Początkowo zastanawiałem się jak przetrwam długi camp w odosobnieniu, daleko od rodziny, w kraju w którym słońce pojawia się bardzo rzadko… Dodatkowo przez pierwsze 10 dni nie zapowiadało się na jakiś szał z treningiem, bo pogoda była bardzo zmienna. Trenowało się ciężko – śnieg występujący w Skandynawii przypomina śnieg występujący w USA.
Jednak druga połowa wyjazdu to warunki idealne – słoneczko od 10 do 14, twarde podłoże i ogromna chęć do pracy. Cieszy również fakt, że mimo ciągle męczącej mnie kontuzji piszczeli jeździ mi się coraz lepiej.
Myślę, że nie tylko ja, ale i reszta chłopaków z kadry z żalem opuszczaliśmy naszą bazę treningową w Geilo, którą długo będziemy wspominać.
Teraz czas Świąt Bożego Narodzenia, miłe chwile w rodzinnym gronie, wizyta w Ortopedice i powrót do nart w przerwie międzyświątecznej w miejscowości Vratna na Słowacji.
Z okazji świąt wszystkim życzę zdrowych, spokojnych, rodzinnych oraz szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia.
Maciek Bydliński