Marlies Schild to uosobienie precyzji. W sezonie 06/07 ukończyła prawie wszystkie przejazdy, najczęściej plasując się w czołowej dziesiątce. Wydawało się, że Wielką Kryształową Kulę ma już w kieszeni, jednak przedostatnie zawody w sezonie przekreśliły te marzenia. Zaskoczenie było tym większe, że Schild straciła szansę na wygraną przez nieudany start w swojej koronnej dyscyplinie – slalomie. Niewyobrażalnie słaby przejazd sprawił, że tytuł wyśliznął jej się z rąk na rzecz koleżanki z drużyny – Nicole Hosp. Na pocieszenie Marlies zwyciężyła w klasyfikacji generalnej slalomu (siedem zwycięstw!) i kombinacji.
Pod względem technicznym Schild jest bardzo dokładna. Jej ramiona są zawsze utrzymywane w równowadze, zawodniczka nie wykonuje rękami żadnych zbędnych ruchów. Jeśli popatrzylibyśmy na nią tylko od pasa w górę, pomyślelibyśmy, że jest spokojną, niemal statycznie jeżdżącą narciarką. Ale spójrzcie na jej stopy, to zupełnie inna historia… Przez cały czas Marlies balansuje w przód i w tył, wywierając nacisk na dzioby nart podczas inicjacji skrętu, następnie przenosząc siłę na piętki podczas ostatniej fazy wirażu. Równocześnie w zależności od sytuacji, Schild porusza się wąskim albo szerokim śladem.
Doskonałość taktyczna uzupełnia komplet jej umiejętności. Marlies porusza się linią, która jest bardziej bezpieczna, ale skręty są wykonywane czysto na krawędziach. Rzadko można zobaczyć, żeby atakowała bramkę tak agresywnie, aby później musiała się ratować. Nie jest więc zmuszona do walki o powrót na właściwą linię, ani do korygowania wcześniej założonego toru jazdy.
Dzięki dbałości o precyzję Marlies Schild jest wzorem do naśladowania dla wszystkich narciarzy chcących zachować spokój przy jednoczesnej jeździe na najwyższym, światowym poziomie.