Zawody Pucharu Świata to przede wszystkim miejsce konfrontacji techniki, przygotowania fizycznego i mentalnego, ale także w coraz większym stopniu rywalizacja na poziomie technologicznym. Odpowiednie dopasowanie sprzętu, w szczególności nart, wiązań i butów, wydaje się mieć coraz większy wpływ na końcowy rezultat. Na najwyższym poziomie, gdzie rywalizacja jest mocno wyśrubowana, właściwa konfiguracja sprzętu jest polem, na którym można zbudować swoją przewagę nad konkurencją.
Na czym konkretnie startują profesjonalni zawodnicy? Czy narty te różnią się od topowych modeli race dostępnych na rynku? W przypadku nart sportowych dosyć często pojawia się pojęcie nart komórkowych, zawodniczych lub serwisowych. Są to modele z tzw. komórki zawodniczej danego producenta, które wyglądem przypominają swoje komercyjne odpowiedniki, jednak powstały z myślą o współzawodnictwie wyczynowym. Oglądając zawody Pucharu Świata, można zauważyć, że czołowi zawodnicy wychodząc na podium, mają w rękach modele „cywilne”, mimo że kilka minut wcześniej startowali na zupełnie innych deskach. Czym się one różnią? Narty wyczynowe z jednej strony muszą spełniać określone dla każdej z dyscyplin normy techniczne (np. promień skrętu, długość), z drugiej muszą być skonstruowane tak, aby osiągnąć maksymalną wydajność podczas jazdy na bramkach. Mają więc inną geometrię i konstrukcję, przez co inaczej się zachowują podczas jazdy. Zwykle różnią się także montowanymi do nich płytami i wiązaniami. Są zbudowane w jednym celu – wygrywania zawodów narciarskich. Większość czołowych producentów posiada dodatkowe katalogi produktów FIS z linią sprzętu przeznaczoną do profesjonalnego sportu, oferowanego dla zawodników w ramach tzw. racing programów. Znajdują się w nich specjalne sportowe modele nart zarówno dla juniorów, jak i dojrzałych zawodników startujących w zawodach FIS, w których obowiązują niemal identyczne normy jak w przypadku zawodów Pucharu Świata. Rodzi się więc pytanie, czy to już jest sprzęt, na którym startują najlepsi na świecie? Odpowiedź brzmi raczej „nie”, przy czym to słowo odnosi się do rzadkich wyjątków, które wyjaśnione zostaną na samym końcu artykułu.
W zawodach Pucharu Świata poziom rywalizacji jest już tak wyśrubowany, że to właśnie detale stanowią o jakości i stają się niezwykle istotne. Walczy się tu już o coś więcej i nie tylko samym zawodnikom i trenerom zależy na końcowym wyniku, ale także dostawcom sprzętu. Ci ostatni grają o dużą stawkę, którą jest wiarygodność marki, a w rezultacie sprzedaż ich produktów na całym świecie. Dlatego też skłonni są dać zawodnikom większe możliwości w zakresie przygotowania i dopasowania sprzętu po to, aby ich produkty były na topie.
Wiele osób zastanawia się, czym są te możliwości. Czy istnieją lepsze narty „spod lady” i z jakiego powodu są one dostępne tylko dla nielicznych? Niestety nie jest to takie proste. Gdyby bowiem istniały narty z lepszych materiałów, na których każdy narciarz pojedzie szybciej, to zapewne w kolejnym sezonie jedna z firm wypuściłaby taki model na rynek i sprzedała w dużych ilościach. W następnym reszta marek zrobiłaby to samo i znaleźlibyśmy się w punkcie wyjścia. Nie jest też tak, że liczba lepszych nart może być ograniczona, bo są droższe w produkcji. Gdyby tak było, to zapewne znalazłaby się niemała grupa osób gotowa ponieść większe koszty po to, aby uzyskać przewagę.
