Ponoć jeszcze trzy dni temu w Pitztal było szaro i buro. Zero śniegu. Dziś pojawiliśmy się tu z rana samego i usłyszeliśmy, że w noc nasypało 40 cm świeżego śniegu!!! Przyjemnie jest głosić tak dobrą nowinę! Szczególnie w tak sprzyjających tyrolskich okolicznościach przyrody. Szczególnie na lodowcu!
Z tym opadem wszystko byłoby OK, gdyby nie moje narty gigantowe :(. Ale ci co mieli narty o większym zadęciu freeride’owym frajdy mieli sporo. Już w drodze na koniec doliny ujrzeliśmy bannery reklamujące Puchar Europy. Ucieszyłem się na myśl spotkania polskich zawodników, ale nic z tego. To zawody dla zawodników niepełnosprawnych, a w Polsce narciarski sport niepełnosprawnych mocno kuleje (przepraszam). Jeśli się mylę, proszę wyprowadzić mnie z błędu. Dziś odbywał się supergigant. Muszę przyznać, że widok pędzących zawodników w pozycji siedzącej, jednonogich, albo niewidomych z przewodnikami napawa mnie jakimś nieopisanym optymizmem. To świetna sprawa, że osoby poszkodowane przez los mogą czerpać uciechę pełnymi garściami. Fantastycznie, że mogą mieć prawdziwą przyjemność z uprawiania sportu i rywalizacji. Na starcie pojawiły się ekipy z całego świata z Amerykanami, Japończykami oraz chyba z większości cywilizowanych krajów europejskich.
Trudno się nie zachwycić Pitztalem. Jestem tu po raz pierwszy, a początek sezonu narciarskiego sprzyja egzaltacji. Mimo że wyciągi na samą górę uruchomiono trochę później z racji silnego wiatru, w końcu ruszyły gondole, więc mogliśmy zaliczyć po kilka dłuższych zjazdów. W tym miejscu dodaję zdjęcie Krzyśka Burnetki, znanego i lubianego bloggera (na stronie tygodnika Polityka), Człowieka Gór. Możecie Go kojarzyć choćby z tegorocznej, styczniowej Austrostrady. W tym miejscu podziwia Wildspitze z tarasu widokowego na Hinterer Brunnenkogel. Pogoda sprzyjala podziwianiu widoków.
Nie wiem, czy się kiedykolwiek wyjawiałem z mojej fascynacji wyścigami freeride’owymi. Nie do końca takimi jak Freeride World Tour, raczej takimi na kształt Zjazdu na Krechę. Nie wciągają mnie sporty, w których rywalizacja rozstrzygana jest przez sędziów, którzy oceniają technikę, styl i wrażenie artystyczne. Dlatego nie kumam do końca freestyle’u, bo to dla mnie taka jazda figurowa na lodzie, tylko w innych okolicznościach przyrody. Abstrahuję oczywiście od ekstremalnego wymiaru dalekich lotów i pokręconych rotacji. W każdym razie tutaj w Pitztal organizowany jest doroczny wyścig Wild Face. W marcu 2012 odbędzie się jego trzecia edycja. Oto filmik, który unaoczni Wam o co chodzi. Po przejściu kwalifikacji do przejazdu finałowego kwalifikuje się 60 osób. Zawody są dla narciarzy obu płci i snowboardzistów obu płci. Startuje się pojedynczo w minutowym interwale. Kto najszybszy wygrywa. OTO STRONA ZAWODÓW – może kogoś zainteresuje poprzedzenie startu we Freeride Polish Open (Heiligenblut, 8-11 marca 2012) właśnie treningowym udziałem w Wilde Face. Zdjęcia udostępniła mi Nicole Bonneck z marketingu Lodowca Pitztal. Autorami fotografii są Daniel Zangerl oraz Thomas Raska. Dzięki wielkie!
Ponieważ spędzę tutaj w Tyrolu jeszcze kilka, mam nadzieję tak wspaniałych dni, spodziewajcie się, że jeszcze Was uraczę kilkoma relacjami!
3 komentarze do “W Pitztal naśnieżyło!!!”
Witam,
wyprowadzam zatem autora błedu ;-) W Polsce jest grono narciarzy niepełnosprawnych aktywnie uprawiających ten piękny sport. Nawet teraz na Pitztalu właśnie są – część z nich brała udział w tych zawodach.
Pozdrawiam
MS
Rewelacja!!! W sobotę znów będziemy jeździć na lodowcu, więc postaram się odszukać reprezentację Polski! Pozdrawiam i dziękuję
d.
Potwierdzam, że narciarstwo niepełnosprawnych w Polsce ma się całkiem przyzwoicie. Rozmawialiśmy dzisiaj na starcie giganta. Zapraszam na nasze treningi na Stubai