Trasę wyścigu wyznaczono na wysokości 2430 m. Startujących było ok. 100, w tym narciarze i snowboardziści. Po 40-minutowym podejściu ok. 13.00 rozpoczął się wyścig. Dokładnie w momencie startu oberwała się 90-metrowa pokrywa śnieżna i spowodowała zejście lawiny, która porwała trzech zawodników. Dwóch z nich wyrzuciła na powierzchnię, trzeciego zasypało, ale udało się go uratować. Wyścig oczywiście kontynuowano. Chwilę później zderzyło się ze sobą kilkunastu uczestników, którzy trafili do szpitala. Przy jednym z zeskoków jeden z narciarzy spadł a drugi, który za nim jechał, przywalił z impetem w leżącego. W akcji ratowniczej udział wzięły trzy helikoptery: Raobin3, Alpin2 i Alpin 3. Organizator nie poczuł się do odpowiedzialności za wypadki i sprawa trafi do sądu.
Dostałem ja listem elektronicznym informacje ciekawe o wydarzeniach, które miały miejsce w sobotę w austriackim Ischgl. Na początek przytoczyłem krótkie sprawozdanie z zawodów (Ischgl Inferno), w których to byłem bliski startu. Coś mnie tknęło i nie wystartowałem w nich ostatecznie, co wydawało mi się jakoś tak wewnętrznie uzasadnione…
Jakby ktoś winszował sobie poczytać o infernie owym w oryginale, to proszę…
Tłumaczenie Kasi Gaczorek z Austria.info.