Temat tępienia nart, zarówno na łamach Magazynu NTN Snow & More oraz na kanale YouTube był już poruszany wielokrotnie. Pomimo to, pytanie o tępienie dziobów i piętek pada rokrocznie i wielokrotnie, w zasadzie przy okazji każdego tematu dotyczącego nart. Ok, tak więc po raz ostatni. Jeśli pytanie pojawi się znowu, będziemy po prostu przeklejać tę informację…
Zasada generalna: współczesne narty carvingowe, użytkowane przez osoby potrafiące jeździć współczesną techniką, powinny być ostre na całej swojej długości, włączając w to mniej więcej połowę podgięcia dziobów (ten odcinek powinien być też tuningowany), gdyż po zakrawędziowaniu nart podczas jazdy, to właśnie dziób odpowiedzialny jest za rozpoczęcie skrętu. Jeśli dzioby i piętki zaokrąglimy, to częściowo zniwelujemy efekt autokinetyczny nart taliowanych (tym bardziej, im twardszy będzie stok). W praktyce to jednak nie takie proste, gdyż nie zawsze i wszędzie udaje się jeździć śladem ciętym. Po drugie: współczesne maszyny do ostrzenia i obróbki nart świetnie i precyzyjnie radzą sobie na płaskich odcinkach desek, ale mają kłopot z łukami dziobów (szczególnie od strony ślizgów). To wyjaśnia dlaczego, fabrycznie nowe deski są często zaokrąglone w newralgicznych miejscach. O wiele łatwiej jest zaokrąglić część krawędzi, której nigdy nie dotknęły dyski ostrzące, niż ją ręcznie naostrzyć. Po trzecie: firmy wychodzą z założenia, że większość ludzi kupuje narty sportowe znacznie na wyrost, to też są one fabrycznie „kastrowane”, aby ocalić domorosłych zawodników (i ich ew. ofiary) przed kontuzjami. To właśnie dlatego zawsze przygotowuję swoje deski zanim trafią na śnieg. Po prostu chcę mieć ostre krawędzie na całej ich długości, gdyż umiem z nich korzystać.
Sprawa kolejna to tak zwany „drut” powstający podczas skrawania metalu bez względu na narzędzie użyte do obróbki. Kiedy ostrzymy narty z boku, bardzo niebezpieczny „drut” powstaje od strony ślizgów nart. Jeśli go pozostawimy deski staną się nieprzewidywalne. Bedą w sposób gwałtowny „łapać” krawędzie lub nie będą puszczać na końcu łuku. Groza! Kiedy tuningujemy od strony ślizgu, „drut” powstaje z boku krawędzi. Nie jest tak niebezpieczny podczas jazdy, gdyż dość szybko się obłamuje, ale sprawia, że narty niezbyt dobrze trzymają. Kiedy przygotowuję deski po dokładnym splanowaniu, postępuję w następującej kolejności:
- zakładam kąt tuningu od strony ślizgu (drut powstaje z boku);
- ostrzę krawędź boczną (drut powstaje od spodu, ten z boku został ścięty);
- gładzę krawędź pilnikiem diamentowym z boku (powstaje więcej „drutu” od spodu);
- gładzę krawędź pilnikiem diamentowym od spodu, ścinając drut (niestety powstaje nowy, mniejszy z boku);
- powtarzam operacje zmieniając pilniki diamentowe na te, o coraz mniejszej gradacji (mój ostatni to 1500), bacząc, aby zawsze zakończyć pracę polerując krawędź od spodu (tworząc minimalny „drucik” z boku).
Koniec!
Kiedy ostrzę bez planowania, obrabiam pilnikiem krawędź jedynie z boku, a następnie postępuje analogicznie, jak w przypadku opisu powyżej.
W przypadku obróbki maszynowej, serwisant w trakcie ostatniego „przelotu” musi puścić narty przez gładzące krawędź od spodu dyski pionowe. One także, w pewien ograniczony sposób tuningują łuki dziobów nart. Maszyny starszego typu często nie posiadają pionowych dysków gładzących i nie wykonują tej obróbki. Warto więc to wiedzieć…
Teraz najważniejsze!
Bez względu na wariant, który wykonaliśmy (jeden z trzech opisanych powyżej), od strony bocznej krawędzi pozostał minimalny „drucik”. Żeby go usunąć potrzebna będzie guma szlifierska lub bardzo drobny pilnik diamentowy (w zależności od warunków).
Bardzo proszę zwrócić uwagę na istotną różnicę pomiędzy tępieniem dziobów i piętek gumą, a zdjęciem „drucika” za pomocą tejże.
Ten niewielki drucik zdejmujemy przeciągając JEDEN RAZ gumą szlifierską całą krawędź i to w dodatku bez najmniejszego nacisku! Po prostu kładziemy nartę na boku na stole i kostką gumy trzymaną delikatnie w dwóch palcach „grawitacyjnie”, czyli jedynie ciężarem kostki gumy obrabiamy krawędź. Kiedy warunki są mocno „trzymające”, a śnieg agresywny, to samo możemy zrobić za pomocą bardzo drobnego pilnika diamentowego, trzymając go także dwoma palcami pod kątem 45° do ślizgu.
