NTN Snow & More 2018/2019 nr 3

domu, z domu do pracy itd. Spotkałem człowieka, żołnierza zawodowego, który trochę poopowiadał mi na temat woj- ska. Wtedy zrozumiałem, że ja właściwie zawsze chciałem być żołnierzem. Marzyło mi się dowodzić innymi, szkolić ich, doskonalić samego siebie. Trafiłem najpierw do Szkoły Wojsk Zmechanizowanych w Poznaniu, a potem do jed- nostki wojsk powietrznodesantowych. Udało mi się zreali- zować większość marzeń związanych z przebiegiem służ- by. Często nie było łatwo. Jestem cholernym perfekcjonistą, więc bardzo dużo nad sobą pracowałem. Czy jeździłeś na nartach, zanim wstąpiłeś do wojska? Tak, oczywiście. Przeszedłem cały normalny cykl: od nart dziecięcych, przez drewniane, po nowoczesne, jak na ówczesne czasy. Jednak dopiero w 18. Batalionie Powietrznodesantowym w Bielsku-Białej zdobyłem pierw- sze doświadczenia w jeździe poza maszynowo przygoto- wanymi trasami. W zasadzie mówimy tu o poruszaniu się w terenie górzystym, w lesie. Wtedy też zrozumiałem, jak wielkie znaczenie dla armii ma skuteczne przemieszczanie się w warunkach świeżego śniegu, wymagającego terenu górskiego i tak dalej… Jednym z twoich instruktorów narciarstwa był Kuba Wesołowski z firmy Nobile, z którym do dziś jesteś zaprzyjaźniony… Tak. Kuba to świetny facet. Bardzo dobry narciarz, ale też doskonały instruktor. Potrafił zaszczepić we mnie bakcy- la do jazdy poza trasami. Wtedy też, podczas treningów z Kubą, zaczęła kiełkować u mnie w głowie myśl stworze- nia specjalnie na użytek wojska całego systemu taktycznego ułatwiającego przemieszczanie się zimą w górach. Legenda w firmie Nobile mówi, że to ty za nimi – jak to się mówi – chodziłeś z pomysłem. W Nobile wcale się z początku nie zapalili do tej idei. To prawda (śmiech)! W zasadzie jedynie Kuba wykazywał jakieś zainteresowanie, ale nie odpuszczałem. Miałem po- mysł na składane narty, które zmieszczą się do zasobnika, z którym żołnierze skaczą z samolotów. Nobile ma gotowy zawias używany w składanych deskach do kitesurfingu oraz wielkie doświadczenie w produkcji nart. Idealne połącze- nie! Wreszcie Dariusz Rosiak się zgodził i rozpoczęliśmy fazę budowy prototypów. Na początku wcale nie byliśmy pewni, czy rodzaj łączenia stosowany w deskach do kite- surfingu podoła masie żołnierza z ekwipunkiem, ale tech- nolodzy Nobile wykonali gigantyczną pracę i deski działa- ją. Niektórzy testerzy mieli okazję już się o tym przekonać. W zasadzie, jeśli ktoś nie wie, że każda z nart składa się z dwóch części, to nie może wyczuć tego na stoku. System Winter Warrior to przecież nie tylko narty, ale także specjalne wiązania przypominające snowboardowe oraz kamizelka lawinowa. Przecież te wiązania są cięższe i większe od skitourowych.W czym rzecz? To prawda, że są większe, ale zaraz do tego dojdzie- my. W całej idei chodziło o stworzenie prostego, pewne- go, niezawodnego systemu. Oczywiście, że żołnierz wojsk powietrznodesantowych może skakać w butach skitouro- wych, ale już podczas wykonywania zadania na przykład w budynkach takie obuwie będzie stanowiło przeszko- dę. Ewentualna zmiana butów też nie wchodzi w grę, no bo jak? Panowie poczekają z tą strzelaniną, gdyż mu- szę się przebrać? Chodziło o możliwie daleką unifikację i kompatybilność sprzętu z już istniejącym. Oraz o prosto- tę. Wyobraźmy sobie, że to wszystko musimy zmontować w lesie, na śniegu, po nocy i w rękawiczkach. Zapytaliśmy firmę snowboardową Backwards o zaadaptowanie wiązań do taktycznych butów górskich. Efekt przeszedł najśmiel- sze oczekiwania. Podkreślam cały czas, że nie chodzi tu o jakieś superdoznania z jazdy freeride, ale o przemieszcza- nie się w terenie górzystym zimą. Technika zjazdów, której uczeni są spadochroniarze, po- lega w dużej mierze na skrętach z półpługu. Żołnierz do wyko- nania zadania ma ze sobą bardzo dużo ekwipunku. Norma mówi, że masa delikwenta z wyposa- żeniem nie może przekraczać 140 kg, ale to i tak bardzo wiele. Największym hitem tych wiązań jest fakt, że w terenie płaskim chodzi się z nartami całkiem normalnie. To znaczy czubki bu- tów nie są na stałe przytwier- dzone do nart, co wymagałoby chodzenia jak na skitourach. Specjalna platforma sprawia, że krok jest naturalny, a na dodatek o około 20 do 25% szybszy. De facto w tych nartach z tymi wiązaniami można biegać bez adaptowania techniki. Zastosowanie takich nart wykracza daleko poza cele woj- skowe. Przecież one mogą świetnie nadawać się dla służb górskich czy myśliwych, a nawet turystów… Oczywiście, że tak. Ten sprzęt jest naprawdę bardzo skuteczny. Została jeszcze kwestia trzeciego elementu, czyli syste- mu lawinowego. To nie jest zwykły plecak jakich wiele, prawda? Nie mógł to być plecak, gdyż żołnierz ma już swój z wypo- sażeniem. Zdecydowaliśmy się na rodzaj kołnierza. Produkt jest dziełem polskiej firmy Aerosize sp. z o.o., też z Bielska- Białej. Innowacyjność systemu polega na tym, iż jest to ro- dzaj kołnierza działającego zupełnie niezależnie od pleca- ka. To bardzo istotne, gdyż żołnierz na polu walki podczas akcji może po prostu plecak zdjąć, a dalej jest chroniony – choć częściowo – przed skutkami lawin. System zasilany jest dwoma bardzo małymi butlami ze sprężonym gazem, który pompuje jedynie stelaż. Cała poducha to 130 litrów powietrza zasysanego do jej środka w trakcie pompowania. To powietrze też może się przydać, kiedy lawina nieszczę- śliwie i tak zasypie delikwenta… Przecież taki system będzie doskonały również w życiu cywilnym. Po pierwsze, można wraz z nim używać róż- nych rozmiarów plecaków w zależności od rodzaju ak- tywności w górach, jak również… Dokładnie tak jest. Kołnierz lawinowy na pewno znajdzie zastosowanie u pracowników służb górskich. Wyobraźmy Żołnierz może skakać w butach skitourowych, ale już podczas wykonywania zadania w budynku takie obuwie będzie stanowiło przeszkodę. 99

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=