Narty masters to stosunkowo młody wynalazek, który wpisuje się w coraz popularniejszy trend uprawiania amatorskiego sportu na poziomie jak najbardziej zbliżonym do zawodowego. Zawzięta rywalizacja w ligach branżowych piłki nożnej, rozbudowane programy treningowe realizowane sumiennie przez 50-latków przygotowujących się do cyklu startów w triathlonie czy też niespotykana wcześniej frekwencja w słynnych maratonach dowodzą, że ludzie, niezależnie od etapu życia, chcą uprawiać sport profesjonalnie. Choć obecnie prawdziwy rozkwit przeżywają dyscypliny wytrzymałościowe, to sporty techniczne, takie jak tenis czy narciarstwo, skupiają równie dużą uwagę zawziętych pasjonatów.
Jak wspomniałem, sportowcom amatorom nie brakuje zaangażowania i pasji do rywalizacji. Jednak intensywność treningów, na jaką mogą sobie pozwolić w wieku przekraczającym optimum dla danej dyscypliny, jest niższa. Dodatkowo ograniczone zdolności adaptacyjne organizmu sprawiają, że zarówno osiągane rezultaty, jak i technika wykonywania ćwiczeń różnią się od tych prezentowanych przez zawodowców. To z kolei sprawia, że tego typu sport będzie wymagał nieco innego sprzętu niż ten, który widzimy u profesjonalistów.
Zróżnicowanie sprzętu staje się jeszcze bardziej istotne w narciarstwie alpejskim, gdzie od poziomu zawodowców odbiegać będzie nie tylko intensywność, ale przede wszystkim warunki, w jakich przyjdzie startować amatorom. W takich okolicznościach zrodziła się potrzeba stworzenia nart masters, które nie są ani modelami sklepowych nart race, ani typowymi nartami wyczynowymi, choć, jak się okazuje, często były nimi kiedyś.
Narty masters kojarzą się przede wszystkim z nartami gigantowymi. Wynika to z faktu, że w slalomie gigancie wyczynowe modele nart wyewoluowały do poziomu tak ekstremalnie wymagającego, że znakomita większość amatorów nie jest w stanie osiągać na nich dobrych czasów przejazdu. Jeszcze we wczesnych latach dwutysięcznych amatorzy bez większych problemów radzili sobie na modelach, na których startowali profesjonaliści, gdyż ich geometria w tym czasie sprawiała, że były łatwe do okiełznania. Promienie skrętu oscylowały bliżej 20 niż 25 metrów, a narty nie były tak sztywne i agresywne jak dziś. Nie były też przystosowane do jazdy po sztucznie preparowanym lodzie, jaki spotyka się obecnie w zawodach Pucharu Świata. To wszystko sprawiało, że znacznie mniej doświadczony sportowiec amator był w stanie przypiąć tego typu deski i osiągać satysfakcjonujące dla siebie czasy.
Sytuacja zmieniła się jednak po kilku aktualizacjach wymagań sprzętowych obowiązujących w Pucharze Świata i zawodach FIS. Równolegle do zmian w regulaminach zmieniło się także przygotowanie tras na zawody najwyższej rangi. Obecnie promień taliowania nart przekracza 30 metrów, regulaminowa minimalna długość nart dopuszczonych do startów wzrosła o 10 cm, a nawierzchnia na stokach Pucharu Świata przypomina bardziej lodowisko niż stok do przyjemnego zjeżdżania. To wszystko sprawia, że sprzęt jest znacznie bardziej wymagający, zmusza do większej precyzji, agresywnego prowadzenia i lepszego czucia.
Nawet czołowym narciarzom amatorom, którzy próbują okiełznać wyczynowe gigantki, trudno jest zmieścić się między bramkami, które w przypadku zawodów amatorskich ustawiane są także nieco inaczej (ciaśniej) niż w Pucharze Świata. W takich okolicznościach powstała potrzeba stworzenia specjalnych desek do zawodów amatorskich, zwanych zawodami masters. Choć gigantowe narty masters są nowymi konstrukcjami, to ich geometria jest bliższa wspomnianym wcześniej wyczynowym deskom sprzed niemal dwóch dekad, kiedy obowiązywały mniej wyśrubowane wymagania sprzętowe.
Trochę inaczej sprawa wygląda w przypadku nart do slalomu. W świecie wyczynowym co prawda ewoluowały one przez ostatnie 20 lat, ale przez cały ten okres konstruowane były w oparciu o te same, niezmienne normy. Dlatego też narty slalomowe masters nie zyskały tak dużej popularności na rynku, ponieważ potrzeba ich posiadania okazała się nie tak oczywista jak w przypadku nart gigantowych. Wielu bowiem amatorów, którzy ścigają się w gigancie na nartach masters, startuje z powodzeniem w slalomie na regulaminowych nartach FIS.