Czym w takim razie buduje się przewagę? Przede wszystkim odpowiednim dopasowaniem parametrów sprzętu do techniki jazdy, warunków fizycznych i preferencji danego zawodnika, ale także do konfiguracji trasy i rodzaju śniegu. Przy tak dużej liczbie czynników zarządzanie całym procesem wydaje się dosyć trudnym zadaniem. Trzeba też mieć świadomość, że operuje się ogromną liczbą parametrów. Przykładowo zawodnik regularnie punktujący w zawodach Pucharu Świata, objęty szerokim wsparciem dostawcy nart, na etapie przedsezonowych testów sprawdza kilka wariantów geometrii np. nart gigantowych. Różnią się one wymiarami, taliowaniem, a także coraz częściej długością. Każdy wariant może występować w różnej konstrukcji, może nieco różnić się rdzeniem, może też mieć inną liczbę lub grubość warstw dosztywniających. Ponadto do takich nart można zamontować różne płyty, mogą one być wykonane z aluminium, z tworzyw sztucznych, mieć różny kształt, być zbudowane z jednego lub kilku elementów, które z kolei mogą być połączone lub dzielone, zmontowane na zawiasach itd. Do takich płyt można zamontować kolejnych kilka modeli wiązań (od jednego producenta), a przednie i tylne skrzynki tych wiązań można instalować na różnych wysokościach, stosując liftery, które z kolei zmienią wartości kątowe. To wszystko można przykręcić bardziej do przodu lub do tyłu względem środka nart. Każdy z powyższych czynników ma wpływ na jazdę, a wszystkie razem wraz z kolejnymi kilkoma parametrami dotyczącymi butów narciarskich tworzą tak zwany setup.
Co ciekawe, w przypadku jednego zawodnika dany wariant geometrii w konkretnej konstrukcji może dobrze współpracować z jednym rodzajem płyt i wiązań, natomiast w innej kombinacji w ogóle się nie sprawdzać. Z kolei zestaw, który okaże się skuteczny dla jednej osoby, może być zupełnie niewydajny w przypadku innej. Żeby było trudniej, to nie da się wiele powiedzieć o sprzęcie, dopóki się na nim nie zacznie jeździć. Można szukać pewnych zależności, ale zazwyczaj część z nich brutalnie weryfikuje sprawdzian na śniegu, który nie zawsze potwierdza wcześniejsze przewidywania.
Jak więc można zarządzać tak rozbudowanym procesem? Czołowi zawodnicy przywykli do tego, że sprzęt testują bez końca niemal przez cały sezon. Żeby uświadomić sobie skalę wyzwania, wystarczy pomnożyć liczbę kombinacji, jakie daje kilka wariantów geometrii, kilka rodzajów konstrukcji, kilka wartości sztywności, różnorodność modeli wiązań i płyt oraz możliwości ich konfiguracji. Krótka kalkulacja wykaże, że nie można sprawdzić każdej kombinacji. Zwykle pracuje się z tzw. setupami odniesienia, które są dotychczasowymi najlepszymi zestawami (nart, wiązań, butów), na których zawodnik startował dotychczas. Te z kolei porównuje się najpierw do konkretnych wariantów geometrii z niezmienionymi pozostałymi elementami takimi jak wiązania, płyty itd. Kiedy pojawia się interesujący model, dobra fabryka dostarcza więcej wariantów nart w danym kształcie i można sprawdzać wydajność innych konfiguracji, cały czas odnosząc się czy to do najlepszej pary z poprzedniego sezonu, czy też do modelu, który wydaje się obiecujący na tym etapie.
