z drugiego miejsca zaliczył zbyt wiele błędów na trasie i ostatecznie spadł na miejsce czwarte. Cóż, biedny Zubčić. Okazuje się, że jadąc nawet przejazd życia, trzeba się liczyć z kontrą Marco Odermatta.

Przy okazji dowiedziałem się, że w Szwajcarii istnieje odpowiednik podhalańskiego określenia (pardon my french) „przechuj”. Otóż moi koledzy nie mówią o Marco inaczej niż „megasiech”. Taki to koleś…

Val Gardena gościła zawodników już od czwartku, kiedy to skrócony zjazd wygrał dość nieoczekiwanie najwyższy zawodnik w stawce, czyli Bryce Bennett wyprzedzając Aleksanda Kilde i Marco Odermatta. W piątkowym supergigancie na czele zobaczyliśmy dwóch Austriaków w osobach: Vincenta Kriechmayera i Daniela Hemetsbergera, a na miejscu trzecim… Marco Odermatta. Różnica czasowa pomiędzy miejscem pierwszym i trzecim wyniosła całe 0,03 sekundy. Hmmm… Chyba, podobnie, jak w bobslejach trzeba będzie do gry włączyć tysięczne.

Sobotni, klasyczny, rozegrany na pełnej trasie zjazd miał dramatyczny przebieg. Najpierw, po wspaniałym, wręcz idealnym przejeździe prowadzenie objął Aleksander Kilde (numer 6). Jadący z dziewiątką Marco Odermatt wyglądał bardzo dobrze i wydawało się, że może odebrać Norwegowi zwycięstwo, ale wystarczył jeden błąd i Marco przestał się liczyć, choć do mety dojechał. Jasnym stało się, że Kilde może wreszcie sięgnąć po pierwsze zwycięstwo w sezonie, ale z dwunastym numerem do walki ruszył Dominik „Dome” Paris rozstrzygając losy zjazdu na swoją korzyść. Oczywiście ku uciesze licznie zgromadzonej publiczności. Na miejscu trzecim Bryce Bennett.

W pięciu startach Marco Odermatt stanął cztery razy na podium w tym dwa na najwyższym jego stopniu i oczywiście odjechał w punktacji pucharu świata, choć obecnie jego największy konkurent Marco Schwarz też dzielnie „stawał” (Schwarz jeździ wszystkie konkurencje i idzie mu zadziwiająco dobrze). Sezon jest jeszcze „młody” i zobaczymy jak się dalej rozwinie.

O zmaganiach pań napiszę jutro, a też było co oglądać.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

amp

AMP 2024: Gwiezdny pył z mistrzostw

Maja Chyla (UJ Kraków) oraz Bartłomiej Sanetra (AWF Katowice) obronili tytuły Akademickich Mistrzów Polski w gigancie, a do tego dołożyli zwycięstwa w slalomie, zgarniając komplet złotych medali. Po dwóch dniach eliminacji w wiosennej

amp

AMP 2024: Żniwa

Natalia Złoto (PK Kraków) na wschodzie i Zofia Zdort (ŚUM Katowice) na zachodzie zwyciężyły w eliminacjach kobiet do jutrzejszego finału slalomu w ramach Akademickich Mistrzostw Polski. W stawce panów dominowali Juliusz Mitan

azs winter cup

AZS WC: Duża kasa rozdana na Harendzie

Maja Chyla (UJ Kraków) i Wojciech Dulczewski (AGH Kraków) wzbogacili się o 10 tys. złotych, wygrywając slalom równoległy wieńczący sezon AZS Winter Cup. W rywalizacji drużynowej zwyciężyła reprezentacja Uniwersytetu

azs winter cup

Gadające Głowy – finał AZS Winter Cup Zakopane

Aż się łezka w oku kręci, bo to ostatnie Gadające Głowy w tym sezonie. To też ostatni występ w zawodach Akademickiego Pucharu Polski kilku zawodników i po raz ostatni przepytujemy ich na okoliczność. Jest wielka

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.