Nie oznacza to jednak, że producenci zarzucili pomysł stworzenia nart slalomowych masters. Pojawiły się takie modele w kolekcji kilku narciarskich marek, jednak w porównaniu do modeli profesjonalnych są one bardziej spokojne. Wymagający narciarz nazwałby je anemicznymi. Z drugiej strony wydają się być idealne do całkiem dynamicznej jazdy poza bramkami oraz jako deski do sporadycznej jazdy na tyczkach. Świetnie spisują się jako narty dla instruktorów, którzy mogą na nich łatwo demonstrować elementy techniki narciarskiej.
Czym więc różnią się narty masters od modeli „sklepowych” półki race? Mimo różnic w taliowaniu, deski masters są zdecydowanie bardziej podobne do modeli zawodniczych, dlatego często mówi się, że należą do grupy tzw. nart komórkowych (nazwa pochodzi od komórki zawodniczej race department). To mimo wszystko dosyć proste konstrukcje bazujące na solidnych materiałach i sprawdzonych rozwiązaniach: pełne ścianki boczne (sidewall), grube warstwy tytanalu na całej powierzchni, cienkie warstwy kleju i sztywniejsza kompozycja drewna w rdzeniu.
W porównaniu do modeli sklepowych mają sztywniejsze dzioby, które są mocno zagięte na krótkim odcinku. Do montażu wiązań stosuje się też masywniejsze i pełniejsze płyty niż w typowych nartach kolekcyjnych. Warto zaznaczyć, że narty te od „regulaminowych” modeli FIS różnią się proporcją użytych materiałów i zwykle są o kilka milimetrów szersze na odcinku pod butem. Te różnice mają pozwolić nartom mniej zapadać się w bardziej miękkim podłożu i trochę ułatwić zacieśnianie skrętów podczas jazdy na tyczkach w nieco gorszych warunkach.
Kilka lat rozwoju tej kategorii sprawiło, że jest spore zróżnicowanie modeli masters. Można znaleźć zarówno narty krótsze o długości ok. 175 cm i promieniu 20 m, jak i deski o długości ponad 190 cm i promieniu przekraczającym 28 m.
Jakie są wrażenia z jazdy?
Istnieje wiele wspólnych cech nart komórkowych FIS oraz modeli masters. To przede wszystkim niesamowicie mocne oparcie na krawędziach, stabilność prowadzenia w skręcie ciętym i duża dynamika, która objawia się po każdym dobrze wykonanym skręcie. Sporo nart masters parametrami upodabnia się do modeli przejściowych dla juniorów, jednak to właśnie te narty pozwalają łatwiej wygenerować dynamikę osobie cięższej niż typowe deski dla młodych narciarzy. Są one także wydajniejsze na miękkim podłożu i rozjeżdżonej trasie.
Deski te, podobnie jak wspomniane wcześniej modele FIS, wymagają nieco więcej precyzji od narciarza, a co za tym idzie – doświadczenia i pewnych umiejętności.
Dla kogo narty masters?
Deski masters zostały stworzone przede wszystkim dla osób ścigających się na tyczkach w zawodach amatorskich, ligach i zawodach branżowych. Są chętnie wybierane przez instruktorów, a także przez doświadczonych narciarzy, którzy pragną poszukiwać nowych wyzwań na bardziej wymagającym sprzęcie.
Kiedy się na nie decydować i jak dobierać?
Decydując się na zakup nart komórkowych masters, warto posiadać chociaż minimalne doświadczenie w jeździe na bramkach. Zwykle pierwsze narty masters okazują się mieć znacznie dłuższy promień niż poprzedni model, jaki używaliśmy. Dlatego tego typu deski wybieramy w momencie, w którym bez problemu pokonujemy trasy gigantów na nartach sklepowych race, utrzymując przy tym dobrą linię przejazdu.
Po przesiadce na modele masters może się wydawać, że nagle zrobiło się trudniej, a wykończenie skrętu przed kolejną tyczką stało się niemałym wyzwaniem. Nie ma się jednak czym stresować, ponieważ takie zjawisko wynika z tego, że stabilne oparcie i płynne prowadzenie sprawiają, że te narty dążą nieustannie do jazdy skrętem ciętym, mocno się przy tym rozpędzając. Odrobina praktyki na nowym sprzęcie sprawia, że czujemy zalety świetnego oparcia na krawędzi i pozwalamy sobie na większe, bardziej agresywne prowadzenie nart, a co za tym idzie – mocniejsze zakrawędziowanie.
Narty masters występują w coraz większej liczbie wariantów. Poszczególni producenci oferują różne promienie taliowania przy podobnych długościach. Narty o długości 182–183 cm mogą mieć promień przekraczający 25 metrów (np. Head 25,4 m), jak i oscylować wokół 20 m (np. Kästle 20,2 m). W ofercie firmy Salomon można także znaleźć model zbudowany jak typowe narty komórkowe, jednak jego promień skrętu wynosi 17 m. To także nowy trend, w którym konstruktorzy pragną zaoferować zwrotne narty, które pod pewnymi względami zachowują się tak jak modele zawodnicze. Co ciekawe, tego typu deski cieszą się dużym zainteresowaniem, ponieważ bardzo często narciarz, który zaczął jeździć na nartach komórkowych, nie chce już używać innych.






