I wreszcie jesteśmy ponownie na targach ISPO w Monachium! Na stoiskach widać wyraźnie, że światowy kryzys pomału odchodzi w przeszłość, a firmy pokazują się z nieco większym rozmachem. Czarnoskóry pianista, który bez wytchnienia przez cały dzień umila życie zwiedzających standardami jazzowymi jest tego najlepszym przykładem. Muzyka zatrudniła firma Casco, a jego wspaniała gra oraz biały fortepian robią tak samo wielkie wrażenie jak kaski i gogle tej znakomitej firmy. Jest czego posłuchać i co obejrzeć.
Wracając do meritum… Konstruktorzy też trochę popracowali i w kolekcjach nart widać świeży powiew. Wiele tegorocznych modeli wyposażonych zostało w nosy „rocker”, czyli po naszemu „kacze dzioby”. Trend ten przeszedł z nart freeride do działu Allmountain i nawet Allround. Idea jest prosta. Krawędzie lekko podgiętych dziobów mają mniejsze tendencje do niekontrolowanego zahaczania o podłoże i deski jadą stabilniej, choć w trudnych momentach łatwiej jest nimi manewrować stopami. Jednocześnie, po postawieniu nart na krawędziach lekko podgięty dziób zaczyna już ciągnąć we właściwym kierunku i to zanim narciarz zdąży wywrzeć nacisk i wygiąć nartę w skręcie. Podsumowując: korzyść zarówno przy „szuranych” skrętach, jak i jeździe na krawędziach. Narty wykorzystujące „kacze dzioby dla ludu” można zobaczyć w kolekcjach firm Rossignol, Vőlkl, K2 i Salomon (gdzie urzeka model Enduro). Chodzą słuchy, że Atomic i Salomon testują już deski gigantowe i slalomowe wykorzystujące efekt „kaczych dziobów”. Do czego to doszło?
Skoro jesteśmy przy Salomonie, to na pewno warto zwrócić uwagę na wyczynowe wiązania z systemem edge grip. Nie dość, że można je przestawiać wzdłuż osi nart (ESS się kłania) w zakresie kilku centymetrów (skok co 0,5 cm), to jeszcze specjalna śrubka umożliwia offsetową pozycję buta nad nartą. Takie rozwiązanie umożliwia bardzo dokładny „tuning” sprzętu.
Wiele firm wykazuje ogromną dbałość o detale. Nowe loga, elementy graficzne i struktury na powierzchni desek są na porządku dziennym. Kolekcje jednak opiszemy, jak zobaczymy całe targi.
Sporym (pozytywnym) zaskoczeniem jest kolekcja polskiej freerideowej i freestyleowej firmy Majesty. Nowe modele, nowe grafiki i zaskakująca jakość (przezroczyste elementy) jednoznacznie wskazują, że w Polsce da się produkować narty, jeśli ktoś chce, a twórcom Majesty chce się bardzo wyraźnie.
Fajne gogle (nagroda targów) można zobaczyć u Uvexa. Mają jasną szybkę doskonałą do jazdy w trudnych warunkach oświetleniowych. Kiedy wyjdzie słoneczko można założyć na nią drugą, ciemniejszą warstwę. Całość trzyma się razem za pomocą dwóch magnesów. Proste i genialne. Podobno Casco ma w swojej ofercie porównywalne rozwiązanie.
Pędzę, jest jeszcze tyle do zobaczenia…

100 lat firmy Völkl
Firma Völkl… Niemiecka precyzja. Narty, które odegrały wielką rolę w moim życiu. Prawdopodobnie nie tylko moim. Już ich bardzo specyficzna i utrzymywana od lat w tym samym stylu szata graficzna robi