Wspomnienia z międzynarodowych warsztatów narciarskich
W związku z jubileuszową, dziesiątą już edycją międzynarodowych warsztatów narciarskich, postanowiliśmy zrobić małe podsumowanie i rzucić się w wir Pitztalowych wspomnień.
Z rozrzewnieniem wspominamy nasz pierwszy „międzynarodowy” wyjazd. Pojechało na niego zaledwie 18 osób. Mieszkaliśmy w skromnych warunkach, które daleko odbiegały od współczesnych standardów. Nikt nie przypuszczał wtedy, że listopadowy wyjazd na Pitztal stanie się „MUST BE” Fabryki Narciarzy. Najwidoczniej wspólne gotowanie i długie wieczorne imprezy doprowadziły do zawiązania się przyjaźni, które trwają aż do dnia dzisiejszego. Od razu po powrocie zaczęliśmy myśleć o kolejnym wyjeździe. Już wtedy wiedzieliśmy, że nie wyobrażamy sobie rozpoczęcia sezonu w innym miejscu i bez naszych zagranicznych kolegów „po fachu”.
Walter Kuchler, zwany przez wielu „ojcem carvingu” już od 10 lat zaraża wszystkich swoim optymizmem, radością i filozofią życia, w której narciarstwo zajmuje jedno z pierwszych miejsc. O jego miłości i zapale do nauki innych przekonywaliśmy się niejednokrotnie. Od momentu, gdy z wybitym barkiem prowadził zajęcia do ostatniego dnia wyjazdu, nie mamy już co do tego nawet najmniejszych wątpliwości.
Georg Ager, przewodnik pozatrasowy i dwukrotny mistrz świata instruktorów narciarstwa, od siedmiu lat funduje kursantom dużą dawkę freeride’owej adrenaliny. Stojąc na szczycie przed zjazdem w świeżym puchu, ze stoickim spokojem oznajmia zestresowanym kursantom
You don’t have to worry. Take a deep breath and fly on your skis.
Po takim zapewnieniu ze strony naszego „Flying Schorsch’a” nikt nie ma już wątpliwości, że wszystko „musi się udać” – trzeba nabrać powietrza i zapomnieć o szczelinach i wystających spod śniegu skałach.
Z roku na rok grono naszych zagranicznych gości powiększało się. Dołączyli do niego Pawel Stanzl z czeskiego demo teamu, Roland Bair – były trener kadry polskich alpejek, Niemiec Andre Stüke oraz Miklós Ozsváth i Daniel Polacsko z demo teamu z Węgier. Dla wielu osób jadących z nami po raz pierwszy, zaskoczeniem było to, że podczas jednego wyjazdu mieli okazję jeździć z tak wieloma instruktorami.
Wraz ze zwiększającym się gronem instruktorów, również paleta wieczornych wykładów stawała się coraz szersza i ciekawsza. Miklós Ozsváth i Daniel Polacsko zaskoczyli nas ostatnio nie tylko zabawną treścią, ale i użyciem wplecionych w tekst mniej lub bardziej poprawnych polskich słów, czy nawiązaniami do kultowego „Pulp Fiction”, przez co wyrażenia w stylu „Le Big Mac” nie opuszczały nas aż do końca wyjazdu.
Wspominając nasze wszystkie dotychczasowe wyjazdy na Pitztal, aż strach jest pomyśleć ile przetańczonych wieczorów, nocy a nawet dni przeżyło kultowe miejsce Hexenkessel.
W 2007 roku, kiedy w ciągu jednej nocy spadło aż 2,5 metra śniegu, na co obsługa ośrodka nie była jeszcze przygotowana i nie nadążała z ratrakowaniem tras. Ruszyliśmy do Hexenkessel już o godzinie 14. Zabawa trwała przez następnych siedem godzin, a zakwasy po imprezie były zdecydowanie większe niż po całodniowej jeździe na nartach… Dodatkowo poranne konkursy- lepienie bałwana, wyścigi rydwanów i wydeptywanie grafik na śniegu pozwoliły odkryć nam mięśnie, z których istnienia dotąd nie zdawaliśmy sobie sprawy.
Każdemu wyjazdowi towarzyszy zwykle pewien leitmotiv. W zeszłym roku nasze hotele pulsowały w rytmie „Acapulco” w wykonaniu Ricchi e Poveri.
Tanecznie było jednak nie tylko po nartach, ale i na stoku. Wspólna rozgrzewka 140 osób wykonujących ten sam układ do piosenki wzbudziła zainteresowanie nawet wśród restauracyjnej obsługi.
Przez ostatnie dziewięć sezonów na Pitztalowym lodowcu trochę się działo… Z niecierpliwością czekamy na tegoroczną – dziesiątą już edycję międzynarodowych warsztatów narciarskich i na kolejne, by znów móc świętować i dzielić się z Wami naszą „fabrykancką” radością!
Szczegóły tegorocznego wyjazdu
tekst: Piotr Tekiel i Tomek Krzemirski