Simon Jacomet – wywiad

Na początku carvingowej ery był absolutnym mistrzem ciętych wiraży. Zdjęcia Simona w akcji zdobiły okładki wielu narciarskich magazynów na całym świecie. Pracując dla firmy Salomon stworzył chyba najbardziej kultowe narty tamtych czasów – model Axecleaver. Miał za zadanie nauczyć, staromodnie dotąd jeżdżący, Narodowy Team Szwajcarii podstaw nowej techniki. Skończyło się źle. Wyników nadal nie było, a prasa obarczyła go całą winą. Dziś produkuje chyba najładniejsze na świecie narty ZAI, wprowadzając w życie coraz to nowe pomysły. Oto sylwetka tego niezwykłego człowieka – architekt, artysta i przede wszystkim narciarz, Simon Jacomet.

NTN: Minęło parę lat, od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni. Nie pracujesz już dla Salomona, założyłeś własną firmę produkującą niezwykłe narty. Jak do tego doszło?

SIMON JACOMET: Rzeczywiście, w ciągu tych kilku ostatnich lat wiele się zmieniło w moim życiu. Między innymi zostałem ojcem dwójki dzieci, ale fakt ten zapewne mniej zainteresuje czytelników Magazynu NTN… W roku 2003 podjąłem ważną decyzję i z pomocą grupy przyjaciół oraz kilku inwestorów założyłem narciarską firmę ZAI. Moje marzenia stały się rzeczywistością – od tego czasu jestem całkowicie pochłonięty sprawami firmy. Codziennie staję przed nowymi wyzwaniami, ale również i problemami. That’s my life…

Narty ZAI są niezwykłe. Wyglądają jak dzieła sztuki snycerskiej lub jubilerskiej. Są tak piękne, że w zasadzie szkoda na nich jeździć. Dla kogo tak naprawdę została zaprojektowana ta kolekcja?

Narty ZAI sprzedajemy używając bardzo różnych argumentów i w związku z tym trudno jest wskazać jakąś konkretną grupę odbiorców. Jednak na pewno będą to ludzie, którzy cenią sobie precyzję i jakość wykonania produktu. Tacy odbiorcy szukają niezwykłych i oryginalnych nart, a nie produktów masowych. Oczywiście, specyficzny charakter ZAI powinien przypaść im do gustu…

Narty ZAI są nie tylko piękne, ale i bardzo zaawansowane technologicznie. Czy możesz zdradzić, czego możemy oczekiwać w nadchodzącym sezonie?

Naszym celem jest produkcja nart bardzo zaawansowanych technologicznie. Niezwykły design jest częścią tej wyrafinowanej technologii, ale nie będę ukrywał, że jest dla nas sprawą bardzo istotną. Produkujemy narty w procesie sandwich, przy użyciu materiałów absolutnie najwyższej jakości: najszybsze ślizgi, laminowane (klejone) rdzenie z egzotycznych gatunków drewna, najbardziej odporne na zużycie krawędzie. Stosujemy między innymi kombinacje materiałów używanych przy konstruowaniu rakiet kosmicznych… Do tego dochodzi mnóstwo ręcznej, precyzyjnej, prawdziwie szwajcarskiej roboty. Nasze narty są drogie, ale jednocześnie jesteśmy dumni z tego, że możemy zaoferować naszym klientom rozwiązania, o których producenci masowi nie ośmielają się nawet pomyśleć… Nasza firma jest niewielka, potrafimy więc szybko reagować na różne nowinki techniczne i bardzo szybko wprowadzać je w życie. Nie mogę zbyt wiele powiedzieć o oczekujących klientów nowościach, gdyż mógłbym zdradzić za dużo… Niedawno skontaktował się z nami pewien dostawca materiałów, o którym w narciarskim świecie nikt jeszcze nie słyszał. Wspólnie zamierzamy pójść zupełnie nową drogą, zobaczycie…

Jak wiele par nart rocznie produkuje ZAI?

