Oto i on! Didier Cuche znów na topie. Ponownie pokazał klasę w Lake Louise wygrywając pierwszy zjazd Pucharu Świata w tym sezonie. Tuż za nim uplasował się wciąż określany mianem młodego (rocznik ’87, co w porównaniu z Cuchem jest w pełni uzasadnione) Beat Feuz. Zatem dwóch Szwajcarów na najwyższych stopniach podium.

Wspaniałe otwarcie sezonu, z drugim miejscem, to zakrawa na sensację. Dobrze jest być drugim. Jestem naprawdę szczęśliwy, zwłaszcza mając przed sobą tylko Cuche’a. Mam nadzieję, że jutro w supergigancie wejdę do trzydziestki. Chciałbym znów pokazać kawałek dobrego narciarstwa.

Potem jednak tłoczno od Austriaków. Lecz tu spora niespodzianka, bo trzecie miejsce zajął Hannes Reichelt, który wcisnął się przed mającego wilczy apetyt na medal Romeda Baumanna. Piąte miejsce dla Klausa Kroela, który również miał zakusy na czołową trójkę. Warto podkreślić, że Reichelt startował z 45. numerem. W pierwszej dziesiątce uplasował się jeszcze Joachim Puchner i Georg Streitberger. Przed nimi finiszowało dwóch Francuzów ex aequo na szóstym miejscu, Johan Clarey i Adrien Theaux oraz Bode Miller.

Polacy nie startowali.

Organizatorzy mogą mówić o wielkim szczęściu. Znowu pogoda w Kanadzie narobiła im stracha, lecz koniec końców udało się uporać z opadami, a w trakcie zawodów systematycznie się wypogadzało.

W niedzielę w Lake Louise zaplanowany jest super-G.