Treningi zaczęły się już na dobre. Po nie udanym wyjeździe na lodowiec do Hintertux, gdzie lało jak z cebra przez trzy dni, trzeba się wziąć do roboty. W tym okresie robię dużo wytrzymałości, więc razem z moją koleżanką Agnieszką Gąsienicą Daniel wybrałyśmy się kilka razy na super trening-wycieczkę. A, że mieszkamy w Zakopanem, tras mamy od groma..
Trzy dni temu nasza traska wyglądała tak: z Brzezin truchcikiem na Psią Trawkę (uwaga będą śmieszne nazwy), Waksmundzką Rówień, Gęsią Szyję, Rusinową Polanę, do kościółka na Wiktorówki i na dół na Zazadnię. To nam zajęło ok 1:45 godz. Wczoraj natomiast miałyśmy ambitne plany i wybiegłyśmy z Kir do schroniska w Dolinie Kościeliskiej, potem na Iwaniacką Przełęcz, na Górę Ornak i tam niestety dopadł nas straszny ziąb i deszcz. Wróciłyśmy na Iwaniacką i zbiegłyśmy do Doliny Chochołowskiej i do schroniska. Czas 2:20.
Domęczyłyśmy się trochę :)
Planujemy już następne górskie treningi, ale tym razem w Les Deux Alpes, gdzie jedziemy 2 lipca na dwa tygodnie.