Wielki Weekend (pierwszy z dwóch)

Nie lubię Hannesa Reichelta, choć niechętnie przyznaję, że narciarzem jest świetnym. W zasadzie to nic takiego mi nie zrobił, ale:

  • był jednym z dwóch (jedynie z Beni Raichem) wielkich zawodników optującymi za zmianami w geometrii nart gigantowych;
  • w ubiegłym sezonie wyprzedził Bode Millera w Kitzbuehel (a kto nie lubi Bode Millera);
  • dziś przeszkodził w podwójnym zwycięstwie moich ulubionych Szwajcarów i to w Wengen;
  • no i w ogóle jest jakiś taki cały „enerdowski” i jednowymiarowy.

Pojechał jednak świetnie, szczególnie dół trasy gdzie wypracował sobie minimalną przewagę. Trudno. Czapki z głów! Na miejscu drugim i trzecim lokalesi, czyli Beat Feuz (którego na Polsacie i w TVP wymawiają Bit Fuuuzzz – fajnie, prawda) i Carlo Janka. Mnie szczególnie cieszy powrót do formy obu panów. Mam nadzieję, że miejsca w Wengen nie będą ich jedynym osiągnięciem zjazdowym tego sezonu i odpłacą Austriakom pięknym za nadobne już w przyszłym tygodniu w Kitz. Janka wygrał jeszcze w piątek superkombinację i to w pięknym stylu. Całą przewagę wypracował w perfekcyjnie przejechanym zjeździe, a i w slalomie, choć tracił, nie wyglądał źle. Drugie miejsce w superkombinacji zajął Francuz Victor Muffat-Jeandet po brawurowej jeździe w slalomie, a trzecie Ivica Kostelič – dawno na podium nie widziany. Nasz jednoosobowy kadrowicz, zawodnik Bydliński stracił w skróconym do 1:35 zjeździe ponad trzy sekundy, a Janka dorzucił mu jeszcze w slalomie. Łącznie miejsce chyba 27. ze stratą ponad 6 s i czterech gości za nim. W zjeździe otwartym w niedzielę nie pojechał. Tak czy inaczej, to miejsce z kombinacji okrzyczane zostanie wielkim sukcesem polskiego narciarstwa i zaraz zacznie się liczenie, który to Maciek może być na mistrzostwach świata w superkombinacji. Jak większość upadnie, to może nawet wejdzie do dychy (jak nie upadnie).

W Wengen w sobotę odbył się też slalom, który już w pierwszym przejeździe opuścił niespodziewanie Marcel Hirscher. Trzeba przyznać, że slalom był bardzo trudny, a stok w Wengen do płaskich nie należy. No i Marcel bez punktów (Jansrud też zero w kombinacji i dopiero piaty w zjeździe, więc zebrał mało). Oprócz Marcela z pierwszym przejazdem gwałtownie pożegnała się cała masa zawodników, w tym Michał Jasiczek. W tej sytuacji nic już nie przeszkodziło Felixowi Neureutherowi w odniesieniu zwycięstwa. Naprawdę podoba mi się, jak on jeździ. Jest bardzo giętki i ma wspaniałe czucie śniegu. Drugi Stefano Gross, a trzeci Henrik Kristoffersen.

Zawody pań w Cortina d’Ampezzo miały tylko jeden motyw wiodący: Czy Lindsey zdoła już teraz wyrównać rekord w PŚ należący do Anne Marie Moser Pröll wynoszący 62 zwycięstwa. W piątek wichura uniemożliwiła start od samej góry więc rozegrano śmieszny zjazd, którego czas wynosił zaledwie 1:10. Myślę, że lepiej było odwołać, ale zjazd się odbył i wyniki są. wygrała Elena Fanchini, wiec Włosi szaleli. Za nią Larisa Yurkiv, a trzecia Victoria Rebensburg. Faworytki z długimi minami daleko. Pierwsza dziesiątka zmieściła się w sekundzie, co przy takiej „krótkości” trasy nie dziwi.

W sobotę padał śnieg (no wreszcie) i Lindsey mogła się cieszyć dopiero w niedzielę. Wygrała w pięknym stylu, choć nie po bezbłędnej jeździe. Bidulka miała po drodze słabą widoczność, co spowodowało kilka uchybień, ale i tak jest wielka. Miejsce drugie dla Lizz Goergl, a trzecie znowu dla Włoszki – tym razem Danieli Merighetti. Naszych na starcie brak.

W poniedziałek w pięknej Cortinie rozegrany zostanie jeszcze supergigant pań, a potem zaczną się treningi na Streifie i tydzień jakoś zleci.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

puchar świata

Powrót wtorkowego Urbanowicza

Trudno być kibicem narciarstwa (nie tylko w wielkim mieście). Za oknem jesienna smuta, więc fotel, kanapa, sofa i odbiornik TV, kawa albo herbata, śniadanie, murzynek upieczony przez babcię. Dwie Polki na starcie, więc emocje gwarantowane,

volkl

100 lat firmy Völkl

Firma Völkl… Niemiecka precyzja. Narty, które odegrały wielką rolę w moim życiu. Prawdopodobnie nie tylko moim. Już ich bardzo specyficzna i utrzymywana od lat w tym samym stylu szata graficzna robi

schwarz

Sölden – dzień drugi

Niestety, niestety. Pogoda w drugi dzień zmagań w Sölden nie była już tak łaskawa, jak w sobotę. Nad doliną od czwartku wisiała groźba Fohnu, czyli wiatru halnego. Wreszcie w nocy z soboty na niedzielę masy

gut-behrami

Inauguracja – pojedynek weteranek

Lepszej inauguracji alpejskiego Pucharu Świata nie mogliśmy sobie wyobrazić. Piękna, słoneczna pogoda, stoki delikatnie przyprószone świeżym śniegiem, a na starcie cała światowa czołówka gigancistek. Wśród startujących pań, dwie

stalkant

Wróżenie z kuli – przed nadchodzącym sezonem PŚ

Możemy tu wypisać kilka banałów o upływie czasu. Przedstawimy jednak fakty. Alpejczycy trenują już na południowej półkuli w Nowej Zelandii czy Ameryce Południowej. A u nas w kraju Stalkant FM, samozwańcze medium narciarskie

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.