Marcel Hirscher wygrał kolejny slalom – już jedenasty w Pucharze Świata. Tym razem triumfował w fińskim Levi, drugiego dnia rywalizacji w tym fińskim ośrodku narciarskim Levi. Po sobotnim ściganiu kobiet przyszedł czas na mężczyzn. Na liście startowej znalazło się nazwisko polskiego narciarza – Adama Chrapka (młodszego brata Karoliny). Adam to jeszcze junior – rocznik ’93. Konkurencji jednak nie rzucił na kolana. Zajął ostatnie miejsce wśród sklasyfikowanych zawodników (73. ze stratą 5,12 sekundy). Czy to udany debiut? Jego młodszy o rok kolega, Norweg Henrik Kristoffersen z kolei trafił na usta wszystkich i kto wie, czy jego trzecie miejsce nie stanowiło większej ekscytacji wśród kibiców niż zwycięstwo Hirschera. Tych dwóch panów rozdzielił bez wątpienia najbardziej doświadczony zawodnik w stawce – Mario Matt. Austriak z Tyrolu, który może poszczycić się między innymi trzema tytułami mistrza świata (dwa razy slalom plus team event) debiutował w Pucharze Świata kiedy Kristoffersen miał ledwie pięć lat.

Przed sezonem marzyłem aby wejść do czołowej dziesiątki, ale wydarzenia z dziś to chyba jakiś sen. Nieźle pojechałem pierwszy przejazd, trochę się podnieciłem, ale na szczęście udało mi się zachować spokój. Wmawiałem sobie, że to kolejny wyścig. Kiedy okazało się, że właśnie zdobyłem pierwsze podium, doświadczyłem uczucia, o jakim narciarz może marzyć!

O tym, że da się wjechać do czołówki mimo startu z siódmej dziesiątki przekonaliśmy się w sobotę po występie Mariny Wallner. Wielki aplauz usłyszał Julien Lizeroux, który zajął 17. miejsce po tym jak wystartował z 69. numerem. Jego obecność w czołówce w sumie nie dziwi, ale pamiętajmy, że ostatni raz w Pucharze Świata widzieliśmy w Kitzbuehel w styczniu 2011. Na dziewiątym miejscu wylądował Sebastian-Foss Solevaag z Norwegii, który na plastronie miał numer 55.

Ponieważ również najszybszy mężczyzna otrzymał renifera. Także Hirscher będzie miał takiego borostwora. Nazwał go, bardziej oryginalnie niż Mikaela Shiffrin (o tym TUTAJ), bo Ferdinand – cześć ojca. Hirscher po raz dziesiąty z rzędu stanął na podium PŚ w slalomie. Renifer to taki urokliwy raczej prezent, nadający kolorytu rywalizacji. Marcel w tym sezonie (dwa starty) wzbogacił się o 50 tysięcy franków szwajcarskich (35 tys. w Levi). Podium w Soelden i zwycięstwo w Levi daje Hirscherowi pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. Na drugim plasuje się Ted Ligety, który pierwszy slalom w sezonie ukończył na jedenastej pozycji.

Teraz Puchar Świata przenosi się do Ameryki Północnej. Mężczyźni rozpoczną od zjazdów w kanadyjskim Lake Louise. Kobiety zaś będą jeździć na długich nartach w Beaver Creek. A to już za niespełna dwa tygodnie.