blauth

Stworzenia (narciarskiego) świata część druga – Marcin Blauth przed sezonem

Wywiad ten przeprowadziliśmy jeszcze w czerwcu, tuż przed wyborami do władz PZN. Dziś wszystko jest już jasne. Nowym prezesem PZN został Adam Małysz (jedyny kandydat), a do pomocy ma siedmiu członków zarządu oraz pracującego na etacie sekretarza generalnego. Marcin Blauth ponownie wybrany został do zarządu i tak jak w ciągu czterech poprzednich latach odpowiedzialny będzie za narciarstwo alpejskie. W rozmowie podsumowujemy, co udało się osiągnąć w ciągu poprzednich czterech lat, zaczepiamy o temat igrzysk oraz – najważniejsze – patrzymy w przód: co dalej z polskim narciarstwem.

Minęły cztery lata, od kiedy zostałeś członkiem zarządu PZN do spraw narciarstwa alpejskiego. Za nami igrzyska, przed nami wybory. Chcesz ponownie kandydować?
Jeśli bym tego nie chciał, to nie zgłosiłbym ponownej kandydatury. Kiedy rozpoczynałem pierwszą kadencję, zakładałem plan na osiem lat. Wtedy jednak nie wiedziałem jeszcze o bardzo wielu rzeczach, które mnie czekają. Na przykład nie zdawałem sobie sprawy, że igrzyska są swoistym podsumowaniem czteroletniego cyklu. Teraz wszystko w rękach wyborców, ale ja jestem gotów przez następne cztery lata działać na rzecz polskiego narciarstwa.

Co Twoim zdaniem udało się zrealizować, a gdzie jeszcze są obszary do wytężonej pracy?
Oprócz wyników sportowych, które każdy widzi, ale do których zapewne jeszcze wrócimy, najważniejszą rzeczą było zbudowanie pozytywnej atmosfery wokół narciarstwa alpejskiego. Zarówno wewnątrz PZN, gdzie – nie oszukujmy się – skoki przez ostatnie lata odgrywały najważniejszą rolę i im wszystko było podporządkowane, jak i na zewnątrz. Normalni kibice, którzy nie jeżdżą na nartach, zaczynają zauważać wyniki naszych zawodniczek i zawodników. Za tym idzie zupełnie inna jakość na przykład przy pozyskiwaniu sponsorów. To jest inna rozmowa. W pierwszych czterech latach dużo rzeczy robiliśmy z ogromnym entuzjazmem, popełniając przy tym szereg błędów. Następne cztery lata to będzie okres systematyzowania i powtarzalności rozwiązań już wdrożonych. Na pewno taka praca jest mniej interesująca, ale jeszcze bardziej potrzebna. Wierzę, że ta wiara w narciarstwo alpejskie, że jednak da się, przełoży się na dobrą pracę całego zespołu.

Okres po igrzyskach to nie tylko czas podsumowań, ale także zmian. Takie zmiany widać już w FIS-ie. Odejście od formuły zawodów równoległych. Kombinacje wymyślane na nowo. Czy to dla nas dobrze?
To zależy. Tak zwane małe nacje narciarskie, do których i my należymy, mogą zyskiwać na zmianach, o ile nowa forma zawodów proponowana przez FIS będzie możliwa do rozgrywania na ich podwórku. Jeśli więc na przykład FIS poszedłby w promowanie zjazdów o długości 20 km, to oczywiście dla nas źle. Jeśli jednak wygrywać będzie koncepcja zawodów rozgrywanych na krótszych trasach, ale na przykład w trzech przejazdach, to dla nas oczywiście w to graj, gdyż takie imprezy możemy bez trudu przeprowadzać na naszym podwórku. W ogóle po igrzyskach mam taką refleksję, że powinniśmy inwestować więcej w konkurencje nie tylko alpejskie…

Skicross?
Tak, skicross też, ale może także w aerials. Są ku temu chętni, poziom wejścia do światowej czołówki jest zupełnie inny, a na igrzyskach medal to medal. Wejście do trójki w gigancie to jest absolutny kosmos i wymaga dziesięcioleci pracy. W konkurencjach mniej popularnych można pójść trochę na skróty…

