NTN Snow & More 2017/2018 nr 2

TEKST: Piotr Badowski ZDJĘCIA: Andi Buchs 35 Jest luty. W południowych Alpach nadchodzi śnieżyca. Idealny moment, na który czekałem tak długo. Za długo. Czasami tak jest, że człowiek ugania się za czymś po całym świecie, a to coś jest tu, tuż pod nosem, w zasięgu ręki. Sły- szałem o La Grave już dwadzieścia lat temu. Los chciał, że do tej pory nie było mi dane tam jeździć, pomimo że grupa moich polskich znajomych odkryła tę średniowieczną miejscowość na długo, zanim stała się bardziej znana. Rozsła- wił ją na świecie Doug Coombs, pionier alaskańskiego heliskiingu. Po latach mieszkania w Jackson Hole i Valdez, wybrał to francuskie, średniowieczne miasteczko na swoje kolejne i nieste- ty ostatnie miejsce na ziemi. La Grave spełniało wymagania Coombsa – dzikie, piękne i nieujarzmione góry. Tylko jedna kolejka wjeżdżająca na 3500 m n.p.m. Teren w żaden sposób niezabezpiecza- ny przed zjawiskami naturalnymi. Każ- dy porusza się po nim tylko na swoją odpowiedzialność. W miasteczku nie sposób odnaleźć oznak turystycznego blichtru. Jedyne dwa ski shopy bardziej przypominają sklepy alpinistyczne. La Grave to był ostatni, pilnie strzeżony se- kret zwolenników tzw. ski sauvage. Po latach bezskutecznego planowa- nia wypadu do tego kultowego miej- sca wreszcie wszystko się składa. Mój szwajcarski znajomy Andi po raz kolejny zaprasza „do siebie” – mieszka tam od kilku lat, aby jeździć całą zimę na nar- tach. W lecie traktuje to miejsce jako bazę wypadową do długich treningów rowerowych. Andi jest zawodnikiem w niewspieranych kolarskich zawodach kontynentalnych (np. Wschód–Zachód USA), w których regularnie bierze udział. Mój przyjaciel Igor zorganizował sobie w sezonie bazę w Chamonix, gdzie ma auto i jest gotowy do szybkiego prze- mieszczenia się w południowe Alpy. Co najważniejsze, na horyzoncie pojawia się obietnica pierwszego dużego opadu śniegu. Szybka decyzja i budzimy się w za- sypanym śniegiem La Grave. Chmury wiszą bardzo nisko, ale mamy nadzie- ję, że wyciąg ruszy przynajmniej do wysokości pierwszej stacji. Nerwowe śniadanie i pędzimy do kolejki. Po dro-

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=