Jak mówi Chris Knight, trener Amerykanki, Resi Stiegler zna tylko jeden kierunek: prosto w dół, jak jest to tylko możliwe. Z tego powodu nacisk na narty jest wywierany wyłącznie przez krótki moment przy samej tyczce, kiedy zawodniczka jedzie po łuku. Resi spędza mniej czasu na krawędziach niż jej rywalki, które jadą obszerniejszymi, bardziej czystymi, ciętymi skrętami, ale za to musi poradzić sobie z ogromnymi siłami, które pojawiają się w momencie zakrawędziowania. Córka Mistrza Olimpijskiego Pepi Stieglera z 1964 roku radzi sobie z sezonu na sezon coraz lepiej stosując swoją technikę. W ostatnim roku zawodów kilka razy „wykręciła” jeden z najlepszych czasów przejazdu, jednak nie potrafiła tego zrobić dwa razy pod rząd, przez co nie udało jej się jeszcze stanąć na podium w Pucharze Świata. Odnosiła już za to zwycięstwa w Mistrzostwach Stanów Zjednoczonych w slalomie i gigancie.
Jak widać na sekwencji, sylwetka Resi przypomina panie jeżdżące w latach 70-ych i wczesnych 80-ych: w końcowej fazie skrętu poszerza ślad i przestępuje z zewnętrznej narty starego skrętu na zewnętrzną nartę nowego łuku. Jednocześnie zewnętrzną nartę nowego wirażu stawia na krawędzi i kieruje w stronę następnej tyczki. Taka kolejność nie jest powszechna w dzisiejszej technice stosowanej przez najlepsze zawodniczki. Zobaczymy, czy w obecnym sezonie Resi doszlifuje swoją technikę, czy może spróbuje poruszać się tak, jak jej bardziej utytułowane koleżanki.
Ron LeMaster