Ciągle krążymy wokół tematu igrzysk. Jak oceniasz wynik sportowy?
Jeszcze kilka lat temu za taki wynik każdy fan narciarstwa w Polsce dałby się pokroić. Ja oceniam występ całej drużyny, bo drużynę już mamy, bardzo dobrze. Jednocześnie widziałem niedosyt u samych zawodników. Maryna Gąsienica Daniel pojechała na swoim bardzo dobrym poziomie, ale przecież chciała więcej. Trzy Polki w trzydziestce giganta, to nie do pomyślenia jeszcze na poprzednich igrzyskach, ale wszystkie dziewczyny były lekko zawiedzione. Michał Jasiczek otwierający drugi przejazd slalomu, którego nie ukończył. Oczywiście można szukać przyczyn. Maryna narzekająca na warunki śniegowe i kontuzję pleców. Magda Łuczak przyjechała na igrzyska bez trenera i bez należytego przygotowania spowodowanego konfliktem z tymże. Paweł Pyjas odbywający w Chinach kwarantannę. Kontuzja Hani Zięby podczas rozgrzewki i tak dalej. Takie jest jednak życie. No a potem zawody drużynowe, gdzie będąc Kopciuszkiem, urywamy jeden punkt i walczymy z Norwegami jak równy z równym. Tak, jestem zadowolony, bo igrzyska pokazały, że mamy drużynę, która jest w stanie walczyć. Pokazały też, że na igrzyska warto wysyłać i narciarzy, i snowboardzistów. To może spowodować zmianę myślenia nie tylko w PZN, ale także PKOl, a to byłby ogromny sukces.

A wrażenia pozasportowe?
Nie mówmy o tym. Tyle tylko, że po trzech tygodniach byłem śmiertelnie zmęczony i z radością wracałem do Polski. Igrzyska uzmysłowiły mi, że ta nasza ziemia wcale nie jest mało przyjazna…

Po igrzyskach jest zawsze okres zmian. Część zawodników nie kontynuuje karier, zmienia się zarząd PZN, ale decyzje na następną kadencję podejmowane są jeszcze przez zarząd stary. Na co zwróciłbyś większą uwagę?
Na czytelność i rozumienie regulaminów. Ustaliliśmy bardzo jasne zasady powoływania zawodników na igrzyska. Mnie naiwnie wydawało się, że skoro reguły są jasne i dostępne, to każdy będzie się do nich stosował. Okazuje się jednak, że potrzebna jest jeszcze kontrola, czy zainteresowani te reguły rzeczywiście znają i rozumieją. Dotyczy to w równej mierze trenerów, zawodników i rodziców.

Skoro jesteśmy już przy sprawach personalnych, to jak wyglądają nasze kadry na następny rok?
Na początek chciałbym zaznaczyć, że powołanie do kadry nie musi wiązać się z finansowaniem. Kadra, finansowanie i szkolenie to trzy różne rzeczy. Dla mnie kadra to: orzełek, guma, kurtka i możliwości. A więc u panów mamy trzech zawodników Kadry Narodowej A trenujących indywidualnie. Są to: Michał Jasiczek trenujący ze swoim zespołem pod okiem Jeffreya Frischa oraz Paweł Pyjas i Piotr Habdas pracujący z Thomasem Bizjakiem. Czy te dwa zespoły są w stanie ze sobą współpracować? Myślę, że tak, gdyż chyba już czas, aby walczyć ze światem, a nie pomiędzy sobą. W grupie następnej, czyli Kadrze Młodzieżowej A, trenuje pod okiem Ivana Ilanowskiego Bartek Sanetra. Tutaj miał być jeszcze Michał Michalik, ale ten zawodnik zdecydował się na zakończenie kariery. W Kadrze Młodzieżowej B jest kilku zdolnych chłopaków, którzy moim zdaniem bardzo szybko doszlusują do Bartka. To tak zwana grupa Maćka Bydlińskiego. Nigdy jeszcze w polskim męskim narciarstwie nie mieliśmy sytuacji, że czterech trenerów ma doświadczenie z Pucharów Świata i to w roli zarówno zawodników, jak i trenerów. To musi zaprocentować…

