Mój ostatni pobyt w Tarvisio, w hotelu gdzie spędziłam dwa dni nie był raczej z wyboru. W ostatnich dniach, będąc na treningu poprzedzającym starty w Pucharze Europy, doznałam kontuzji dolnej partii kręgosłupa. Tak więc stwierdzam, że pech za mną wciąż łazi…
Wcześniej wyruszyliśmy na wyprawę startową do USA. 27 listopada wystartowałam w Aspen World Cup. Tutaj też nie mogę się pochwalić przypływem szczęścia – 0,08 sekundy, których zabrakło mi by w drugim przejeździe giganta spróbować się z najlepszymi na równych zasadach. Kilka dni później odbyły się zawody NOR AM Cup – Puchar Ameryki Północnej dwa razy slalom i dwa giganty. Jestem zadowolona z wyników giganta, ale nieusatysfakcjonowana.
Moje poszczególne przejazdy sytuowały mnie na miejscach medalowych, lecz ostatecznie zajęłam czwarte i piąte miejsce.
Tymczasem ominęły mnie dwa starty giganta w Pucharze Europy i start w Courchevel Pucharu Świata w gigancie. Właśnie wróciłam do Polski i jutro czeka mnie konsultacja z lekarzem medycyny urazowej w Krakowie. Mam nadzieję, że ta kontuzja nie jest poważna i szybko wrócę na trasy.
Zdjęcie wykonał Józek Gąsienica Gładczan.
Pozdrawiam,
Aga