W cieniu Grossglocknera

Z tytułowym cieniem to oczywiście nieco przeszarżowałem. Widzieliśmy najwyższy szczyt Austrii jeżdżąc w Kals-Materai, ale z pewnej oddali i tylko chwilowo, kiedy mgła na to pozwalała. Wtedy akurat pięknie przyświecało słonko i podsumowując, przeżyłem dziś naprawdę mocarny dzień na nartach. Kontynuuję pobyt we Wschodnim Tyrolu i dziś zwiedzaliśmy właśnie z Krzysztofem Burnetką Grossglockner Resort. Jeździliśmy niemal od pierwszej do niemal ostatniej kolejki z przerwą na posiłek.

Dzień przywitał nas aktem popełnionym na ptaku. Dokonaliśmy go oczywiście jadąc w pełni przepisowo. Aż tu nagle, trach i po ptaku. Wyskoczył jak Filip z konopi, tylko jakoś tak się śpieszył bardzo, zupełnie jakby w tych konopiach próżnował. Po kosie, tak, to chyba był kos, zostało oprócz wspomnienia tylko piórko:


Szkoda ptaka.

Trudno się było pocieszyć. Śpiewanie Strachów na Lachy po niemiecku nie pomagało. Dopiero w miasteczku poczuliśmy, że będzie się działo:

Do Kals, pod wybudowaną cztery lata temu gondolę dotarliśmy przed czasem. Jakiś kwadrans czekania na gospodynię naszego pobytu – Ewę – szefową lokalnego marketingu. Mocno się z Krisem zdziwiliśmy tempem jej jazdy na nartach. Żwawo musieliśmy się sprężać, by za nią nadążyć. A pogoda sprawy (również Jej) nie ułatwiała. Przewalające się przez przełęcze chmurwy powodowały ataki mgły. Widoczność zero, choć oko wykol. Niejednokrotnie odczuwałem zaburzenia błędnika. Gdzie ja jadę? – się pytałem sam siebie. – Pod górę już, czy jeszcze w dół, a może jakoś tak odbiłem trochę w poprzek? – spore wyzwanie, tym bardziej że wiele osób na stoku radzi sobie w takich warunkach jeszcze gorzej. Czy to strach, czy zwykły brak pewności, ale jadą jakby dopiero się uczyli. Nie wystarczają im te dwa, w porywach do trzech metrów widoczności, by zachować płynność, by nie jeździć całkiem prostopadle do linii spadku stoku.


Atak mgły.

Przedpołudnie spędziliśmy się kręcąc się pomiędzy szczytem Cimaross (oficjalnie 2621 m, a nieoficjalnie 200 mniej, bo na takiej wysokości leży górna stacja gondoli Kals), a pośrednią stacją Kals. Drugi wariant to zjazdy na różne sposoby właśnie do sześcioosobowej kanapy na Cimaross. Przez „różne sposoby” rozumiem zarówno jazdę po trasach (głownie czerwone i czarne), jak i opcje obok trasowe, na które się co jakiś czas poważaliśmy.
Momentami ludzie tracili orientację w newralgicznych miejscach, na dojazdach do wyciągów dla przykładu, robiło się tłoczno i niebezpiecznie. Trzeba było uważać. Na górze jednak wychodziło słońce i z podziwem rozglądaliśmy się wokół. Kris, co z niejednego pieca już chleb wyjadał, mówi, że sceneria podobna do Francji. Tu jest naprawdę już wysoko.


Gniazdo orła.

Około południa zdecydowaliśmy się na przerwę, gdyż mgła odbierała jakąkolwiek frajdę z jazdy. Wybór miejsca na popas mógł być tylko jeden: Adler Lounge – knajpa z gwiazdką Michelina, zatem gwarancja dobrych smaków zapewniona przez fachowców niekoniecznie od produkcji opon. W knajpie można przez przypadek i przy dobrych chęciach narazić się na taki oto widok.


Zapraszamy do Kals ogólnie, a do Adler Lounge szczególnie.


Buty spadają.

Widzowie o słabszych nerwach albo schodzą natychmiast, albo kończą właśnie tak:


Widz o słabszych nerwach.

Żeby nie było, że to widz anonimowy:


Dzień dobry. Szczęściarze lądują na plecach.

Popołudnie związane zostało nierozerwalnie z wyznaczonymi zawczasu planami: uprawiamy narciarstwo intensywnie. Postanowiliśmy przedrzeć się do Matrei. Mgła ustępowała dopiero pod celnym ciosem noża, albo trzeba było zjechać trochę niżej. Matrei to druga strona góry z gęstą siecią tras o różnym przekroju i lesie zachęcającym do penetracji. Trudno się było oprzeć. W końcu zima wymarzona, a do wiosny wciąż nierealnie daleko. W sumie zmierzono tutaj ponad setkę kilometrów tras. Plus to co się da zjechać obok nich, a możliwości wydaje się być bez liku… Potężna to miejscówka!


Krzysztof Burnetko w żywiole.

Zdarzyło się również rzucić okiem w dolinę! Momentami widoczność wzrastała od zera i umożliwiała zwiedzanie:


W dolinie miejscowość Matrei.

A to dowód na istnienie Grossglocknera!


Grossglockner (3798 m n.p.m.)

Zwiedzanie ma jednak swoje, nie zawsze jasno określone, granice. Chwila zawahania i tuż po niej z ładnego widoku robi się zamglenie doskonałe. Na poniższym zdjęciu Krzysiek Burnetko igra z mgłą:


Krzysztof Burnetko przed zanurkowaniem w mgłę.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

puchar świata

Powrót wtorkowego Urbanowicza

Trudno być kibicem narciarstwa (nie tylko w wielkim mieście). Za oknem jesienna smuta, więc fotel, kanapa, sofa i odbiornik TV, kawa albo herbata, śniadanie, murzynek upieczony przez babcię. Dwie Polki na starcie, więc emocje gwarantowane,

volkl

100 lat firmy Völkl

Firma Völkl… Niemiecka precyzja. Narty, które odegrały wielką rolę w moim życiu. Prawdopodobnie nie tylko moim. Już ich bardzo specyficzna i utrzymywana od lat w tym samym stylu szata graficzna robi

schwarz

Sölden – dzień drugi

Niestety, niestety. Pogoda w drugi dzień zmagań w Sölden nie była już tak łaskawa, jak w sobotę. Nad doliną od czwartku wisiała groźba Fohnu, czyli wiatru halnego. Wreszcie w nocy z soboty na niedzielę masy

gut-behrami

Inauguracja – pojedynek weteranek

Lepszej inauguracji alpejskiego Pucharu Świata nie mogliśmy sobie wyobrazić. Piękna, słoneczna pogoda, stoki delikatnie przyprószone świeżym śniegiem, a na starcie cała światowa czołówka gigancistek. Wśród startujących pań, dwie

stalkant

Wróżenie z kuli – przed nadchodzącym sezonem PŚ

Możemy tu wypisać kilka banałów o upływie czasu. Przedstawimy jednak fakty. Alpejczycy trenują już na południowej półkuli w Nowej Zelandii czy Ameryce Południowej. A u nas w kraju Stalkant FM, samozwańcze medium narciarskie

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.