No, a panie?
W Kadrze Narodowej A oczywiście znajduje się Maryna Gąsienica Daniel, która nadal trenuje pod okiem Marcina Orłowskiego, ale z trochę innym sztabem. Ten sztab ma za zadanie rozszerzyć zakres skutecznego działania Maryny na supergiganty. W gigantach na dobre zadomowiła się w światowej czołówce, no a ja – jak my wszyscy – czekam na to upragnione podium i mam pewność, że się doczekam. W Kadrze Narodowej są dwie zawodniczki, czyli Magda Łuczak i Zuza Czapska, a w Kadrze Młodzieżowej A jeszcze trzy: Hania Zięba, Patrycja Florek i Magda Bańdo, ale… Magda Łuczak będzie jeździć z trenerem Matjazem Marusicem, a pozostałe panie z Januszem Starzykiem i Tomkiem Wydrą. To, co się nie udało po ubiegłym sezonie, to połączyć Marynę z Magdą. Być może zawiodła chęć współpracy… W nadchodzącym sezonie Magda musi udowodnić, że jest gotowa na takie rozwiązanie…

No dobrze, ale Magda Łuczak w wieku zaledwie 20 lat ma wyniki, których w jej wieku nie miała nigdy żadna polska zawodniczka…
To prawda, ale nasze apetyty też rosną. Poprzedni sezon w jej wykonaniu był trochę dziwny. Celem Magdy były igrzyska i mistrzostwa świata juniorów, a Maryny – Puchar Świata i igrzyska, właśnie w tej kolejności. Jednocześnie trener Ilanowski, który prowadził Magdę w ubiegłym sezonie, ma bardzo sztywne zasady i cele, które czasami kolidowały z celami zawodniczki i rodziców. W którymś momencie wszystko to zaczęło się rozjeżdżać, a w efekcie Łuczak pojechała na igrzyska bez trenera. Na miejscu w Chinach, wydaje mi się, że dostała dobre wsparcie, ale jej wynik był trochę poniżej oczekiwań i przede wszystkim możliwości. Na mistrzostwa świata juniorów nie pojechała… To poskutkowało naganą. Dziś wiem, że te sytuacje można było rozegrać inaczej, z pożytkiem dla wszystkich, ale stało się…
Wróćmy jeszcze na chwilę do Maryny, która dostaje od nas pełne wsparcie. Oprócz tego Gąsienica Daniel ma też sponsoring indywidualny, czyli jest pierwszą polską zawodniczką otrzymującą wynagrodzenie za uprawianie sportu. To bardzo ważne, gdyż w światowej czołówce, do której przecież należy, jest to rzeczą normalną, a i zawodniczce w pewnym wieku trudno zwracać się do rodziców o kieszonkowe. Bardzo się z tego cieszę.

No dobra, ciągle tkwimy w przeszłości, a przecież trzeba też spojrzeć w przód. Jakie cele stawiasz sobie na przyszłość? Na następne cztery lata?
Jest jeden temat, który szczególnie leży mi na sercu, a który był zaniedbywany od dziesięcioleci. Przez ostatnie cztery lata nie dotykałem go celowo, żeby nie wywoływać konfliktów i niepotrzebnej dyskusji. Były inne, może nie ważniejsze, ale inne zadania. Temat ten to sprawa trenerów klubowych w Polsce. Niedawno czytałem sprawozdanie znanej organizacji o nazwie Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa i wiecie co? Słowo „trener” pada w tym sprawozdaniu dokładnie jeden raz – w nazwie… Czy to trochę nie dziwne? Przecież funkcja trenera klubowego jest bardzo ważna. Do kadry, takiej czy innej, nie trafia się w celu nauki jazdy. Trenerzy zatrudniani przez związek mają za zadanie szlifować diamenty, a nie fedrować węgiel. De facto nie ma stowarzyszenia trenerów i nikt ich nie reprezentuje. Z drugiej strony nikt też nie przeprowadza walidacji umiejętności trenerskich na poziomie klubowym. Oczywiście wielu trenerów w komercyjnych klubach taką walidacją wcale nie jest zainteresowanych. Jesteśmy obecnie na etapie, że nie brakuje pieniędzy na narciarstwo wyczynowe. Jest też gdzie trenować, a będzie jeszcze lepiej. PZN powinien pomóc więc trenerom się zrzeszyć, gdyż trzeba ustawić system szkoleń, a potem walidacji. Czy ma to być w formie licencji? Jeszcze tego nie wiem, ale jakaś forma uprawnień do wykonywania zawodu musi powstać. Chodzi mi o to, żeby na zawody dzieci i młodzież przyjeżdżały z kimś, kto zna i rozumie zasady ich rozgrywania. Chodzi o to, żeby w wieku ośmiu lat dzieciaki nie miały w programie 16 startów w sezonie, czego efektem jest całkowite wypalenie w wieku juniorskim, ale nadal brak techniki. Żeby potrafiły jeździć na nartach w różnych warunkach i z uśmiechem na twarzy, a nie tylko tłukły te same 20 tyczek na tym samym stoku. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie, ale jestem przekonany, iż mamy już wystarczająco dużo świadomych trenerów, którzy ten proces wspomogą.
Kolejny temat to sprawa juniorów. Obecnie kluby, z niewielkimi wyjątkami, prowadzą zajęcia z dziećmi do wieku juniora młodszego, a co dalej? Przecież wszyscy juniorzy nie mogą dostać się do Kadry Młodzieżowej. Marzy mi się tak jak w amerykańskiej koszykówce Konferencja Wschodnia i Zachodnia z serią zawodów dla juniorów. Zawodów, podczas których kluby z jednego regionu Polski będą mogły rywalizować z klubami z tego drugiego. Taka oferta dla juniorów, którzy włożyli w swój rozwój mnóstwo pracy, a nie znaleźli miejsca w kadrze, musi powstać. To moja idée Fixe…
Temat trzeci to zawody międzynarodowe na najwyższym poziomie. Wierzę, że uda się wreszcie uruchomić Nosal…

