Krok po kroku

Treningi dobiegły końca. Rozpoczął się okres startów w Ameryce Południowej. W poprzednim wpisie wspominałem, że starty zacznę od San Martin, za którym szczególnie nie przepadam. Niestety nadal ta miejscowość nie będzie mi się dobrze kojarzyć. Walczyłem ile miałem sił w nogach, ale na niewiele się to zdało. Na metę zameldowałem się o wiele za dużo spóźniony…

Jedyne co mam na swoją obronę to dość dziwny przepis, który pozwala na półkuli południowej nadal startować na nartach o starym promieniu. Ja pomimo faktu, iż posiadam tu takie narty, postanowiłem sprawdzić się na nowych. Na plus po tym starcie mogę zaliczyć fakt, że na moje konto wpadło kilka punktów Pucharu Kontynentalnego. Po zawodach w San Martin przenieśliśmy się do Bariloche. W tej miejscowości wystartowałem w dwóch slalomach i gigancie. Na slalom wyszedłem bardzo zmotywowany, lecz tuż po oglądaniu trasy poczułem się nie najlepiej. Szukając powodu tego stanu dowiedziałem się że woda z kranu nawet jeśli jest zdatna do picia dla tysiąca osób z Ameryki Południowej dla Europejczyka może być zabójcza :P

Z tego powodu slalomy nie były zbyt udane jednak udało mi się znów dopisać kilka oczek w klasyfikacji slalomowej (8. miejsce). Ostatniego dnia odbył się gigant, w którym już i nowa narta pracowała całkiem przyzwoicie i ja czułem się dobrze. Start w gigancie skończyłem na najniższym stopniu podium przy okazji zostając brązowym medalistą mistrzostw Wenezueli :D

Przedostatnią miejscowością gdzie startowałem już w tym sezonie była Antillanca. Od dwóch lat stawałem tam na podium i jedną z konkurencji wygrywałem. Jak to się mówi do trzech razy sztuka. W gigancie przy panujących warunkach na stoku byłem bez szans z zawodnikami na starych nartach, ale w slalomie to już co innego. Niestety w pierwszym przejeździe po dobrej jeździe wywróciłem się tuż przed płaskim odcinkiem, co uniemożliwiło mi walkę o najwyższe pozycje. Na szczęście drugi przejazd wyglądał już tak jak powinien i z około 17. miejsca przesunąłem się na 9. Było to ważne dziewiąte miejsce ponieważ był to Puchar Kontynentalny, a może się okazać że każdy jeden mały punkt w pewnym momencie będzie na wagę złota.

Ostatnie starty to Mistrzostwa Brazylii połączone z Pucharem Ameryki Południowej. Rozpocząłem od kiepskiego przejazdu giganta. Na szczęście „obudziłem się” w drugim. Dzięki czemu skończyłem na 15. pozycji i z 35 FIS-punktami (trzeci najlepszy wynik w karierze). Następnego dnia odbył się supergigant. Z czołówką z Pucharu Świata przegrałem około czterech sekund. Oceniam to jako całkiem niezły wynik biorąc pod uwagę, że na nowych supergigantkach stałem tylko kilka razy (reszta zawodników oprócz tych z Pucharu Świata znów startowała na starych nartach). Zrobiłem 59 punktów, co nie jest jakimś kiepskim wynikiem w porównaniu z moimi najlepszymi wynikami w karierze. Na sam koniec odbył się slalom. Niestety nie ukończyłem drugiego przejazdu.

Ameryka Południowa co roku czymś mnie zaskakuje. Nie inaczej było w tym roku. Slalom w Valle Nevado nie dość, że pierwszy przejazd zaczął się o godzinie 9:00, a drugi przejazd skończył się o 16:55, to jeszcze każdy z przejazdów odbył się na innym stoku! Warunki na stoku były dziś tragiczne. Po przejeździe trzech forerunnerów już pojawiła się dość wyraźna dziura. Po przejeździe pierwszej „15” tyczki były już wszędzie tylko nie tam gdzie powinny. Jury ze względu na bardzo zły stan trasy przeniosła drugi przejazd dwa wyciągi wyżej :D

Obiektywnie patrząc na moje starty można dojść do wniosku, że nie licząc jednego dobrego giganta w Valle Nevado i przyzwoitego super-g nie pokazałem nic szczególnego. To prawda podczas startów nie jestem w stanie jechać chociażby w 70% tak jak na treningu. Pojawiają się często głupie błędy jak w slalomie w Antillance, gdzie złączyły mi się dzioby i zamiast skręcić pojechałem prosto :), ale wydaje mi się, że może to być spowodowane roczną przerwą w narciarstwie. Mistrzów treningów była już niezliczona ilość, jak na razie sam zaliczam się do tej grupy. Teraz należy zrobić wszystko żeby przełożyć jakość z treningów na zawody i będzie dobrze bo możliwości są!

Pozdrawiam czytelników NTN & SkiFighters
Filip

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

3 komentarze do “Krok po kroku”

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

puchar świata

Powrót wtorkowego Urbanowicza

Trudno być kibicem narciarstwa (nie tylko w wielkim mieście). Za oknem jesienna smuta, więc fotel, kanapa, sofa i odbiornik TV, kawa albo herbata, śniadanie, murzynek upieczony przez babcię. Dwie Polki na starcie, więc emocje gwarantowane,

volkl

100 lat firmy Völkl

Firma Völkl… Niemiecka precyzja. Narty, które odegrały wielką rolę w moim życiu. Prawdopodobnie nie tylko moim. Już ich bardzo specyficzna i utrzymywana od lat w tym samym stylu szata graficzna robi

schwarz

Sölden – dzień drugi

Niestety, niestety. Pogoda w drugi dzień zmagań w Sölden nie była już tak łaskawa, jak w sobotę. Nad doliną od czwartku wisiała groźba Fohnu, czyli wiatru halnego. Wreszcie w nocy z soboty na niedzielę masy

gut-behrami

Inauguracja – pojedynek weteranek

Lepszej inauguracji alpejskiego Pucharu Świata nie mogliśmy sobie wyobrazić. Piękna, słoneczna pogoda, stoki delikatnie przyprószone świeżym śniegiem, a na starcie cała światowa czołówka gigancistek. Wśród startujących pań, dwie

stalkant

Wróżenie z kuli – przed nadchodzącym sezonem PŚ

Możemy tu wypisać kilka banałów o upływie czasu. Przedstawimy jednak fakty. Alpejczycy trenują już na południowej półkuli w Nowej Zelandii czy Ameryce Południowej. A u nas w kraju Stalkant FM, samozwańcze medium narciarskie

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.