Wczoraj, tym razem z Tymkem Stachem, postanowiliśmy powędrować w Słowackie Tatry Zachodnie. Pojechaliśmy do Zverovki, skąd rozpoczęliśmy naszą wycieczkę. Po dziesięciu minutach od parkingu już można było założyć narty. W pięknym słońcu maszerowaliśmy do Doliny Spalonej i dalej na Banikowską Przełęcz. Warunki narciarskie świetne, choć śniegu ubywa w oczach, a na południowych wystawach robi się już lekka „ciapa”. (:
Z Banikowskiej Przełęczy poszliśmy na Pachoła. Plan był pójść granią na Salatyna, ale ponieważ śniegu na grani było już bardzo mało, postanowiliśmy zjechać z pobliskiej przełęczy do Doliny Głębokiej. Ku naszemu zdziwieniu, zjazd okazał się naprawdę stromy i patrząc później w kierunku Pachoła wyglądał całkiem imponująco ((: Byliśmy bardzo zadowoleni (:
Z Głebokiej czekało nas jeszcze podejście na Salatyn, które w takim upale było już lekko męczące, na szczęście widoki rekompensowały trudy podejścia, a i słońce po tylu miesiącach zimy jest absolutnie wskazane, żeby naładować baterie ((:
Z Salatyna zjechaliśmy Centalnym Żlebem do doliny Przedniej Salatyńskiej kończąc nasz zjazd po przeratrakowanej trasie narciarskiej na parkingu (:
Była frajda (:
pozdrawiam E.