Gigant w Alta Badia: wypowiedzi

Dziś gospodarzem konferencji prasowej był Patrick Lang. Szwajcar – syn twórcy Pucharu Świata. Narzekał na niego nasz naczelny już podczas mistrzostw świata w Garmisch Partenkirchen. Gość czuje się tutaj jak u siebie. Jest przekonany o tym, że jest najważniejszy. Wszędzie go słychać, a w trakcie konferencji prasowych zwykł wtrącać się, przerywać w połowie zdania. Ogólnie typ antypatyczny. Widać, ktoś znalazł sposób, aby nikomu nie przerywał i zdecydował, by na stałe przejął mikrofon. Dziś w Alta Badia na podium stanęło dwóch Austriaków, więc kiedy klecili wypowiedzi po angielsku – często pomagał im kończyć myśli.

Philipp Schoerghofer (trzecie miejsce):

Tutaj w Alta Badia debiutowałem w 2006 roku i tutaj zdobyłem swoje pierwsze punkty Pucharu Świata. Uwielbiam to miejsce, trasę Gran Risa i jedzenie. Dotąd moje najlepsze miejsce to 23., a dziś byłem trzeci, więc jestem więcej niż szczęśliwy. Slalom gigant to moja najmocniejsza dyscyplina. Cieszę się, że dobrze mi idzie. Oczywiście mam poczucie, że mógłbym jeździć jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się wygrać ale podium to i tak bardzo dobry wynik. Utrzymuję stały poziom.

Przed drugim przejazdem wiedziałem, że muszę wcisnąć gaz do dechy. Jeśli nie dociśniesz, nie masz szansy zjechać i cieszyć się z dobrego wyniku. Pierwszy przejazd był bardzo podkręcony. Trzeba było się dobrze rozglądać na prawo i lewo w poszukiwaniu bramek. Drugi był już ustawiony w bardziej przyjazny sposób. W porównaniu do pierwszego, drugie ustawienie było jak supergigant. Ale tak ustawia Ante Kostelić. Chociaż nie mogę narzekać, bo w Hintersdoter również on stawiał bramki i było podobnie. Lubię tę jego tendencję. Wymaga bardzo technicznej jazdy, ale fakt, pierwszy przejazd był wyjątkowy.

Czy zaskoczył mnie Ted Ligety, że nie zmieścił się na podium? On jest ulepiony z tej samej gliny. Nie ma ludzi, których się nie da pokonać. Poziom w gigancie został naprawdę wygórowany. Każdy z czołowej piętnastki miał szansę wygrać.

Hannes Reichelt (miejsce drugie):

Ten wynik bardzo mnie zaskoczył, bo mam w nogach kilka treningów i wyścigów zjazdowych. Bardzo się ucieszyłem, że wczorajszy downhill został przerwany zanim wystartowałem, bo nie musiałem dodatkowo męczyć nóg i zachowałem więcej energii na dziś. Normalnie giganciści mają tę przewagę, że szykują się do konkretnych zawodów, a my mamy wiele innych startów. Jestem bardzo szczęśliwy, że znów tu stoję na podium (poprzednio w 2008 r. – przyp. www.ntn.pl).

Trening giganta jest najważniejszym treningiem w całym narciarstwie alpejskim. Zanim zacznę normalny trening zjazdowy, trenuję gigant. To normalne ze względu na dopracowanie techniki skrętu. I to przynosi owoce.

Wygrywanie w trzech konkurencjach jest możliwe, ale wymagające dodatkowego treningu pomiędzy startami i treningami zjazdu. Trzeba umieć wyważyć proporcje treningu, aby nie przesadzić. Ale jeśli jesteś pewny siebie, to wszystko jest możliwe. Specjaliści od danych konkurencji mogą trenować pod kątem poszczególnych startów. To jest ich przewaga.

Massimiliano Blardone (zwycięzca):

Trasa nie była w idealnym stanie. Ze względu na temperatury w okresie przygotowań nie udało się, by była naprawdę twarda i zlodzona. Na mecie czekało na mnie mnóstwo przyjaciół i kibiców, co dodało mi ducha walki. Jak tylko się obudziłem, wyszedłem z hotelu i wiedziałem, że to może być mój dzień. Czułem się zrelaksowany i pewny siebie. Dziś kluczowe było czucie nart. Trzeba było jechać z ogromnym wyczuciem. Dobry pierwszy przejazd umocnił mnie w przekonaniu, aby atakować w drugim i wygrać.

Kiedy okazało się, że wygrałem wykonałem szereg emocjonalnych gestów. Niektórym mogło się wydawać, że to efekt agresji. Zapewniam, że nie chciałem nikogo skrzywdzić. Po prostu tak reaguję. To są wielkie emocje, ale to agresja sportowa, nic złego. Eksplozja szczęścia. Podniecenie i satysfakcja.

To nie tylko kwestia, że drugi przejazd był bardziej podkręcony i trudniejszy technicznie. Sam fakt, że był on o piętnaście sekund dłuższy, powoduje ogromną trudność jaką postawił przed nami Ante Kostelić. Każdy z ustawiaczy tras, ma prawo rozstawić bramki czy tyczki tak jak chce. Nie mam tutaj prawa krytykować. Mogę tylko stwierdzić, że był bardzo męczący.

Znaczniki

Podobało się? Doceń proszę atrakcyjne treści i kliknij:

Dodaj komentarz

Zobacz także

Inne artykuły

amp

AMP 2024: Gwiezdny pył z mistrzostw

Maja Chyla (UJ Kraków) oraz Bartłomiej Sanetra (AWF Katowice) obronili tytuły Akademickich Mistrzów Polski w gigancie, a do tego dołożyli zwycięstwa w slalomie, zgarniając komplet złotych medali. Po dwóch dniach eliminacji w wiosennej

amp

AMP 2024: Żniwa

Natalia Złoto (PK Kraków) na wschodzie i Zofia Zdort (ŚUM Katowice) na zachodzie zwyciężyły w eliminacjach kobiet do jutrzejszego finału slalomu w ramach Akademickich Mistrzostw Polski. W stawce panów dominowali Juliusz Mitan

azs winter cup

AZS WC: Duża kasa rozdana na Harendzie

Maja Chyla (UJ Kraków) i Wojciech Dulczewski (AGH Kraków) wzbogacili się o 10 tys. złotych, wygrywając slalom równoległy wieńczący sezon AZS Winter Cup. W rywalizacji drużynowej zwyciężyła reprezentacja Uniwersytetu

azs winter cup

Gadające Głowy – finał AZS Winter Cup Zakopane

Aż się łezka w oku kręci, bo to ostatnie Gadające Głowy w tym sezonie. To też ostatni występ w zawodach Akademickiego Pucharu Polski kilku zawodników i po raz ostatni przepytujemy ich na okoliczność. Jest wielka

Newsletter

Dołącz do nas – warto

Jeśli chcesz dostawać informacje o nowościach na stronie, nowych odcinkach podcastu, transmisjach live na facebooku, organizowanych przez nas szkoleniach i ważnych wydarzeniach oraz mieć dostęp do niektórych cennych materiałów na stronie (np. wersji online Magazynu NTN Snow & More) wcześniej niż inni, zapisz się na newsletter. Nie ujawnimy nikomu tego adresu e-mail, nie przesyłamy spamu, a wypisać możesz się w każdej chwili.