Kolejne afery wstrząsają mistrzostwami świata w narciarstwie alpejskim. Na wczorajszym spotkaniu kapitanów drużyn, trenerzy wszystkich krajów przekazali na ręce Atle Skaardala wiadomość, że panie nie wystartują w konkurencji drużynowej w super gigancie na męskiej trasie Face de Bellevarde. Powodem jest bardzo duże zalodzenie trasy. Możliwy jest też bunt pań w gigancie i slalomie, zawodach które również miały odbyć się na Face de Bellevarde. Organizatorzy są pod wielką presją, gdyż ze względu na transmisje TV trudno będzie przenieść te konkurencje w inne miejsce, a trasa damska jest za wąska. Pomału pachnie katastrofą. Odpowiedzialni za nasączenie męskiej trasy wodą popełnili bardzo duży błąd ustawiając injectory w zbyt dużej odległości od siebie i pompując zbyt wiele wody. Efektem są rozległe, wypukłe placki czystego, gładkiego lodu, na którym nie trzymają nawet najbardziej ostre narty. Gość mistrzostw, słynny szwajcarski zjazdowiec Peter Mueller powiedział: konkurencje pań na tym stoku to była koncepcja wymyślona w pijanym widzie przez Killy i Russi. Obaj są tradycjonalistami i chcieli zobaczyć zawodników i zawodniczki szurających się na stromej ścianie klasyczną techniką. Efektem jest mała widowiskowość konkurencji rozgrywanych na Face de Bellevarde: kręty i powolny zjazd, skakane giganty i slalomy.
Zawodnicy wyglądają w telewizji jakby nie potrafili jeździć, a widzowie wcale nie wiedzą, że trasa jest ekstremalnie trudna. Telewizja wypłaszcza, a widzowie myślą – hej i to mają być mistrzowie? Umiejscowienie konkurencji na tak trudnej trasie jest szkodliwe dla idei narciarstwa. Mocne słowa – nieprawdaż? Myślę jednak, że Mueller ma sporo racji, podobnie jak Bode, który mówił to samo (innymi słowami) po super gigancie.
Zobaczymy co wydarzy się jutro, nudy nie będzie.