Witamy Was z Nauders. To bajkowa miejscowość tyrolska ulokowana na wytyczonej wysoko w górach granicy trzech krajów: Austrii, Włoch i Szwajcarii. Przyjechaliśmy tu z Chomikiem eksplorować Tirol Mountain Bike Safari, czyli niesamowitą realizację mającą na celu częściowe wykorzystanie infrastruktury narciarskiej do celów kolarskich. Z dnia na dzień będziemy coraz głębiej drążyć temat, więc dziś się nie wystrzelam z wszystkich argumentów. Na zachętę dla rowerzystów wszelakich podajemy liczby:
25 tysięcy metrów przewyższeń
660 km dystans
13 tysięcy metrów przewyższeń na rowerze (reszta wyciągi i gondole)
Dziś dotarliśmy z wieloma wrażeniami. Przelot z Warszawy do Innsbrucka via Wiedeń super przyjemny i bez wątpienia to najlepszy pomysł na dotarcie do stolicy Tyrolu. Dojeżdżając do Nauders mijamy jakże uwielbiany przez nas Kaunertal, gdzie rokrocznie gościmy na Niezależnym Teście Narciarskim. W miasteczku zalogowaliśmy się w hotelu Naudererhof (****), pobraliśmy rowery (i to jakie! SCOTT GENIUS 940!!! – będzie o tym oddzielnie), odbyliśmy odprawę techniczną, usłyszeliśmy od Dobrych Niemców, że Nasze Biuściaste Słowianki ubijające Masełko są niczym w porównaniu do Konczity Wurst i przybyliśmy do pokoju zameldować się on-line i zapowiedzieć jutrzejszą walkę. W moim przypadku będzie to bicie głową w ścianę. Nie uprzedzam się jednak i nie dołuję, w końcu ukończyłem rowerowego Mordownika 2013 (tym mnie motywuje Chomik) i zapowiadam walkę do pierwszej zadyszki.
Nie zanudzam tymczasem i polecam bloga Michała „Chomika” Szyplińskiego: www.eurower.pl. Tam znajdziecie wszystko nt. naszej wyprawy na tyrolskie safari, czyli pozycję aktualną, profile przewyższeń, twity itd. Uczulam na hasztagi #LoveTirol i #MTBsafari, które na Twitterze i fejsiku naprowadza Was na słuszną linię…
Do jutra!