Samo testowanie polega oczywiście na jeździe na bramkach w warunkach maksymalnie zbliżonych do tych, w których rozgrywane są zawody. Sprawdza się odczucia, ale przede wszystkim efekt pomiaru czasu. Przy tak dużej liczbie zmiennych konieczne są zapis i archiwizacja, ale przede wszystkim doskonałe czucie sprzętu. Dojrzały zawodnik jest w stanie dosyć szybko wyłapać, który setup jest lepszy i będzie skuteczniejszy. Na etapie przygotowania do sezonu robi się testy szerokiego wachlarza konfiguracji, by coraz bliżej okresu startowego zawężać się do najbardziej wydajnych setupów. Pewnym problemem jest też różnica warunków, jakie panują na lodowcach w okresie przygotowawczym, względem tych, w jakich startuje się w zimie. Przykładowo długo leżący lodowcowy śnieg, zbudowany ze stosunkowo gruboziarnistych grudek, jest znacznie mniej agresywny niż śnieg techniczny z armatek spotykany w grudniu. Dlatego też blisko przed startami zawodnicy skupiają się na „objeżdżaniu” docelowych modeli, poszukując też zbliżonych warunków. Trzeba pamiętać, że nie mają też wpływu na pogodę, w jakiej przyjdzie im trenować, a oprócz testowania sprzętu trzeba też pracować nad techniką. Dlatego sprawdzanie nart jest czynnością nieustanną. Wydaje się więc, że jedną z istotniejszych cech wyróżniających wybitnych zawodników jest właśnie czucie nart. W środowisku narciarskim uważa się, że niedościgniony na tym polu był Marcel Hirscher, który potrafił zmieniać sprzęt z przejazdu na przejazd podczas zawodów, mając pewność, że ten konkretny setup tego dnia, w konkretnych warunkach na danej konfiguracji trasy da mu przewagę – i jak widać, rzadko się mylił. W obecnych czasach na poziomie Pucharu Świata właśnie czucie zachowania nart i całego zestawu staje się kluczową cechą danego zawodnika, która może podczas zawodów dać mu przewagę.
Załóżmy, że częściowo dowiedzieliśmy się, jak wygląda sprawa dopasowywania sprzętu w przypadku zawodników światowego topu, a także jak powinny wyglądać testy nart zawodników aspirujących do najwyższego poziomu. Zejdźmy jednak na ziemię i skupmy się teraz na zawodnikach, którzy dopiero wspinają się na szczyt, i zastanówmy się, jakie mają możliwości. Mogą przede wszystkim testować sprzęt różnych marek, ale oczywiście muszą za każdym razem weryfikować deski, bazując na pomiarze czasu. Istotne jest, aby testować sprzęt w różnych konfiguracjach trasy w takich samych warunkach i zawsze mieć jakiś znany punkt odniesienia. Warto także zainwestować w stosunkowo niedrogie liftery, które pozwolą sprawdzić różne ustawienia kątowe na poziomie wiązań, a także można próbować wiązania przesuwać. Najważniejsze jest jednak to, żeby zawsze sprawdzać różne ustawienia, porównując je tego samego dnia w identycznych warunkach, dobrze sprawdzić, jak odpowiednio skonfigurowane narty zachowują się na płaskich, a jak na stromych odcinkach.
Rozwijający się narciarze nierzadko poszukują nart po bardzo dobrych zawodnikach lub sprzętu z puli przeznaczonej dla nich do testów. Można trafić na całkiem wydajne deski, jednak taka praktyka bez wcześniejszej możliwości testowania wydaje się dosyć ryzykowna. Prawdą też jest to, że nie każdy egzemplarz nart używany przez zawodnika Pucharu Świata ścigającego się praktycznie na preparowanym lodzie sprawdzi się pod nogami mniej atletycznego narciarza startującego w zawodach FIS w Polsce lub w Czechach. Dlatego tutaj także kluczowe są testy i pochodzenie danej pary nart.
No dobrze, ale jak w takim razie zakwalifikować standardowe komórkowe narty gigantowe dostępne w jednym wariancie dla każdej firmy, który jest oferowany masowo dla większości klubów w ramach tak zwanych race programów? Czy te narty są w jakimś stopniu gorsze? Odpowiedź brzmi: niekoniecznie. Te modele reprezentują geometrię i konstrukcję specjalnie wybraną przez producentów spośród wielu dostępnych konfiguracji tak, aby osiągnąć maksymalną wydajność dla szerokiej grupy narciarzy. Potwierdzeniem tego są prowadzone cykliczne testy, podczas których dostawca sprzętu daje swoim czołowym zawodnikom narzucony wcześniej identyczny setup, oczekując informacji zwrotnej i sprawdzając wydajność na pomiarze czasu. Zbierając w ten sposób informacje, dokonuje wyboru uniwersalnych desek, które trafiają do bardziej masowej produkcji. Co ciekawe, świat narciarski zna też przypadki, w których zawodnicy czołówki Pucharu Świata spośród kilkudziesięciu przetestowanych konfiguracji nart decydowali się startować na tych „ogólnodostępnych” wariantach.






