Ostatnio zaliczyłem udane czterodniowe zgrupowanie na lodowcu Hintertux w Austrii. Główne aspekty treningu były skierowane na poprawę techniki skrętu gigantowego oraz jazdę zadaniową. Śniegu na Tuxie jak na lekarstwo – warunki ciężkie. Teraz chyba jedyna szansa na dobrą jazdę jest w Saas Fee (ale tam drogo) i Passo Stelvio.
Właśnie w Passo Stelvio spędziłem kolejne cztery dni na obozie, wspólnie trenując z grupą Schild Skiracing pod okiem Josefa – brata Mariles Schild (srebrnej medalistki z Vancouver 2010). Więcej informacji o treningach znajdziecie pod adresem www.schildskiracing.at. Na treningu poznawałem i podpatrywałem tajniki austriackich metod nauczania narciarstwa. W sumie nie dowiedziałem się niczego odkrywczego, ale Josef nauczył mnie kilku naprawdę fajnych ćwiczeń na równowagę przy użyciu dmuchanych piłek. Byłem też z wizytą w domu Marlies. Austriaczka ma w piwnicy zrobioną ściankę wspinaczkową! Codziennie ze swoją siostrą Bernadette korzystają z niej przez dwie godziny. Miałem również okazję trzymać w ręku medal olimpijski. Waży ze trzy kilo i jest wielkości popielniczki!
Teraz wybieram się na dwa tygodnie na kite’a do Egiptu, a po powrocie znowu na śnieg!
4 komentarze do “Z wizytą u Marlies Schild”
A czy kręcił się tam ten jej chłopak-konfident Beni?
Beni więzi siostry Schild w tej piwniczce pewnie, a ścianka to zasłona dymna :) A może jest taką ciotą, że to Marlies i Bernadette mają go za zakładnika…
Josef F.?
byles u josefa, zaprowadzil cie do piwnicy… smierdzi mi ta historia.