O tym, że założenie własnego śladu w dziewiczym śniegu to chyba największa frajda we freeride’zie, przekonywać nikogo nie zamierzam. Czasem wystarczy wsiąść do gondoli, by dojechać w miejsce zjazdu. Innym razem wymagane są poświęcenia. Na przykład trzeba się wdrapać na własnych nogach, albo użyć do tego celu oswojonych z grubsza fok. Wdrapywanie przykładowo wygląda tak, jak uwiecznił to Bernard Afeltowicz podczas Niezależnego Testu Nart na Lodowcu Kaunertal. Wspina się Janek Peńsko, który słynie nie tylko z umiejętności narciarskich, ale także pływackich. Często opowiada o swojej karierze (trenował w stołecznej Polonii, m.in. u mojego trenera pływania z pięcioboju nowoczesnego p. Andrzeja Gozdalika), a także o sekcji Legii Warszawa, którą prowadzi.
Kaunertal słynie z przejazdu „Wariantem Monachijskim” (tak nazywamy go my, a na niektórych mapach nazwane jest to Nörderberg Variante, czyli Wariant Nördberski). Pisałem o nim przed rokiem w relacjach z NTN 2012. Aby nim zjechać wystarczy wjechać orczykiem pod Nörderjoch (3062 m), a potem krótkim podejściem dotrzeć na przełęcz. Otwiera się wtedy piękny widok i cudowny zjazd ogromnym kotłem. Wspaniała sprawa. Potem zjazd w dół, długi trawers i terenowy dojazd aż do szosy, do parkingów (Fernergriess 1990 m). Tam trzeba się z kimś umówić, aby zjechał z góry samochodem, albo wcelować tak, by załapać się na skibus. Rozkład jazdy jest nawet na przełęczy. Wczoraj nawet zawodniczki z kadry wybrały się na tę wycieczkę i bardzo sobie chwaliły!
A teraz do rzeczy. Było o poświęceniach i o Janku. Nienadaremnie o tym wspominałem. Janek bowiem udowodnił, że również umiejętności pływackie przydają się w życiu freeridera. Wielki filozof-banalista Forrest Gump w jednej ze swych opowieści dostrzegł niespodziewane zwroty akcji w życiu porównując je do pudełka czekoladek, że nigdy nie wiadomo co będzie w środku (czy jakoś tak). Moim ulubionym cytatem z tego filmu jest:
jak gdzieś szedłem to biegłem
…ale to nie na temat. A może jednak jak najbardziej na temat! Może parafrazując Wielkiego Forresta w poniższych okoliczność rzec:
jak gdzieś zjeżdżałem to pływałem.
W każdym razie chodzi o to, że w końcówce dojazdu do szosy trzeba przeprawić się przez strumień, wzdłuż którego się zjeżdża. Jednym się udało trochę lepiej, innym trochę gorzej. No, chyba że Janek koniecznie chciał udowodnić, że pływać umie. Choć w takich okolicznościach to dość karkołomny pomysł. Pragnę jednocześnie uspokoić, nic się nie stało niefortunnemu pływakowi. Czujnością reporterską wykazał się ponownie Benek. Dzięki wielkie!
1 komentarz do “NTN 2013: narciarstwo a pływanie”
Reklama bielizny FALKE !! rewelacja:-)).
Pojawia sie napis ,,Austria Skiteam i…. murzynek :-)))))