Dobra, możesz jechać! Słyszysz. Odpychasz się kijami, robisz kilka idiotycznych podskoków głaszcząc się po sutach (Czoko Stajl), po czym mijasz fotografa w bezpiecznej odległości, mimo że o precyzji sportowców w prowadzeniu nart mógłbym tylko pomarzyć i chciałoby się zaryzykować przemknięciem na pełnej kicie o centymetry zaledwie od artysty na stoku, coby mu stracha napędzić. A jednak coś mnie powstrzymuje, bo różnie to bywa, a skutki bywają opłakane. Brawura na stoku zabija, podobnie jak za kierownicą. Oj. Jednak tu miało być trochę na wesoło, a nie zamulać jak pikniki z zachodniej trybuny na Łazienkowskiej. Szampańskiej zabawy również nie doświadczymy, gdyż ponieważ albowiem o to również nie chodzi.
Wszelako trudno jest fotografować na śniegu, a jeszcze trudniej chyba dobrze przypozować, tak aby być z foty naprawdę zadowolonym. Połączenie jednego i drugiego prawie nierealne się wydaje (czasem jednak wychodzi, jak należy). Czynników bowiem mnóstwo się w takiej sesji fotograficznej zazębić musi. Bo, a to czasem za daleko odjedziesz, a to za szybko, albo źle się złożysz w skręcie, a to obiektyw zajdzie jakąś mgłą, a to ostrości nie złapie, a to światło skąpe… I tak w kółko. Dobrze jest nie być modelem. Czasami. Tylko z boku na wszystko spoglądać okiem szydercy. I jak tu nie zwrócić uwagi na fakt, że świetnie jeżdżąca osoba w końcu pikuje prosto w aparat, aparat w okulary, okulary się sypią i dupa. Wstyd jak beret. Poruta na całą okolicę. Oj tam, oj tam. Każdemu się może zdarzyć.
Dobrze jest nie być modelem. Czasami.
Na załączonym obrazku przedstawiam efekt operacji biodro w skręt, a fotograf wewnątrz skrętu. I tyle chciałem głosu zabrać oddając pokłon narażającym życie swe naśnieżnym fotografom. Zalecam kaski używać i inne środki bezpieczeństwa. Czasami.

100 lat firmy Völkl
Firma Völkl… Niemiecka precyzja. Narty, które odegrały wielką rolę w moim życiu. Prawdopodobnie nie tylko moim. Już ich bardzo specyficzna i utrzymywana od lat w tym samym stylu szata graficzna robi