NTN Snow & More 2018/2019 nr 2
Przy wycisku, jaki dostałam, mogłam sprawdzić, czy te buty naprawdę są warte mojego zmęczenia! dla tak zwanej kategorii race. Panowie nie wyglądali na zmęczonych, a w sobotę rano wstali znowu o piątej na kolejny trening, a potem wrócili po nas na podejście na Bernadeinkopf. Muszę przyznać, że to mi zaimponowało. To nie byli zawodnicy Dynafita, tylko zarząd. Ja na przy- kład miałam towarzystwo, czyli opiekę dla tej „wolniejszej” przy pierwszym podejściu na Stuibenkopf, jednego z dy- rektorów globalnych. Dowiedziałam się o tym prawie na samym szczycie, bo przez całe podejście byłam przekonana, że to przewodnik wynajęty przez Dynafita! Anegdoty, żar- ty i w końcu po nitce do kłębka okazało się, że mam indy- widualną eskortę cierpliwego dyrektora, byłego zawodnika w kategorii skitour race. Jak już mam się pogrążyć, to przyznam się, że większość dziennikarzy, która ze mną była, trzymała tempo podej- ścia niejednego profesjonalisty skitourowego, ale jak się po- tem okazało, tak była wyselekcjonowana ta grupa na testy. Dziennikarze, najczęściej naczelni ze znanych lokalnych magazynów, a przy tym pasjonaci i często profesjonaliści w skitourach i freeridzie. Ja byłam jedną z niewielu, która re- prezentowała bardziej środowisko narciarstwa zjazdowego, więc oprócz tego, że podejścia były dla mnie wyzwaniem, to mogłam porównać sobie testowane buty z tymi, w których na co dzień jeżdżę – mówię o modelach freeride’owych. Jeśli Hoji Boot ma być w 100% do podejść i w 100% do zjazdów, to test na mnie, czyli doświadczonej narciar- ce, ale mniej doświadczonej skitourowej osobie, uważam za rzetelny, bo buty sprawdziły się znakomicie, szczególnie przy zjeździe, kiedy często produkty tego typu nie trzyma- ją się tak dobrze stopy i nie utrzymują sztywności. Mówiąc potocznie, coś w nich lata pomiędzy górną a dolną skoru- pą, a Hoji Boot trzyma się nogi jak race’owy. Zanim na- piszę trochę więcej o bucie Hoji i jego powstaniu, muszę przyznać, że pierwszego dnia dostałam również inne buty Dynafita, ale, między nami, było mi strasznie niewygodnie – nie mogliśmy ich dopiąć na mojej umięśnionej łydce, któ- ra jest troszkę przerośnięta. Przy podejściu wszystko mi się przekręcało i uciskało, więc jak na spacerowe trzy godziny podejścia coś było nie tak. Pewnie bar- dziej ze mną niż z butami, ale nie doga- daliśmy się, w przeciwieństwie do nart Dynafita, które bardzo mi się spodobały, i butów Hoji, które dostałam na drugi dzień. Ten zestaw już był idealny. No to o co chodzi z Hoji? Historia zaczęła się bodajże cztery lata temu, kiedy Eric Hjorleifson i Fritz Barthel postanowili zaprojektować buty, któ- re staną się pierwszymi butami skito- urowymi dla narciarzy oraz pierwszymi butami narciarskimi dla skitourowców. Dlaczego Hoji się w to zaangażował? Nie wiem, czy zna- cie tę postać? Nie musicie, bo Hoji wbrew swojej sławie w świecie freeride’owym jest bardzo skromny i w zasadzie mało medialny, choć występuje w wielu światowych pro- dukcjach freeride’owych. W tym roku wychodzi również 61
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=