Oooo! To akurat byłoby miło, gdyż w 2023 r. minie dokładnie 50 lat od ostatnich i jedynych zawodów Pucharu Świata w Polsce rozgrywanych właśnie na Nosalu.
No właśnie, świetnie się składa. Muszę ten argument wyciągnąć na najbliższym spotkaniu z TPN.
Chciałbym do współpracy zaprosić – oprócz PKL, z którymi zaszliśmy naprawdę daleko – jeszcze COS-y, ośrodki w Czarnej Górze i Suchem. Na początek jednak – będziecie się śmiać – zaplanowałbym remont biura PZN. Związek stał się nowoczesną organizacją i potrzebuje nowoczesnego biura, do którego pracownicy będą przychodzić z radością. To na pewno podniesie wydajność pracy, a będzie i gdzie zaprosić gości. Takie marzenie…

Dziękujemy za rozmowę i życzymy spełnienia przynajmniej większej części założeń. Trzymamy kciuki i spotkamy się za rok.
Dziękuję i ja.

Rozmawiali: Tomasz Kurdziel i Michał Szypliński
Artykuł pochodzi z Magazynu NTN Snow & More 2022/2023 nr 1. Chcesz więcej ciekawych treści? Zamów wersję papierową lub e-wydanie w naszym sklepie.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

2 komentarze do “Stworzenia (narciarskiego) świata część druga – Marcin Blauth przed sezonem”

  1. PŚw. na Nosalu odbył się w roku 1974. Więc pół wieku trochę później. Pamiętam dobrze bo leżałem w zakopiańskim szpitalu ze złamaną nogą. Pozdrawiam Panów, Witek Domański

    Odpowiedz
  2. „Żeby potrafiły jeździć na nartach w różnych warunkach i z uśmiechem na twarzy, a nie tylko tłukły te same 20 tyczek na tym samym stoku.” Oj tak! Pozdrawiam Jacek Jonak

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

magazyn ntn snow & more

Drugi numer NTN Snow & More już w sprzedaży!

Drodzy narciarze i miłośnicy sportów zimowych! Z ogromną przyjemnością prezentujemy Wam drugi numer NTN Snow & More na sezon 2024/2025! Zima tuż za rogiem, stoki w alpach pokryte świeżym śniegiem,

nowe narty

Nowości w świecie nart na 2024/2025

Tradycyjnie na początku sezonu rzucamy garść newsów. Z mnogości mniej lub bardziej udanych innowacji technicznych staramy się wybrać te najbardziej wartościowe. Skitouring, freeride, allmountain czy jazda po przygotowanych trasach –

maxx booldożer

Słodkie życie zwykłego instruktora

Osrodek narciarski X gdzieś we Włoszech, grudzień, godzina 6.35. Budzik przeszywa i ogłusza. Za oknem jest jeszcze ciemno. Buty, kask, bidon, rękawiczki – w plecaku. Wkrętarka z zapasową baterią, wiertarka, klucz

braathen

Cały we łzach – po pierwszym gigancie sezonu

Szast-prast, i ani się obejrzeliśmy, jak rozpoczął się kolejny alpejski sezon. Tradycyjnie pierwsze zawody odbywają się w ostatni weekend października w austriackim Sölden, na wymagającej trasie lodowca Rettenbach. Nigdy

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.