Kolejny dzień Niezależnego Testu Narciarskiego 2012 za nami. W tej chwili (godz. 2000) w Feichten panuje zadymka śnieżna. Dobry prognostyk dla wszystkich, którzy jutro będą jeździć na nartach z kategorii VIP, w której dominują narty freeride’owe. Dziś natomiast grupa Race – dowodzona przez nieomylnego i bezwzględnego Macieja „Czoko” Chylewskiego jeździła na slalomkach komórkowych. Na jednym ze stoków ustawione zostały dwa slalomy – na długich tyczkach i takich krótkich, dla mniej wprawnych – kolanówkach. Mimo że jeszcze przed południem Słońce świeciło z niemal pełną mocą, tak powoli zaczynało się załamanie pogody. Zaczęło prószyć, a teraz sypie na maksa!
Ponieważ dziś był dzień bez filmów i zdjęć, zapowiadamy, że jutro nadrobimy zaległości. Prognoza zapowiada utrzymanie dzisiejszej pogody, ale w piątek ma być powtórzenie pogody z wtorku. Moim szczęściem wtedy moja grupa (Tyrol) ma przypisaną grupę VIP :). Nie mogę się już doczekać, bo niesamowite opinie mają narty Hendrix. Debiutują one na naszym teście. Poczytacie o nich więcej sobie jesienią w Magazynie NTN Snow & More.
Monika Zwijacz podczas wypełniania kart testerskich.
Jeszcze taka jedna reminiscencja z dnia wczorajszego. Popatrzcie spokojnie na tę fotkę. To Piotrek Gąsiorowski, który z zupełnego nienacka odpalił obrót o 360 stopni. Przyczajony i ukryty za skałką Chomik nie miał innego wyjścia tylko uwiecznić tę ewolucję. W górach trzy-szóstka jakoś takiego niewiarygodnego impetu nabiera. Cieszę się, bo udało mi się to nagrać, znaczy skamerować. A skoro już jestem przy niesamowitościach, to pewna się taka wdziera kiedy rano dojeżdżamy na stok. Jedziemy codziennie busem w kilka osób. Humory dopisują. Optymizm pełen i nadzieje na przygody, dobrą jazdę. Tymczasem po minięciu rogatek przy wjeździe na obszar lodowca (potem tylko 27 km podjazdu po zawrotnych serpentynach!) bacznie nam się przyglądają twarze drewniane. Niesamowite. A to w drzewie wycięte a to góral kucający w zadumie. Ale nie tak kucający jak wróbel na gałęzi, tylko normalnie, po ludzku, jak bieszczadzcy chłopi przed kościołem. Ostrzegają nas te maski? Odstraszają? Przestraszyć pragną? Kaunertal jest miejscem magicznym.
I jeszcze jedna historyjka o niesamowitościach. Dziś w ramach rozruchu ponarciarskiego wybraliśmy się z Chomikiem (Michał Szypliński) i Szymkiem (Maćkiem Urbańskim) potruchtać po okolicy. Chciałem zobaczyć lawiniska, które odcięły jedną z dróg nad Feichten. Śnieżno-błotna breja przewaliła się przez dukt. Pierwsze lawinisko da się przejść bezproblemowo. Drugie wyrasta na dobre dwa metry w górę. Trzeba uważać. Nie wiem czy to rozsądne wspinać się tam, ale pokusa ogromna. Potem dotarliśmy jeszcze do jednej sporej lawiny i jeszcze jednej malutkiej. Niesamowite wrażenie. Zresztą wyobrażam sobie, że Feichten w Kaunertal to miejsce zagrożone, bo mimo że do lodowca dzieli nas kawał drogi (z buta to niezły spacerek, samochodem dobre pół godziny jazdy), tutaj widać miejsca lawinisk i nawet nasypane specjalne wały zabezpieczające osadę przed lawinami. Góry są wszędzie. Góry są nad nami. Dziś patrzyliśmy w niebo i widzieliśmy między chmurami szczyty Tyrolu. Przepięknie jest tutaj, a ośrodek narciarski wprost niewiarygodny. Niesamowity.
No dobra, my tu gadu, gadu, a karty testerskie trzeba wypełniać! Do jutra!