Jeśli będziemy gumę mocno dociskać i „wecować” krawędź wielokrotnie, to po prostu zniweczymy całą naszą poprzednią pracę!
Teraz nasze narty mają idealnie przygotowane krawędzie i można zacząć je smarować. Tak przygotowane deski nadają się dla osób jeżdżących nowocześnie i znajdujących się na poziomie eksperckim. Jeśli dla kokoś tak przygotowane krawędzie są zbyt agresywne, może dodatkowo przeciągnąć gumą (w sposób opisany powyżej) trzy lub cztery razy odcinki dziobów i piętek (po około 25 cm). Powtarzam – bez nacisku! Osoby jeżdżące w sposób klasyczny, czyli z ześlizgami powinny używać nart o jak najmniejszym taliowaniu i mogą (tak jak kiedyś) trochę agresywniej, za pomocą gumy potraktować dzioby i piętki, ale błagam nie na okrągło!
Mam nadzieję, że wyczerpałem temat!
10 komentarzy do “Dzioby i piętki nart – tępić czy nie tępić – oto jest pytanie”
Super opis/instrukcja Panie Tomaszu. To mi wiele wyjaśniło, mając na uwadze moje pytanie pod filmem o tuningu krawedzi.
Super, jeśli serwisuje się narty samemu, natomiast jeśli oddaje się narty do serwisu (nawet tego dobrego, sprawdzonego), to jednak pozostaje wątpliwość, czy pomimo wytycznych klienta dotyczących tuningu jak i (a zwłaszcza) „dopieszczenia” krawędzi, serwis wykona go tak profesjonalnie jak to jest opisane i jak byśmy sobie tego życzyli i oczekiwali… pozostaje mieć tylko nadzieję, że tak bo różnie to bywa.
Pozdrawiam Panie Tomaszu, życzę dużo zdrowia i śniegu po pachy
I na to jest metoda. Można zlecić serwis bez smarowania. W domu dopieścić i wygładzić krawędzie diamentami, a następnie posmarować oraz wycyklinować narty. Na poziomie amatorskim, nikt, powtarzam nikt nie zrobi gładzenia krawędzi lepiej niż właściciel nart, a smarowanie to bułka z masłem.
Jako zawodowy serwisant potwierdzam tezy artykułu. Ze swojej strony, zamiast tępienia proponuję większe podniesienie krawędzi do 1′-1.5 ’ na odcinku 10-15 cm od dziobu i piętki. Maszyna na dyskach ceramicznych tego nie umożliwia, ale moja, przerobiona w/g mojego pomysłu, na taśmę ścierną już tak. Ma ona też tę zaletę, że można nie ostrzyć dzioby. Przy okazji nie pozostawia skośnych nacięć i piłki na krawędzi. Wymaga jednak, w celu zachowania płaszczyzny krawędzi, częstej wymiany wycierającej się taśmy. Wolę ją jednak od dyskowej.
Ma Pan w 100% rację. To bardzo dobra metoda (ta z podwieszaniem dziobów i piętek na większy kąt) i sam tak robiłem, jak użytkowałem fisowe gigantki (kiedy to było?). Niemniej jest to metoda pracochłonna i obawiam się, że niewiele serwisów w szczycie sezonu będzie chciało ja wykonać. Można oczywiście samemu…
Ciekaw jestem bardzo tej Pana maszynki.
Pozdrawiam
t
Kupiłem narty head e-Titan, krawędzie na czubkach tak około 10 cm są ordynarnie stępione, szerokość stępienia około 1mm, czy to naturalne działanie Head?
A czytał pan tekst powyżej, czy tylko tytuł? Przecież jest w nim wszystko wyjaśnione. Nie, nie jest to tylko przypadłość firmy Head.
Dziękuję za odpowiedź, jednak co innego jest tępienie czy nie dostrzenie a co innego splantowanie na grubość około 1mm. Koledzy mają head i.rally i tam krawędzie są jedynie niedoostrzone ew stępione
Jeśli jest tak źle, jak pan opisuje, udałbym się z reklamacją do importera. Miałem podobny przypadek 3 sezony temu z nartami Atomica w sklepie w Lenzerheide i zostały bez problemu wymienione na nowe. Nie może być tak, ze wyprowadzenie krawędzi na ostro „zbierze” jej połowę. Z ciekawości, który to model?
Head superschape e-Titan, na jednym ze zdjęć w internecie można dopatrzyć się podobnego działania, https://www.skiessentials.com/2021-ski-test/skis/2021-head-supershape-e-titan/
Witam. Mam pytanie gdzie można uzyskać informację jak jest naostrzona narta kupiona. Mam swoje lata 60 waga 110 kg i kupiłem heda supershape e realy. Jeździ mi się bajecznie i chciał bym pojechać do serwisu i powiedzieć proszę mi naostrzyć nartę na tyle stopni i z takim podcięciem. Wiem że jak bym miał możliwość być w serwisie pana tomka tych informacji bym nie potrzebował. Niestety pozostaje mi śląsk.