Wczoraj razem z Asią Stępińska wybrałyśmy się na Słowację do Popradzkiego Stawu z pomysłem przejścia do Polski, a konkretnie do Pięciu Stawów Polskich.
Wycieczkę zaczęłyśmy na przystanku Popradzkie Pleso, gdzie, jak rzadko kiedy o tej porze roku, dało się już przypiąć narty do butów. Spokojnych tempem powędrowałyśmy w stronę Doliny Mięguszowieckiej, a stamtąd na Wyżnią Koprową Przełęcz i następnie na Koprowy Szczyt.
Zjazd ze szczytu był bajeczny, na taki „warun” i taki firn czeka się całą zimę (:
Zjechałyśmy do doliny Hlińskiej, gdzie z powrotem przypięłyśmy narty i powędrowałyśmy na Zawory. Dobrze, że wczoraj temperatury nie były zbyt wysokie i słońce nas w ten dzień nie rozpieszczało, bo podejście pod Zawory było już nieco meczące (:
Stamtąd poszłyśmy na Gładką Przełęcz i zjechałyśmy do Doliny Pięciu Stawów Polskich. W schronisku obowiązkowy przystanek, a potem już tylko pozostał zjazd do doliny Roztoki i spacer asfaltem do Palenicy.
Wiosna nadeszła (:
pozdrawiam
E.