NTN Snow & More 2018/2019 nr 2
na szczyt naszym oczom ukazuje się majaczący w odda- li charakterystyczny kształt Damavandu, najwyższego szczytu Iranu, wznoszącego się nad Teheranem na wyso- kość 5604 m n.p.m. Rozpoczynamy od kilku rozgrzew- kowych skrętów na trasie. Jest bardzo twardo, ale rów- no. Decydujemy się na próbę poza trasą. Tu czeka na nas niemiła niespodzianka. Stoki są kompletnie zamarznięte. Jazda poza trasą to koszmar. Jakoś docieramy do pośred- niej stacji. Na usta ciśnie nam się tradycyjne polskie „jak nie urok, to…”. Jesteśmy tu już drugi raz i znów klapa.Tym razem za mało śniegu. Dobrze, że choć jest widoczność. Decydujemy się na pokrzepienie serc kawą. Dywagujemy nad różnymi opcjami. Finalnie decydujemy się na spraw- dzenie południowych stoków, które tak bardzo nas fascy- nowały poprzednim razem, a były całkowicie niedostępne z uwagi na zjeżdżające z nich raz po raz lawiny. Ruszamy zaraz po kawie. Górny płaski dojazdowy od- cinek jest jeszcze w dużej części zmrożony, ale nasłonecz- nione partie odpuszczają na głębokość kilkunastu centy- metrów. Wierzchnia miękka warstwa swoją konsystencją przypomina krem lub masło i tak też się na niej jeździ. Zaczyna nas napawać optymizm. Jeśli tak będą wyglądać wszystkie południowe stoki, może nie czeka nas bajkowy W planach mieliśmy biwak na pustyni i następnie poranny atak na wydmy. Niestety prognozy nie były zachęcające – mieliśmy szansę na uniknięcie deszczu jedynie między szó- stą rano a południem. Próbując nawigować w całkowitych, pustynnych ciem- nościach, dotarliśmy około 1,5 km od celu. Z uwagi na bez- pieczeństwo, a raczej niebezpieczeństwo dalszej jazdy po- stanowiliśmy rozbić obóz. Kolację ugotowaną na ognisku szybko zakończyły pierwsze krople deszczu. Przenieśliśmy się do „zabawkowych” namiocików zapewnionych nam przez przewodników i szybko zasnęliśmy. Ustaliliśmy, że następnego dnia ruszamy o 4.30. Poranek przywitał nas przenikliwym chłodem i pobud- ką w całkowitych ciemnościach. Szybko zabraliśmy wcze- śniej przygotowany ekwipunek i rozpoczęliśmy marsz w kierunku wydm. W towarzystwie pierwszych promie- ni słońca dotarliśmy do ich podnóża. Zastanawialiśmy się przez chwilę, jak będzie najwygodniej dostać się na ich szczyt i doszliśmy do wniosku, że podejście na nartach z wiązaniami tourowymi, ale bez fok, będzie najlepszym rozwiązaniem. Tym sposobem szybko dostaliśmy się do celu. Zawsze wyobrażałem sobie narciarstwo na wydmach jako jazdę w miękkim piasku. Tu mieliśmy do czynienia z twardym, mokrym zboczem. Okazało się, że na takim podłożu jeździ się prawie jak na ubitym przez ratrak sto- ku! Wrażenie było kosmiczne. Szybka, niemal carvingo- wa jazda na krawędziach. Mokry piasek niósł doskonale. Niestety po około dwóch godzinach tej zabawy musieli- śmy wracać do obozowiska, gdzie czekała na nas gorąca kawa i śniadanie składające się z jajek i warzyw usmażo- nych na ognisku. Po śniadaniu czekał nas powrót do Jazdu i powrotna podróż pociągiem do Teheranu, skąd wieczo- rem odlatywaliśmy do domu. Podsumowując wyjazd, wszyscy byliśmy zgodni – Iran ma w sobie niesamowity potencjał i pewną magię. Jego kul- tura jest fascynująca, a przyroda urzeka swoją surowością i dzikością. Byliśmy pewni, że wrócimy tu za rok. Być może pogoda będzie wtedy bardziej łaskawa. ROK 2018 Niemal dokładnie rok później w podobnym gronie znów spotykamy się przy okienkach wizowych na lotnisku w Teheranie. Tym razem ju ż troch ę mniej podekscytowani – znika aura nowości. Nic już nas nie zaskakuje. Z cierpli- wością oczekujemy na wizę. Pewnym zaskoczeniem jest jej forma. Z pięknej klasycznej wklejki zmieniła się we wpis w komputerze. C ó ż, nowoczesność dociera też do Iranu. W kantorze na lotnisku wymieniamy pieniądze, jednak tym razem nie musimy tego robić na raty. Możemy wymienić od razu potrzebną kwotę.Wychodzimy przed terminal, jest niestety ciepło, a prognozy nie zapowiadają opadów śniegu. Mamy nadzieję, że tym razem będziemy w ogóle mieli po czym jeździć. Ładujemy się do busika i udajemy się znaną drogą do hotelu w Dizinie. PONOWNIE DIZIN Tradycyjnie docieramy tam wczesnym rankiem. Tym ra- zem Dizin wita nas oślepiającym słońcem. Działają wszyst- kie wyciągi. Od razu decydujemy się ruszyć na najwyższy punkt ośrodka i stamtąd rozpocz ąć eksploracj ę . Po dotarciu 36 IRAN
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=