Wczoraj razem z Madzią Herbowską, moją serdeczną przyjaciółką i wspólniczką, wykorzystałyśmy piękną pogodę i niesamowite, zimowe warunki panujące w Tatrach. Tym razem wybrałyśmy się na Trzydniowiański Wierch. Rano wydawało się, że chmury będą nam towarzyszyły cały dzień, tymczasem słoneczko okazało się łaskawe i pojawiło się w momencie, w którym pojawić się powinno (:
Trzydniowiański Wierch jest w ostatnim czasie dość popularny wśród ski-tourowców. Wejście na niego jest stosunkowo łatwe, w miarę bezpieczne i niezbyt długie – wystarczy pół dnia (:
Ze szczytu roztaczają się naprawdę piękne widoki na sporą część Tatr Zachodnich. W dobrych warunkach można zjeżdżać w kilku kierunkach (lub kontynuować wycieczkę w stronę Kończystego Wierchu), my zjechałyśmy tak jak podchodziłyśmy – zjazd był rewelacyjny (:
pozdrawiam serdecznie
Ewelina
3 komentarze do “Trzydniowiański Wierch”
Byłem tam w sobotę i musiałem zawrócić przed Kończystym z uwagi na absolutnie panujące mleko… :) Nie było jasnym czy to co widzę to już koniec nawisu czy jeszcze nie, a przekonywać się nie miałem ochoty.
Tak czy siak dzięki za zdjęcia! Teraz wiem gdzie byłem ;)
to prawda, w sobotę było bardzo kiepsko, dopiero w niedziele otworzyły się widoki (: dobrze, że zawróciłeś, najlepszy czas na ski toury dopiero przed nami (:
A jak wyglądał zjazd, zjeżdzałyście czerwonym do Chochołowskiej, czy żlebami?
Od górnej linii lasu mieliśmy dużo nieprzejeżdżonego śniegu, ale nie był to już puch, raczej mokry i ciężki śnieg, ale jazda i tak super. Niestety nieco niżej było już znacznie trudniejsza bo pojawiła się cieniutka warstwa lodoszreniu, która zdecydowanie utrudniała skręcanie ;)
Ale co tam… przygoda zostaje w głowie ;)