Leonardo di Caprio wreszcie otrzymał upragnionego Oscara za rolę pierwszoplanową. Jednak poniedziałkowa prasa w Szwajcarii wcale niejednoznacznie wypowiadała się o tej decyzji jury. Wielka część dziennikarzy relacjonujących wydarzenia sportowe uważała jednak, że na większe uznanie zasługiwał teatr, jaki odegrała Lindsey Vonn podczas sobotniego supergiganta w malowniczej miejscowości Soldeau w Andorze. Rzeczony supergigant rozgrywany był w warunkach co najmniej granicznych. Słaba widoczność i gęsto padający śnieg nie ułatwiały zadania zawodniczkom. W tych warunkach po bardzo odważnej – ba, wręcz brawurowej jeździe na czele klasyfikacji znajdowała się Włoszka Federica Brignone przed Laurenne Ross(USA) i Tamarą Tippler (AUT). Startująca z numerem 16. Vonn miała na trasie problemy z kolanem spowodowane (zapewne) nierównością terenu i w konsekwencji zaliczyła niegroźny upadek. Przez kolejne 15 minut Amerykanka przekonująco odgrywała rolę poważnie rannej i na koniec pozwoliła się odtransportować na metę akią sterowaną przez ratowników. W międzyczasie gęsto padający śnieg zasypywał trasę. Było jasne, że żadna ze startujących później pań nie wykręci dobrego czasu. Tak też się stało. Z najlepszej grupy jedynie Viktorii Rebensburg udało się dojechać z czasem gwarantującym miejsce w pierwszej dziesiątce. Walcząca z Vonn o Wielką Kulę Szwajcarka Lara Gut, która po przerwie spowodowanej teatrem jednego aktora wystąpiła w roli odśnieżarki uplasowała się dopiero na pozycji 16. I wszystko zapewne byłoby Vonn zapomniane, gdyby nie fakt, że Amerykanka pojawiła się na starcie niedzielnej superkombinacji, jak gdyby nigdy nic wygrała supergigant i ostatecznie po slalomie zajęła miejsce 13. Z tego właśnie powodu szwajcarska prasa pisze żartobliwie o „umierającym łabędziu”, „cudownym zmartwychwstaniu” lub nieco bardziej serio „niesportowym zachowaniu”. Superkombinację bez punktów zakończyła Lara Gut, która wypadła z trasy slalomu. W tej sytuacji po zawodach w Andorze na czele klasyfikacji generalnej ponownie znajduje się Vonn, która jednak wyprzedza Gut o zaledwie 28 oczek. Czeka nas więc szalenie interesująca końcówka sezonu. Andorską superkombinację ostatecznie wygrała bardzo szczęśliwa Kanadyjka Marie-Michele Gagnon przed Wendy Holdener (SUI) i Anne-Sophie Barthet (FRA).
Panowie ścigali się bez większych dramatów, ale także przy nie najlepszej pogodzie w austriackim Hinterstoder. Piątkowy gigant na swoją korzyść rozstrzygnął Alexis Pinturault (FRA), który wyraźnie złapał drugi oddech w końcówce sezonu. Drugi finiszował Marcel Hirscher (AUT), a trzeci kolejny z Francuzów Thomas Fanara. Kristoffersen (NOR) uplasował się na miejscu czwartym, ale ponownie stracił kilka punktów do Marcela. W sobotę panowie ścigali się w supergigancie. Tym razem najszybszym okazał się Norweg Aleksander Aamodt Kilde (drugie zwycięstwo w sezonie), który wyprzedził Słoweńca Bostjana Kline i… Marcela Hirschera. Tym samym marsz Austriaka po kolejne główne trofeum na koniec sezonu wydaje się być niezagrożony.
Gigant w niedzielę, na mocno sfatygowanej już trasie, najszybciej pojechał ponownie Alexis Pinturault (FRA), który wyprzedził Marcela Hirschera (AUT) i Henrika Kristoffersena (NOR). Szkoda tylko, że w Kitz rozbił się Aksel Lund Svindal, gdyż bez niego końcówka sezonu jest nieco zbyt jednostronna. Co prawda Henrik ciągle próbuje, obudził się Alexis, ale chyba jedynie kontuzja mogłaby odebrać Marcelowi Hirscherowi kolejne zwycięstwo w klasyfikacji generalnej APŚ. I oby Austriak jej nie uległ, gdyż ten sezon pod względem kontuzji jest naprawdę bardzo tragiczny. A w Alpach sypie śnieg, bardzo dużo śniegu…
4 komentarze do “…and the Oscar goes to…”
Oby Lara wygrała generalkę! :)
Czyli wg prasy szwajcarskiej peknieta kosc w kolanie to wymowka i gra aktorska:d
Vonn już nie jedzie, więc nie ma co bić piany. Zdecydowała poddać się operacji, ponieważ ma 3 pęknięcia i dużą niestabilność stawu kolanowego. Jak twierdzi, myśli o Igrzyskach i MŚ w przyszłym sezonie.
Terax to odszczekajcie. Dziennikarze od 7 boleści