W iście cudowny sposób nałożył się dziś powrót mojej faworyty Anny Veith (de domo Fenninger) na stoki Pucharu Świata z niemożliwością obejrzenia jej przejazdu w Semmering. Taki mnie wyrzut sumienia dopadł, no bo co, kurczę blade. Czekałem na Jej powrót. Dłużył mi się czas oczekiwania, a rekonwalescencja i rehabilitacja wydawały się trwać w nieskończoność. W końcu wróciła i to dziś. Dziś! Kiedy zamiast przed telewizorem (albo gadając w telewizorze) poszedłem z synami do kina na najnowsze Gwiezdne Wojny „Łotr 1”. Nie nazwałbym się jakimś wielkim i zagorzałym entuzjastą cyklu o dwóch stronach mocy i rycerzach Jedi, ale jakoś tak wraz z moimi dziećmi wciągnąłem się ostatnimi czasy. Obejrzeliśmy wszystkie odcinki, oglądamy kreskówki i czytamy komiksy na temat. Oglądając transmisję z Semmering nie nacieszyłbym się zbytnio widokiem Anny. Mimo że jej start wzbudził sensację i udzieliła zapewne więcej wywiadów niż po niejednym zwycięstwie, lecz do drugiego przejazdu nie awansowała. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Widzieliście już „Łotra 1”? Kojarzycie tę aktorkę co odgrywa główną rolę żeńską – Jyn Erso? To Felicity Jones. Podobna do Veith jak dwie krople wody i jeśli kiedykolwiek austriacka narciarka doczekałaby się holiłódzkiej superprodukcji biograficznej na swój temat głosowałbym właśnie za obsadzeniem Felicity w roli Veith. Kubek w kubek, toczka w toczkę. Skóra zdjęta (bez skojarzeń, proszę). Mogłaby grać bez charakteryzacji, jak nie ujmując Sebastian Mila Waldusia Kiepskiego. Oceńcie zresztą sami. Taką to dziś miałem estetyczną ucztę.
*********************
FIS odpaliła nową aplikację na urządzenia mobilne. Dzięki Bogu! W końcu w telefonie będzie można pośmigać po coraz lepszych materiałach wideo, galeriach i tekstach, a przy okazji mając dostęp do wyników, statystyk, biografii itd. Bo ta wcześniejsza wołała już o pomstę do nieba. Nie mogłem i dotąd nie rozumiem, jak można robić aplikację bez połączenia ze stroną internetową i treściami bieżącymi. No, ale to już przeszłość. Ta nowa wydaje się być kompletna, jeśli chodzi o dostęp do publikacji na stronie FIS przynajmniej. Można się wciąż czepiać, rzecz jasna, ale pewna przepaść została pokonana.
*********************
Sprawa gumy. Polak wystartował w zjeździe Pucharu Świata we włoskiej gumie. I jak to traktować? Jako obrazę majestatu Rzeczypospolitej? W końcu to reprezentant kraju, któremu ów kraj za narciarstwo nie płaci ani złotówki. No chyba, że płaci, ale kombinezonu wyścigowego nie funduje. Może być też na odwrót. Funduje, tylko narciarz wolał jechać we włoskim stroju. Znam typa, który śmigał w gumie w barwach Jamajki, jednak poza krajowe podwórko raczej nosa nie wychylał.
Moje zdanie jest następujące: kocham swój kraj, jadę oficjalnie ścigać się na zawodach najwyższej rangi transmitowanych przez telewizję, mam na sobie strój utożsamiający mnie z ojczyzną. To ja. A co kto inny? Nie mam pojęcia. Jego sprawa. Na stronie FIS bez trudu można znaleźć przynależność klubową Pawła Babickiego – Deski Warszawa. Mógł jechać w gumie klubowej. Mógł. Nie musiał. Mógł zrobić sobie gumę na zamówienie. Mógł. Nikt go tego nie zmusi. Nie mam także problemu z tym, by jechał w stroju, który dostał w prezencie od swojego idola, tudzież po starszym bracie. Paweł zaimponował mi determinacją. Styl jazdy mocno karkołomny i w Val Gardenie pewnie mógł się zabić pięć razy. Walczył, dojechał, przeżył, chałwa mu za to. Niech ułańska fantazja idzie na nasze konto, a wynik na konto Włochów. Może być?
*********************
Życzenia noworoczne. Czego by tu Wam życzyć? Zdrowia i przygód! To moje ulubione powinszowania. Cieszcie się narciarstwem i życiem w ogóle. Nie traćcie czasu.
Smacznego niedźwiedziego mięsa w górach życzę.
Do zobaczenia w górach i usłyszenia na Legii oraz w Eurosporcie.
2 komentarze do “Urbanowicz na wtorek”
Jedz przygrubawy gosciu do Chin, za legijnym snajperem ,,pisac,, i ,, spikerowac, bedziesz mial miliard czytaczy, zarobisz majontek, a my odetchniemy
Wystarczy nie wchodzić na naszą stronę – po co się męczyć?