Na sezon 2006/07 wyprodukujemy 900 par nart, z czego do handlu trafi nieco ponad 600. Pozostałe, to narty testowe, które umieścimy w najlepszych na świecie sklepach oraz narty promocyjne, które rozdamy osobom znanym i cenionym nie tylko w sportowym światku. W ciągu najbliższych lat zamierzamy zwiększyć produkcję do paru tysięcy par nart rocznie, ale nie więcej. Nie chcemy być firmą wytwarzającą produkt masowy.

Na początku ery nart carvingowych byłeś postrzegany jako guru nowego stylu jazdy. Czy jesteś zadowolony z tego, że dzięki nowym konstrukcjom rozwinął się nasz sport?

Patrząc na stoki, jestem bardzo zadowolony, że nasz sport w ogóle zaczął się rozwijać. Ekstremalny carving był dla mnie swego rodzaju rebelią przeciwko ustalonemu porządkowi rzeczy: nudnym systemom szkoleniowym, wszechwiedzącym „instruktorom-ekspertom”, trenerom bez wyobraźni. Carving spowodował, że o naszym sporcie znowu zaczęło być głośno; można powiedzieć, że „odkurzył i przewietrzył” środowisko. Dla mnie ekstremalny carving jest jednym z wielu narciarskich zainteresowań. W głębi serca i „od zawsze” jestem freerider’em… Dla naszej firmy bardzo ważne jest to, aby konsekwentnie poruszać się drogami, które sami uznaliśmy za właściwe. Dlatego nie oglądamy się na to, co robią tzw. „wielcy” w branży. Zostawiamy to ich agencjom marketingowym…

Czy myślisz, że „wielkie firmy” zrobiły wystarczająco dużo, aby nowy sprzęt i technika mogły się szybko upowszechnić? Czy może raczej hamowały rozwój?

Wielkie firmy mają długą „drogę decyzyjną” i często zbyt długo zwlekają z wprowadzaniem innowacji. Chodzi tu głównie o szybkość podejmowania decyzji oraz wyobraźnię. Kiedy wreszcie ruszył „boom” na carving, wszystkie firmy chciały być postrzegane jako wiodące w branży. Wiadomo, że po fakcie sukces ma zwykle zbyt wielu „ojców”… Wszyscy wiemy, że pierwsze zwiastuny nowej ery dawały o sobie znać już dość dawno temu. Osobiście uważam, że cała branża jest pod zbyt wielkim wpływem agencji marketingowych, które co roku próbują lansować nowe trendy, robiąc przy okazji sporo niepotrzebnego szumu. Natomiast już wkrótce po zakończeniu sezonu porzucają obraną wcześniej linię, starając się wprowadzić coś zupełnie innego.

Jesteś „ojcem” rynkowego hitu, którym był model nart Salomona, Axecleaver. Po wspaniałym początku, Salomon zdecydował się jednak na utrzymanie bardzo konserwatywnej linii w budowie nart, aż do pojawienia się modelu Streetrace. Czy wiesz, czemu się tak stało?

Pracując u Salomona przeżyłem wspaniały i bardzo owocny okres mojego życia. Wiele się wtedy nauczyłem. Na podstawie tych doświadczeń mogę jasno określić swoje obecne zamierzenia dotyczące budowy nart. Mogę się tylko domyślać, dlaczego niektóre decyzje w tej firmie były podejmowane właśnie tak, a nie inaczej. Spostrzegłem tylko, że po modelu Axecleaver nadeszła inna, konserwatywna fala – dlatego odszedłem i zająłem się swoimi własnymi sprawami.

W latach 90. byłeś tym człowiekiem, który miał nauczyć członków Narodowego Teamu Szwajcarii nowej techniki i nowego sposobu myślenia o narciarstwie. Sprawy potoczyły się jednak nienajlepiej i Team nie poprawił swoich słabych rezultatów. Dziennikarze całą winę zwalili na Ciebie, rozpętując prawdziwą nagonkę. Po latach – gdy carving na dobre zadomowił się również w technice zawodniczej – okazało się jednak, że to Ty miałeś rację. Usłyszałeś może chociaż słowo „przepraszam” ze strony Związku Narciarskiego?

