105
Ale warto było się zmęczyć, ponieważ
nagrodą jest wymagający singletrack,
niemal do samego Lermoos. Lukas jak
zwykle pokazuje klasę, ale kroku dziel-
nie dotrzymuje mu Sara Mertens, Bel-
gijka, która ma za sobą udany udział
w Cape Epic – najtrudniejszej etapówce
świata. W takim towarzystwie człowiek
szybko się uczy. Po wymagającym zjeź-
dzie studzimy emocje podczas kąpieli
w górskim jeziorze. Co za rozkosz!
Podczas naszego pobytu w Tyrolu
zaliczyliśmy jedynie sześć z piętnastu
etapów nowego szlaku. Zamierzam
w przyszłości przekonać się, czy pozo-
stałe są równie atrakcyjne.
Tirol Mountain Bike
Safari to absolutna
rewelacja. Dopiero
po zaliczeniu takiej
trasy można powie-
dzieć: wiem, po co
mam górski rower.
Jeśli chcesz przeżyć
prawdziwą wakacyj-
ną przygodę, zajrzyj
w styczniu na stronę
snowandmore.pl– znajdą się tam
informacje o organi-
zowanym przez nas
wyjeździe na tyrolskie
safari MTB!
Zdjęcia i relacje
z naszej wycieczki
do Tyrolu możecie
znaleźć na
eurower.ploraz
skifighters.pl.
nisa z Rogerem Federerem, pojeździć
bolidem formuły 1 z Fernando Alonso
albo pograć w piłkę z Leo Messim?
Pewnie niewiele. My mamy przyjem-
ność wspinać się pod górę z medalistą
mistrzostw świata i zwycięzcą klasyfi-
kacji generalnej Pucharu Świata MTB,
Danielem Federspielem. Daniel okazuje
się rewelacyjnym człowiekiem, więc jaz-
da z nim jest prawdziwą przyjemnością.
Żar leje się z nieba, więc wspinaczka
jest wymagającym wyzwaniem. Dziś
w ogóle nie korzystamy z wyciągów
i musimy pokonać 1200 m przewyż-
szenia na raz. Spoglądam na pulsometr
mistrza – wskazuje 112 uderzeń serca
na minutę. Mój wyświetla wartość 177.
Daniel dziwi się, że mogę z nim rozma-
wiać przy takim wysiłku, ale przy moim
poziomie wytrenowania przyzwyczajo-
ny jestem do konwersowania w strefie
beztlenowej. Mistrz odłącza się od nas
po dwóch godzinach, ponieważ długa
wspinaczka mogłaby negatywnie wpły-
nąć na jego formę (Daniel specjalizuje
się w krótkich, szybkich wyścigach XC
eliminator). Podjazd oceniamy jako naj-
trudniejszy podczas całego wyjazdu.
Ale na ogół najbardziej wymagające
fragmenty zapadają w pamięć na za-
wsze. Nie inaczej jest i tym razem. Szu-
trowa droga wije się początkowo przez
las, a mniej więcej w połowie dystansu
na szczyt wyjeżdżamy na otwartą prze-
strzeń. Widoki są niesamowite. Przypo-
minają mi jedną z najpiękniejszych dróg
w Alpach, jaką pokonywałem na rowe-
rze szosowym – podjazd na Passo del
Manghen w regionie Trydent. Podobnie
jak tam, wzdłuż szlaku pasą się setki
krów. Wyjątkowo piękne miejsce. Darek
na przełęczy Marienberg mówi, że kil-
kukrotnie umierał podczas wspinaczki.