Choć trudno to sobie wyobrazić, ale sezon APŚ 2018/19 przeszedł do historii. Przeleciał dosłownie w okamgnieniu, a przecież po drodze były jeszcze mistrzostwa świata. Najlepszymi narciarzami sezonu zostali ponownie Mikaela Shiffrin (po raz trzeci) i Marcel Hirscher (po raz ósmy z rzędu).
Oboje stawiają swoim przeciwnikom poprzeczkę bardzo wysoko. Dla przykładu Mikaela oprócz zwycięstwa w klasyfikacji generalnej zgarnęła jeszcze tak zwane małe kulki za slalom, gigant i supergigant. Ta sztuka nie udała się jeszcze nikomu przed nią, ani kobiecie, ani mężczyźnie. Już tylko to osiągniecie czyni Mikaelę zawodniczką wyjątkową, a przecież na tym nie koniec. Amerykanka zwyciężyła w tym sezonie siedemnaście (!) razy (także rekord) i łącznie osiągnęła liczbę 60. wygranych i to wieku 24 lat. Liczba punktów pucharowych, które zdobyła jest o kilka większa niż suma oczek drugiej w klasyfikacji Petry Vlhovej i czwartej Viktorii Rebensburg. Shiffrin jest narciarskim fenomenem i pozostaje tylko mieć nadzieję, że kontuzje nadal będą ją omijać szerokim łukiem. Myślę, że Mikaela jest w stanie pobić wszystkie alpejskie rekordy – o ile zdrowie jej dopisze. Wolne kulki za zjazd i kombinację (jedne rozegrane zawody) odebrały odpowiednio Nicole Schmidhofer i Federica Brignone.
Ósme z rzędu zwycięstwo Mracela Hirschera w klasyfikacji generalnej to wyczyn niesamowity. Austriak nadal nie znalazł godnego siebie rywala zbierając większość punktów w konkurencjach technicznych (kulki za slalom i gigant). Marcel pod koniec sezonu trochę osłabł. Powodów jest wiele: pierwszy to zmęczenie bardzo długim i intensywnym sezonem, drugi to wysokie temperatury. Hirscher po prostu nie lubi jeździć po mocno posolonym śniegu. Często wspomina o tym fakcie w wywiadach i na konferencjach prasowych. Jego żywiołem są lodowe trasy uzyskiwane poprzez wstrzykiwanie wody w śnieg. Czy w przyszłym sezonie będziemy mieli przyjemność oglądać kolejne wyczyny Austriaka? To nie jest wcale pewne. Sam zainteresowany dyplomatycznie ociąga się z jednoznaczną odpowiedzią:
Będę musiał wsłuchać się w mój organizm. Dopiero wtedy zdecyduję o dalszej karierze… To prawda, wielu zawodników coraz mocniej na mnie naciska w obu konkurencjach technicznych. Taktycznie, lepiej byłoby skończyć teraz niepokonanym, ale z drugiej strony, ci coraz bardziej napierający zawodnicy stanowią wyzwanie, z którym warto byłoby się zmierzyć.
Osobiście mam jednak nadzieję, że Hirscher pojeździ jeszcze nie jeden, a kilka sezonów. Przecież i on gdzieś w tyle głowy ma także myśl o pobiciu rekordu Ingemara Stenmarka.
Kulkę za zjazd zgarnął Beat Feuz, choć końcówka sezonu zdecydowanie należała do Dominika Parisa. Sympatyczny olbrzym z Południowego Tyrolu wygrał za to klasyfikację supergiganta. Kulka za kombinację trafiła w ręce Alexisa Pinturaulta.
Kolejny sezon będzie „pustym”, czyli zawodniczki i zawodnicy ścigać się będą jedynie o punkty APŚ. Z tego też powodu dla wielu utytułowanych zawody w Soldeu były ostatnimi poważnymi startami w życiu. Bardzo szkoda, że kariery zakończyli między innymi: Frida Hansdotter, Felix Neureuther, Thomas Fanara, a wcześniej po mistrzostwach Aksel Lund Svindal i Lindsey Vonn. Tych nazwisk na pewno będzie nam brakować. Na szczęście na scenę wkraczają młodzi. Zachwyca zaledwie siedemnastoletnia Alice Robinson, swoją obecność w APŚ zaznaczył w sposób imponujący Marco Odermatt, fantastycznie jeżdżą młodzi Chorwaci. „Starzy” wyjadacze w osobach Holdener, Brignone, Rebensburg, Noela, Kristoffersena, Pinutault, Feuza, Parisa i wszystkich Katarzyn z Austrii na pewno dostarczą nam wielu emocji w następnych sezonach. Mam też nadzieję, że na trasach zobaczymy ponownie Ilkę Štuhec, choć to akurat wcale pewne nie jest. Alpejski Puchar Świata ruszy ponownie jesienią 2019 roku.