NTN Snow & More 2018/2019 nr 2
Zaśnieżone Ushguli Widok na Ushguli z Lamaliales obudzeni. Po podejściu może 100 metrów na jednym ze stromych zwrotów opieram się mocno na kiju, niestety śnieg się obsuwa, kij wyślizguje mi się z ręki i oddala zmro- żonym zboczem, nabierając prędkości. W końcu tracę go z oczu. Zastanawiam się, czy po niego nie zjechać, ale de- cyduję, że podejdę bez niego. Ruszamy dalej. Szczęśliwym trafem trasa naszego podejścia przebiega w pobliżu kilku samotnych brzózek. Idealne miejsce, aby spróbować za- stąpić czymś moje braki w wyposażeniu. Po kilku minu- tach, dzięki składanemu szwajcarskiemu nożowi, który za- wsze mam ze sobą w górach, wracam do grupy zaopatrzony w zastępczy kij. Ruszamy ponownie w kierunku szczy- tu. Widoki są niesamowite. Dookoła jedynie skrzący się w słońcu puch. Ostatnie kilkadziesiąt metrów z uwagi na znaczne nachylenie i zmrożony śnieg pokonujemy z nar- tami na plecach, uważnie i dokładnie wbijając czubki bu- tów w zbocze. Po kilkunastu minutach docieramy na szczyt. Z tego miejsca możemy podziwiać w pełnej krasie majesta- tyczny masyw, tzw. Ścianę Bezingi. Najwyższą częścią wiel- kiego skalnego muru, wznoszącego się ponad podstawę od półtora do dwóch kilometrów, stanowi Shkhara, najwyższy szczyt Gruzji – 5201 m n.p.m. Oszołomieni widokami roz- poczynamy powrotny zjazd do Ushguli. Warunki śniegowe są doskonałe, pogoda idealna. W świetnych nastrojach do- cieramy do wioski, zahaczając jeszcze po drodze o cerkiew Lamaria. Następnie zaśnieżonymi uliczkami Ushguli zjeż- dżamy do samochodu. Ostatni dzień poświęcamy na eksplorację kotła w ośrod- ku narciarskim Tetnuldi. W każdym europejskim ośrod- ku narciarskim takie miejsce zostałoby rozjeżdżone w cią- gu godziny od otwarcia wyciągów. My mamy ten komfort, że możemy wrócić tu po dwóch dniach od opadu. Pomaga nam w tym na pewno fakt, że do zepsutego odcinka wycią- gu części jak nie było, tak nie ma. Ratrak wywozi narciarzy do górnego odcinka raptem kilka razy w ciągu dnia, a ama- torów podejść na fokach nie ma aż tak wielu. Ruszamy mo- zolnie pod górę, mamy do pokonania około 300 metrów na nogach. Resztę możemy pokonać wyciągami. Po dotar- ciu na szczyt czeka nas jeszcze krótkie podejście i docie- ramy do krawędzi kotła. Przed nami widok na podwójne skaliste wierzchołki Ushby sterczące niczym kły dzikiego zwierzęcia. Różnica poziomów około 800 metrów między najwyższą stacją wyciągu a najniższą daje przedsmak zjaz- du. Ruszamy. Niestety na najbardziej nachylonych w stro- nę słońca fragmentach śnieg jest pokryty grubą warstwą szreni. Planując kolejne zjazdy, musimy wybierać te dłużej zacienione miejsca. Tam śnieg zachował nadal swoją pu- szystość. Docieramy do dolnej stacji wyciągu i powtarza- my znany już nam z wcześniejszych dni schemat. Wyciąg, podejście wzdłuż uszkodzonego odcinka wyciągu, kolej- ny wyciąg na sam szczyt i zjazd. Kocioł jest ogromny, więc w czasie każdego ze zjazdów większość skrętów możemy wykonać w dziewiczym puchu. Tego dnia powtarzamy tę operację jeszcze dwukrotnie. Zmęczeni, ale szczęśliwi i wy- jeżdżeni, wracamy na kwaterę. Kolejnego ranka opuszczamy krainę kamiennych wież w doskonałych humorach. Zrealizowaliśmy wszystkie nasze plany. Z kilku przygód, które mogły się różnie zakończyć, udało nam się wyjść obronną ręką, a wspomnienia widoków i magicznych chwil pozostaną z nami na całe życie. 30 GRUZJA
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=