Większość ówczesnych zawodników widziała potrzebę zmian i była gotowa nauczyć się czegoś nowego. Ich rozwój hamowali raczej trenerzy, którym wydawało się, że tracą autorytet, i którzy przez to starali się nadal odgrywać decydującą rolę. Na końcu najbardziej pokrzywdzeni zostali jednak sami zawodnicy. Ze strony Związku nigdy nie usłyszałem słowa „przepraszam”, ale też muszę przyznać, że za bardzo się tego nie spodziewałem… Całą tragedię przełknąłem dość lekko, bo po moim odejściu rezultaty Teamu jeszcze bardziej się pogorszyły. Natomiast carving i tak rozpowszechnił się w sporcie wyczynowym. Dużo nauczyłem się z tej historii w kwestii obcowania z mediami. Z natury jestem człowiekiem, który raczej „nie płacze nad rozlanym mlekiem”, więc dziś sprawa ta nie robi na mnie już tak wielkiego wrażenia.

Czy możesz nam jeszcze powiedzieć, co sądzisz o ograniczeniach stawianych przez FIS, dotyczących budowy nart i konstrukcji butów?

To bardzo trudna sprawa. Chciałbym, żeby konstruktorzy nauczyli się szybko i kreatywnie reagować na wszelkie ograniczenia, tak, aby narciarstwo sportowe nadal się rozwijało. Chciałbym, żeby w sporcie było więcej ludzi pokroju Bode Millera, którzy, pomimo ograniczeń, potrafią wnieść do narciarstwa dużo świeżości. W samochodowej Formule 1 również istnieje wiele ograniczeń, pomimo to jednak auta stają się coraz szybsze i bezpieczniejsze.

Czy oprócz budowania nart i zajmowania się sprawami promocji, myślisz jeszcze czasem o kontynuowaniu swojej kariery artystycznej?

Dla mnie stworzenie firmy ZAI było najważniejszą decyzją w życiu. Teraz mam również zobowiązania wobec innych ludzi z mojego teamu, więc dążę do tego, aby mój projekt realizować najlepiej, jak tylko potrafię. ZAI – to również wyzwanie kreatywne. Budowanie nart, przy pomocą których inni ludzie będą mogli odkrywać nowe horyzonty w sporcie, przy okazji nieźle się przy tym bawiąc – to wielka radość, ale i odpowiedzialność. Chciałbym umieć zaprojektować takie deski, z których byłbym zadowolony, i na których mógłbym jeździć mając nawet osiemdziesiąt lat. To tak, jak w przypadku bluesów Johna Lee Hookera… Oczywiście, w swoim czasie pragnąłbym jeszcze zrealizować kilka swoich architektonicznych marzeń… no i chciałbym jeszcze… chciałbym jeszcze… chciałbym…

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

amp

AMP 2024: Gwiezdny pył z mistrzostw

Maja Chyla (UJ Kraków) oraz Bartłomiej Sanetra (AWF Katowice) obronili tytuły Akademickich Mistrzów Polski w gigancie, a do tego dołożyli zwycięstwa w slalomie, zgarniając komplet złotych medali. Po dwóch dniach eliminacji w wiosennej

amp

AMP 2024: Żniwa

Natalia Złoto (PK Kraków) na wschodzie i Zofia Zdort (ŚUM Katowice) na zachodzie zwyciężyły w eliminacjach kobiet do jutrzejszego finału slalomu w ramach Akademickich Mistrzostw Polski. W stawce panów dominowali Juliusz Mitan

azs winter cup

AZS WC: Duża kasa rozdana na Harendzie

Maja Chyla (UJ Kraków) i Wojciech Dulczewski (AGH Kraków) wzbogacili się o 10 tys. złotych, wygrywając slalom równoległy wieńczący sezon AZS Winter Cup. W rywalizacji drużynowej zwyciężyła reprezentacja Uniwersytetu

azs winter cup

Gadające Głowy – finał AZS Winter Cup Zakopane

Aż się łezka w oku kręci, bo to ostatnie Gadające Głowy w tym sezonie. To też ostatni występ w zawodach Akademickiego Pucharu Polski kilku zawodników i po raz ostatni przepytujemy ich na okoliczność. Jest wielka

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.