W polskim piekiełku jak jest każdy wie. Nie wszystko wszystkim się podoba, a jeśli tylko ktoś robi coś fajnego, a nie daj Bóg wiedzie mu się z wszelką pomyślnością, ściągany jest za nogi w błocko, by dreptać w nim razem innymi, a najlepiej to przepaść w niebycie.
Kiedy pojawił się program Tauron Bachleda Ski środowisko narciarskie ogarnęła fala entuzjazmu. Nie tylko dlatego, że w końcu nad polskim narciarskim zaświeciła słoneczna gwiazda. Zrobiło się jaśniej i cieplej. Przedsięwzięcie firmowane przez pana Andrzeja Bachledę Curusia ma na celu pomoc utalentowanym młodym narciarzom w rozwoju. Z grubsza rzecz ujmując, naturalnie. Dodatkowo krówki/byczki Tauronu i magentowe bannery pojawiły się na zawodach akademickich (Akademickie Mistrzostwa Polski i AZS Winter Cup). Te ostatnie zawody od dwóch lat szczycą się nagrodą główną, jaką jest samochód dla najlepszego zawodnikach cyklu. Konia z rzędem komuś kto wskaże imprezę TEJ rangi z TAKĄ nagrodą w naszym kraju. Coś się w naszych nartach zaczęło dziać.
Nie mogło być inaczej, bo nie zabrakło piekiełkowego szemrania, że projekt trochę psuje pracę trenerów klubowych. Zawodnicy rzekomo są z cyklicznego treningu wyrywani na kuszące wyjazdy, na których łapią nowe nawyki, ciężko ich znowu ustawić po powrocie i tak dalej. A jednak ciężar sponsoringu przenosi się również na tych zawodników, którzy celują już w najbliższe igrzyska, a nie te 2018 czy 2022.
Nie po raz pierwszy na zgrupowaniu młodzieży pojawiła się Karolina Riemen (od niedawno przybył jej dodatkowy człon w nazwisku – Żerebecka, gratulowaliśmy już Kali zamążpójścia). Karolina musi szukać sobie sparingpartnerów, bo została osamotniona w kadrze. Tam dołączyła do grupy francuskiej. W ostatnim zgrupowaniu natomiast, oprócz wspomnianej najlepszej naszej zawodniczki skicrossu, wzięli udział mistrzowie Polski w slalomie – Ola Kluś i Kuba Ilewicz.
Może lada chwila się okaże, że program obejmie całą kadrę i nasz narodowy zespół się sprofesjonalizuje, że zawodniczki nie będą musiały z własnych kieszeni dofinansowywać swoich karier… Ja za to trzymam kciuki, bo na Polski Związek Narciarski ciężko liczyć. Nie tylko w tej kwestii, jak podejrzewam.