Guenter Hujara ugiął się pod naporem huraganowego wiatru w Val Gardenie. Dosłownie i w przenośni. Po osiemnastu zawodnikach zdecydował o odwołaniu Pucharu Świata w zjeździe. Warunki były naprawdę trudne. Podmuchy wiatru przekraczały 80 km/h. Kiedy jechał Didier Cuche z drzew w okolicy mety podniosła się chmura pyłu śniegowego jak po zejściu lawiny. Przez chwilę nic nie było widać! Po przejeździe osiemnastu zawodników na prowadzeniu byli dwaj Francuzi Johan Clarey i Adrien Theaux. Cuche stracił do nich ponad dwie sekundy. Oprócz wiatru narciarzom dała się we znaki także wczorajsza śnieżyca. Miękki śnieg z pewnością nie ułatwiał zadania. Najszybszy na obu treningach poprzedzających Saslong Classic, Hans Olsson jechał z drugim numerem. Przed nim wystartował tylko Ivica Kostelić. Olsson cieszył się, jakby był pewny, że również dziś jego czas będzie najlepszy. Kolejny zawodnicy jednak rozwiali mrzonki o hat-tricku Szweda w Val Gardenie. Decyzja Hujary zapadła kiedy do budki startowej wchodził Bode Miller. Amerykanin był wczoraj drugi w supergigancie. Potrafi być szybki w zjeździe, co udowodnił choćby wygrywając DH w Beaver Creek i uzyskując drugi wynik w pierwszym treningu na Saslongu. Kibice nie kryli rozczarowania. Być może dlatego, że na dole przy mecie nie czuć było wichury…
Za chwilę przenosimy się do Alta Badia, gdzie na niedzielę i poniedziałek zaplanowane zostały gigant i slalom…