To miał być dzień odpoczynku po wczorajszym kilometrowym podjeździe na Przełęcz Marienberg. Zaczęło się jednak od nadprogramowego podjazdu (gondolą) w Lermoos i zjazd genialnym singletrailem. Prowadził nas oczywiście Lukas Garum, nasz przewodnik w ramach Tirol MTB Safari. Na zjazd zdecydowała się również Sara Mertens. Chomik zaliczył trzy gleby. Swoją niedyspozycję próbował zrzucić na mnie (urodzinowałem bowiem dzień wcześniej), ale to się mogło zdarzyć każdemu. W sensie upadku. Jednak trudność wynikała z faktu, że w nocy lało, a trasa poprzecinana była drewnianymi, mokrymi i śliskimi belkami. O utratę równowagi wcale nie było trudno.
Prezentuję kilka zdjęć, które dziś zrobiłem. Zmarzliśmy przeokrutnie, bo w końcu zaczęło lać tuż przed bardzo długim zjazdem, a temperatura spadła do kilku stopni.
Michał Szypliński też dziś szalał z aparatem. Jego fotopodsumowanie dnia można spenetrować na jego osobistym blogu rowerowym: www.eurower.pl.
Pierwszy upadek był jednak dość przypadkowy (dwóch kolejnych nie widziałem), a Chomik czekał aż zrobię zdjęcie.
Szacowanie strat: urwana linka zawieszenia plus kilka obolałych miejsc.
Bolało, ale nie płakał. Twardy jest.
Dziś nad Tyrolem zawisł front, który przyniósł spadek temperatury i opady deszczu (wyżej nawet śniegu). Jazda stała się zupełnie inna. Humory jednak dopisywały.