Table of Contents Table of Contents
Previous Page  103 / 110 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 103 / 110 Next Page
Page Background

103

nami jeszcze sporo kilometrów, więc

musimy opuścić park. Żeby tak móc zo-

stać jeszcze trochę. Planując wycieczkę

po Tyrolu, zdecydowanie warto rozwa-

żyć opcję spędzenia tutaj przynajmniej

dwóch dni i wyszalenia się do syta! Za-

pamiętajcie te trzy słowa: Serfaus-Fiss-

-Ladis – naprawdę trzeba odwiedzić to

miejsce, nie tylko zimą.

Atrakcjami drugiego dnia można by

obdzielić kilka rowerowych wycieczek.

Korzystamy z kolejnego wyciągu i po

kilku minutach krajobraz zmienia się jak

w kalejdoskopie. Dookoła nas szczyty

gór toną we mgle, a z gęstych, ołowia-

nych chmur siąpi deszcz. Wspinamy się

jeszcze 100 m na rowerach i osiągamy

miejsce, które kolarze szosowi podczas

Giro d’Italia określają mianem Cima

Coppi (najwyższy punkt podczas całego

wyścigu). Czas na

crème de la crème

drugiego dnia – bardzo długi zjazd

komicznie w obcisłych spodenkach

i ekwipunku do downhillu… Naprędce

tworzymy Lycra Extreme Camel Toe

Team i wsiadamy do gondoli. Ta wynosi

nas na start kilkukilometrowego zjazdu.

Do wyboru są trzy trasy. Zaczynamy

od familijnej, niebieskiej. Spotkać na

niej można mnóstwo rodzin z dziećmi.

W Polsce zjeżdżanie na rowerze trasą

narciarską kojarzy się z ekstremalnym

sportem dla wariatów. Przyjazd do ta-

kiego świetnie zaprojektowanego bike-

parku może zmienić poglądy na niektó-

re rzeczy. Trasa niebieska nie sprawia

nam większych problemów, ale daje

mnóstwo satysfakcji. Próbujemy więc

czerwonej. Tu trzeba już więcej umie-

jętności, można też poskakać albo je-

chać kawałek, mocno wychylając się

do środka po specjalnych, drewnianych

bandach. Euforia – tak określiłbym stan,

w jakim się znajdujemy. Niestety, przed

DAREK

URBANOWICZ

O WIZYCIE

W BIKEPARKU

Któż by się spodzie-

wał, że dziś przeżyję

jeden z najfajniejszych

dni rowerowych

w życiu. Przez trzy

sezony rzecznikowa-

łem Pucharowi Polski

w zjeździe. Dawno to

było temu i mało kto

by to spamiętał. Ni-

gdy jednak downhillu

nie polizałem osobi-

ście (prócz Superligi),

a dziś doznałem

czegoś niesamowite-

go w Bikeparku Ser-

faus-Fiss-Ladis, takim

swoistym tyrolskim

Trójmieście. Proszę

sobie wyobrazić, że

nawet udało mi się

oderwać od po-

wierzchni nawierzch-

ni. Oto dowód.

>