Ależ to był ciekawy gigant! Puchar Świata w Beaver Creek zakończył się właśnie slalomem gigantem mężczyzn. Zwyciężył niezawodny Ted Ligety. Amerykanin to mistrz świata w tej konkurencji (i to dwukrotny!), a także w dwóch innych (SC i SG). Po pierwszym przejeździe miał ponad sekundę przewagi nad kolegą z kadry, Bode Millerem. Do niego z kolei kilkanaście setnych tracił Marcel Hirscher.

W drugim przejeździe kolejność się nie zmieniła i sensacja, która wisiała w powietrzu, stała się faktem. Pojedynku między Tedem i Marcelem można się było spodziewać, ale że wmiesza się w to wszystko wracający do sportowego życia Miller, to prawdziwa niespodzianka. Widzieliśmy go w akcji w kilku ostatnich Pucharach Świata, lecz furory nie zrobił. Tymczasem jadąc w swoim karkołomnym stylu, na granicy efektownej gleby pokazał Hirscherowi plecy wprawiając go w co najmniej zdziwienie. Ostatnie gigantowe podium odwiedził Bode w 2007 roku w Lenzerheide. A triumf w tej konkurencji związany jest z trasą Birds of Prey w Beaver Creek, czyli tą, na której wczoraj się ścigał. A było to w 2005 roku.

A co powiecie na jeszcze jeden powrót? Być może jeszcze bardziej spektakularny niż Millera? Numer 68 na liście startowej. Carlo Janka ostatecznie zajął miejsce szóste!!! Carlo nie startował w tym sezonie jeszcze w europejskich imprezach. W PŚ pojawił się dopiero w Ameryce.
Szwajcarzy się zbroją na Soczi 2014…