City Events zawsze przyciągają sporo publiczności. Nie inaczej było też w Sztokholmie, gdzie w ostatni wtorek rozegrano slalom równoległy pań i panów. Zapowiadały się wspaniałe pojedynki, a fani życzyli sobie bezpośredniego starcia pomiędzy Hirscherem i Kristoffersenem oraz Larą Gut i Lindsey Vonn. Ostatecznie niewiele z tego wyszło, ale zawody i tak były bardzo ciekawe.
Jak należało się spodziewać zarówno Gut, jak i Vonn przegrały swoje pierwsze pojedynki i nie awansowały do 1/8 finału. Tym samym sytuacja w walce o klasyfikacje generalną na koniec sezonu pozostała bez zmian. Trochę zawiódł też Henrik Kristoffersen przegrywając już w pierwszej rundzie z Kjetilem Jansrudem. I kto by to wymyślił? Na oczach oczekującego na zawodników na mecie Ingemara Stenmarka, Hirscher pokonał w finale Andre Myhrera (SWE). Na miejscu trzecim zameldował się Stefano Gross.
To bardzo istotne 100 punktów
– powiedział na mecie zwycięzca –
zapewne przydadzą się w ostatecznej rozgrywce w St. Moritz.
Mniej zadowolony był oczywiście Henrik, który wywalczył zaledwie 15 punktów.
Nie mam złudzeń, co do walki o klasyfikację generalną, ale szkoda straty w punktacji slalomowej
– żalił się Norweg. Jednak póki co, to Henrik prowadzi w walce o małą kulkę z przewagą 131 punktów. Slalom jednak ma to do siebie, że łatwo zawody skończyć (nie kończąc) z zerem na koncie.
Pod nieobecność Mikaeli Shiffrin panie ruszyły ostro do walki. Ostatecznie ze zwycięstwa i to pierwszego w karierze mogła cieszyć się szalenie pogodna Szwajcarka Wendy Holdener (u nas z niewidomych przyczyn nazywana Holdner), która w finale pokonała Fridę Hansdotter. Na miejscu trzecim znalazła się kolejna Szwedka, Maria Pietilae-Holmner.
Slalom równoległy to genialna sprawa!
– cieszyła się Wendy –
ciągłe napięcie i kolejne przejazdy powodują, że czujesz się, jak we śnie. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Pewnie, że bym wolała zwyciężyć w normalnym slalomie, ale i na to – mam nadzieję – przyjdzie czas.
Znając potencjał Holdener, ani przez moment w to nie wątpię.
I jeszcze wiadomość z ostatniej chwili. Przedstawiciele FIS wycofują oskarżenie, uchylają dyskwalifikację, obsypują pieniędzmi i przepraszają Vanessę Mae za bezpodstawne pomówienie manipulowania wynikami zawodów i uzyskania w ten sposób kwalifikacji olimpijskiej. Do radykalnej zmiany zdania przekonał panów z FIS arbitrażowy sąd sportowy CAS, do którego o pomoc zwróciła się znana skrzypaczka. Kto wie, może zobaczymy Vanessę na kolejnych igrzyskach?
1 komentarz do “One night in Stockholm”
„”Szwajcarka Wendy Holdener (u nas z niewidomych przyczyn nazywana Holdner)”””
Dziś dla Pana WD, ROMANE Miradoli została RAMONĄ :)