Powiadają, że przysłowia są mądrością narodów. W związku z tym przypowiastki też zapewne są taką mądrością. W kontekście zdarzeń wokół Lindsey Vonn przypomniała mi się przypowiastka o pastuszku, który z nudów krzyczał, że nadchodzą wilki… i tak dalej.
Jeszcze w niedzielę wściekła Lara Gut wypowiadała sie do reporterów SRF takimi słowami:
Ona robi tak zawsze. Robiła to wcześniej i zapewne zrobi ponownie (za msg.com).
Chodziło o start Vonn w kombinacji i zajęcie pierwszego miejsca po pierwszej jej części po tym, jak dzień wcześniej została zwieziona akią ze stoku z prawdopodobnym urazem kolana. Wściekłość Lary była uzasadniona. Piętnastominutowa przerwa w zawodach spowodowała, że padający śnieg uniemożliwił Gut i wielu innym zawodniczkom na odegranie poważnej roli w sobotnim supergigancie. Dodatkowo Lindsey ma wśród ludzi związanych z APŚ przydomek Drama Queen. Nie od dziś też wiadomo, że Vonn uwielbia być w centrum uwagi. Lara Gut zresztą też. Wszytko zapewne potoczyło by się swoim torem, a pewna awersja obu pretendentek tylko nakręcałaby zainteresowanie narciarstwem alpejskim w tabloidach, gdyby nie jedna poważna przeszkoda.
Tym razem sprawy wyglądają znacznie poważniej. Dziś Amerykanka a za pośrednictwem Facebooka oznajmiła zakończenie sezonu. Po dokładnych badaniach przeprowadzonych w Barcelonie okazało się, że główka kości piszczelowej zawodniczki pęknięta jest nie w jednym, ale trzech miejscach. Vonn pomimo prowadzenia w klasyfikacji generalnej APŚ ma na uwadze dalszą karierę i nie chce ryzykować w zbliżających się mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich. Wiadomość o wycofaniu się Amerykanki z dalszej rywalizacji oznacza, że końcówka sezonu nie będzie tak emocjonująca, jak się zapowiadała. Wielu obserwatorów miało nadzieję na powtórkę tego, co działo się dziesięć lat temu za sprawą Janicy Kostelič i Ani Paerson. Wtedy Szwedka wygrała rywalizację zaledwie trzema punktami, a walka toczyła się do ostatniego wyścigu.
Do końca tego najbardziej „urazowego” sezonu w historii zostało jeszcze tylko kilka startów. Mam naprawdę wielką nadzieję, że ludzie z FIS wyciągną ze zdarzeń na stokach wnioski. Pozostaje też wierzyć, że w przyszłym sezonie zobaczymy ponownie we wspaniałej formie: Lindsey Vonn, Aksela Lunda Svindala, Teda Ligety i wszystkich pozostałych, którzy przedwcześnie i boleśnie zakończyli ten sezon.